Autor: Tomasz Duszyński
Tytuł: Goliat
Wydawnictwo: SQN
Seria: Glatz
Tom: 4
Liczba stron: 432
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2022
ISBN: 978-83-8210- 449-3
Z wielką przyjemnością i ogromną ciekawością sięgnęłam po najnowszy kryminał retro Tomasza Duszyńskiego Goliat, który otrzymałam do recenzji ze znanej księgarni internetowej. To już czwarty tom rewelacyjnej serii Glatz.
Obraz, który ożył na deskach w gorzanowskim parku. (s. 107)
Rok 1923. Republika Weimarska nie podniosła się po Wielkiej Wojnie. Panuje wielki kryzys, inflacja szaleje, bezrobocie rośnie. Najbiedniejsi mieszkańcy Kraju Pana Boga wychodzą na ulice. Organizacje przestępcze w Hrabstwie Kłodzkim chcą wykorzystać kryzys i chaos dla własnych korzyści.
W marcu popełnia samobójstwo ksiądz wizjoner Paul Reiser, skacząc z wieży kościoła. Kilka miesięcy później ujawniono obrazy przedstawiające jego wizje, dotyczące Pasji Chrystusa. Malowidła są zapowiedzią kolejnych morderstw. Nie wiadomo, czy stoją za tym wyznawcy księdza, czy berlińska organizacja przestępcza, która pojawiła się w Glatzu. Dlaczego w cieniu kłodzkiej twierdzy pojawiły się berlińskie ringvereiny? Wachmistrz Koschella ściera się z nowym przeciwnikiem. Z kapitanem Kleinem trafia na zawiłą sieć intryg. Jej nici prowadzą do kłodzkiego magistratu, w ciemne uliczki miasta i do stolicy. Rozpoczyna się krwawa walka o wpływy. Czas rozliczyć przeszłość.
Coś tu jednak śmierdziało, i to mocno. (s. 30)
Co za kryminał retro! Wyjątkowo krwawy i mroczny! Pogmatwany i mocny! Ile tu szczegółów społecznych, urbanizacyjnych, historycznych! Koronkowa robota, a raczej research autora. Bez problemu przeniosłam się w czasie i ponownie zawitałam do Glatzu. Nieciekawe czasy dla Hrabstwa Kłodzkiego autor przedstawił niezwykle wiarygodnie. Czułam niepokoje społeczne. Odczuwałam skutki szalejącej inflacji. Bywałam w „nieciekawych” miejscach. Kradzieże, lichwa, panienki, narkotyki, hazard były na porządku dziennym. Widziałam rzeczy okropne. Makabryczne zbrodnie. Bandyckie porachunki. Walka o wpływy. Obrazy karła Ulma Germaina, przedstawiające straszne wizje księdza, które ożywają. Morderstwo niejedno ma imię. Narzędzie zbrodni również. Do tego osobiste i zawodowe porachunki wachmistrza Franza Koschelli z obyczajówki, który zajmuje się kłodzkim półświatkiem, z nadwachmistrzem Zenderem z Wydziału Kryminalnego i z komisarzem Richterem, który traktuje go jak zadżumionego.
Sprawa, z którą miał do czynienia, stawała się bardziej skomplikowana, niż początkowo przypuszczał. (s. 222)
Niebanalna, intrygująca fabuła wciąga. Nieoczekiwane zwroty akcji zaskakują i czasem zapierają dech w piersi. Trudno odłożyć książkę, bo chce się jeszcze i jeszcze. Autor przedstawia kolejne akty kłodzkiej tragedii. Wprawdzie początek może się wydać zagmatwany, lecz z czasem różne luźne wątki tworzą poplątaną i gęstą sieć powiązań. Koschella i Klein mają niełatwe zadanie. Tych bohaterów lubię najbardziej. Ich charyzmatyczny sposób bycia, inteligencja, logiczne myślenie i kojarzenie detali, a na dokładkę charakterystyczny wygląd. Wraz z rozwojem akcji zaimponowało mi kilku policjantów znanych mi z poprzednich tomów. Miło było ponownie spotkać profesora malarstwa i wysłuchać tego, co ma do powiedzenia.
Już włożyliśmy kij w mrowisko… (s. 252)
Ale nie ma tak dobrze. Autor wprowadził do akcji nowych bohaterów w czarnym anturażu. Od początku nie polubiłam nowego policjanta z Wydziału Kryminalnego. Było w nim coś, co mnie od początku irytowało. Jego sposób bycia, dziwna pewność siebie, pewna nonszalancja w działaniu i w słowach poruszały we mnie drażliwe struny. Emocje z powieści przenoszą się na czytelnika. Czarnym bohaterem jest kłodzki półświatek, którym dowodzi Łysy. Jego pozycję, wpływy i terytorium niespodziewanie przejmuje ringverein Deutsce Eiche. Metody działania złodziejskiej organizacji z Berlina to rozmach pod przykrywką blichtru. Kto ma pieniądze i pozycję, ten ma dostęp do innego świata. Szalone lata 20. XX w.
Zapach tajemnicy, zakazany owoc, niebezpieczeństwo? (s. 55)
Długo się zastanawiałam, jak się ma tytuł do treści, gdyż długo nic mi nie pasowało. Za to w głowie miałam biblijnego Goliata, olbrzyma pokonanego sprytnym sposobem przez małego Dawida. W końcu dotarłam do fragmentu, w którym autor odkrywa karty o tytułowym Goliacie. Zdumiałam się. Tego się nie spodziewałam. Rozwiązanie intryg i tajemnic, prowadzących do kłodzkiego magistratu, znajdują swój niespodziewany finał. To było coś! Zostałam wbita w fotel. Autor nie oszczędza bohaterów ani czytelnika. Wymierza sprawiedliwość twardą ręką.
Zaprawdę, Kłodzko jest pełne atrakcji. (s. 147)
Goliat Tomasza Duszyńskiego przenosi czytelnika prawie sto lat wstecz, oddając klimat tamtych lat. Wplata go w sieć intryg. Ukazuje mu społeczne nastroje kłodzczan z powodu szalejącej inflacji i bezrobocia, bandyckie porachunki w mieście, różne szwindle mniejszego i większego kalibru, działania policji i urzędników z magistratu, krwawe zbrodnie z obrazów zrealizowane w rzeczywistości. To wszystko i jeszcze więcej umieścił w międzywojennym Kłodzku, którego barwne opisy działają na wyobraźnię czytelnika. Emocje gwarantowane.
Zobacz inne książki z kategorii Kryminał i sensacja.
Za egzemplarz książki dziękuję księgarni:
Książka bierze udział w wyzwaniu: Pod hasłem
Uwielbiam nieoczekiwane zwroty akcji, więc jestem jak najbardziej na tak.
OdpowiedzUsuń