Autor: Patrycja Żurek
Tytuł: Serce lasu
Wydawnictwo: Dragon
Liczba stron: 304
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2022
ISBN: 978-83-8172-958-1
Wakacje w pełni, więc warto wybrać się do lasu. Najlepiej
z powieścią Patrycji Żurek Serce lasu.
Kiedy tego ranka Libusza otworzyła oczy, wiedziała, że coś się wydarzy. (s. 10)
Iwo trafia na leczenie do Rymanowa, do czego zmusili go rodzice. Mężczyzna po wypadku zmaga się z depresją po śmierci narzeczonej, traumą, wypaleniem zawodowym. Nie wierzy w skuteczność terapii. Nie wierzy też Libuszy, miejscowej czarodziejce kontaktującej się ze zmarłymi, która pewnego dnia staje na jego życiowej drodze. Niezwykła kobieta wie, że spotkanie nie jest przypadkowe. Jej przeznaczeniem jest pomóc mężczyźnie. Sceptycyzm Iwona w nadnaturalny dar Libuszy nie pomaga, lecz coś go ciągnie ku niej…
Co cię sprowadza? (s. 23)
Zanurzyłam się w powieści, jakbym wchodziła do lasu. Otoczyła mnie zieleń, zapachy ziół i kwiatów, śpiew ptaków, szum liści, świeże powietrze. Natura działała kojąco na mnie i na bohatera. Dom Libuszy w lesie zaprasza w swe gościnne progi, a huśtawka do relaksu. Całe otoczenie magicznej chatki wydawało się niezwykle sielskie, ciche i spokojne. Ciche od gwaru miasta i tłumu ludzi, od cywilizacji. Nic dziwnego, że Iwo kilkukrotnie szedł na spacer do domu zielarki. Jakby podświadomość wiedziała, że to dobre miejsce do leczenia duszy, a Libusza okaże się dla niego najlepszą terapeutką.
Ogrodniczkę i czarodziejkę? (s. 19)
W książce padły słowa, że gdzieś w zbiorowej świadomości nadal tkwi mit złej wiedźmy. Libusza wiedźmą nie jest, ale na pewno WIE. Dużo wie o kwiatach, ziołach, naturalnych lekarstwach i nalewkach. WIE, jak jest po Drugiej Stronie. Fascynował mnie „duchowy” świat, kobiety z jej rodziny, przewodniczka duchowa Bernadette. Jednak postać Libuszy to dla mnie… miły dodatek do znacznie poważniejszych tematów poruszonych przez autorkę w powieści. Choć i Libusza nie jest wolna od rodzinnych problemów. Tych bardzo realnych. I wielkich.
Po prostu czuj, trwaj, pozwól sobie na to, co przychodzi. (s. 170)
Tytuł powieści pokochałam od razu. Okładka także mi się spodobała. Las od razu zaprasza w swoje gościnne progi. Dla mnie to główny bohater. Niewiele mówi wprost, trzeba się wsłuchać, wczuć, rozejrzeć. Las w ogóle, a szczególnie Miejsce Mocy w Białowieży, jawi mi się w tej powieści jako źródło pradawnej mocy Matki Ziemi. To miejsce koi skołatane nerwy człowieka swoją zielonością, ptasimi trelami, szumem drzew, siłami przyrody drzemiącymi pod leśnym runem. To miejsce tętniące życiem. To w lesie Iwo zaglądając w głąb swej duszy, odnajduje prawdziwe JA i cel w życiu. Jednak pępowina łącząca go z rodzicami, nie została przecięta, wciąż jest silna.
Tak wiele rzeczy okazuje się kłamstwem. (s. 228)
Mężczyzna stopniowo zmienia postrzeganie na różnych poziomach. Odkrywanie prawdy o swojej rodzinie jest bolesne. Także dla czytelnika. Aż zaczęłam się zastanawiać, dlaczego rodzice (nie)świadomie fundują dzieciom piekło, niby chcąc dobrze. Pojawia się pytanie – dobrze dla kogo? Dla dzieci? A może dla rodziców? W imię sztucznego wizerunku dobrej i szanowanej rodziny? Rodzina Wasilewskich to jabłko gnijące od środka. Sieć kłamstw i manipulacji oplatała Iwona i Bastiana od dzieciństwa. Nie mieściło mi się w głowie, że rodzice dyrygują życiem dorosłych synów, a oni tego nie zauważają. Kiedy pęka kryształowy obraz rodziny, okazuje się, jak bardzo pozory mylą.
To zawsze trudne do przyjęcia. (s. 117)
Autorka ma lekkie pióro, dlatego powieść czytało mi się przyjemnie. To lektura do poduszki, choć moim zdaniem idealnie byłoby ją czytać w lesie na polanie. Było dobrze, lecz pod koniec coś mi zazgrzytało. Jakby autorka nie miała za pomysłu na dalsze losy głównych bohaterów. Pod koniec czas znacznie przyspieszył. Zrobiło się mało realnie. Nie chcę spojlerować, ale… Wprawdzie nie ma w fabule konkretnych dat, dlatego powieść odbieram jako współczesną, jednak pisanie listów przez bardzo długi czas bez innej formy kontaktu zakrawało na absurd. Wątek Mili nie do końca mnie przekonał, szczególnie słowa wypowiadane przez czteroletnie dziecko. Domyślam się, że autorka chciała zwrócić uwagę na pewien problem i na to, że każdy zasługuje na miłość.
Miłość zawsze ma znaczenie. (s. 255)
Serce lasu to powieść obyczajowa, w której odkrywanie tajemnic rodzinnych łączy się z otwieraniem oczu na kłamstwa rodziców, odnajdywaniem własnej tożsamości i celu w życiu, z kojącą rolą przyrody i wręcz terapeutyczną mocą lasu. To również powieść o sile miłości i przeznaczeniu, które plecie ludzkie losy. Powieść zaprasza na wycieczkę do lasu i do Białowieży.
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.