niedziela, 19 lutego 2023

Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej

Autor: Michał Rusinek

Tytuł: Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej

Wydawnictwo: Znak

Liczba stron: 318

Oprawa: twarda 

Data wydania: 2016

ISBN: 978-83-240-4091-9

 

 

W Internecie krąży mem z wyglądem mózgu polonistki. W tym mózgu jest specjalne miejsce dla Adama Mickiewicza. W przypadku mojego mózgu owo miejsce zajmuje pani Wisława Szymborska. O ile unikam czytania biografii, to po Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej pióra Michała Rusinka sięgnęłam z ochotą. Blurb:

W encyklopediach czytamy, że Szymborska była wybitną osobistością świata literatury. (s. 54)

Piętnaście lat sekretarzowania takiej osobie? Doprawdy nie było w tym nic zwyczajnego. Ona – świeżo upieczona Noblistka. On – właśnie ukończył studia polonistyczne. Miał jej pomagać przez trzy miesiące. Został dłużej. Poetka i jej Pierwszy Sekretarz. Tylko w tej książce spotykamy Wisławę Szymborską, jakiej do tej pory nie znaliśmy.

To portret osoby nieprzeciętnej, damy o niezwykłym poczuciu humoru, a zarazem umiejętności mówienia o sprawach najistotniejszych. Portret, który pozwala zbliżyć się do niej i istoty jej poezji. Ekscentryczna starsza pani. Rozchichotana, czasami frywolna, lubiąca językowe zabawy i „practical jokes”.

Wolała rozmowy ze zwykłymi ludźmi niż kongresy poetów i dyskusje z intelektualistami. Depresyjna. Melancholijna. Surowa w sądach o sobie i innych. Perfekcjonistka, nieznosząca rozmów o błahostkach i marnowania czasu na spotkania z ludźmi, które nic jej nie dawały oprócz, jak mówiła, pustych kalorii.

Po Noblu powtarzała, że zrobi wszystko, żeby nie stać się osobistością, lecz pozostać osobą. Kiedyś rozpoznał ją taksówkarz i powiedział: „To dla mnie zaszczyt wieźć taką osobliwość”. Trochę racji miał: była dość osobliwym przedstawicielem naszego gatunku. Z takim taktem, subtelnością i wnikliwością mógł o Noblistce napisać tylko jeden Autor.

Nie lubiła portretów. (s. 79)

Znam naszą skromną i frywolną noblistkę nie tylko z jej wierszy, które w tym roku przeczytałam wszystkie z dostępnych mi tomików i wyborów wierszy oraz Rymowanek dla dużych dzieci, ale też z filmu Katarzyny Kolendy-Zalewskiej Chwilami życie bywa znośne. Znośne… gdy mało się podróżuje, a czas spędza się głównie w domu, unika się tłumów ludzi, kontaktu fizycznego, nie dzwoni przed dziesiątą rano, odmawia się przyjęcia zaszczytnych tytułów i wyjazdów na zagraniczne spotkania, a nawet gdy nie ma się dzieci.

Dlatego ceni sobie rozmowy z tak zwanymi zwykłymi ludźmi. (s. 243)

Czytanie tej nietuzinkowej biografii było dla mnie wielką przyjemnością i niezapomnianą podróżą do Krakowa na prywatną wizytę u Wisławy Szymborskiej. Nie wiem, jak długo wytrzymałabym w towarzystwie poetki ze względu na jej zamiłowanie do palenia papierosów. Za to jej anegdot mogłabym słuchać bez końca, chętnie wykonałabym z nią wyklejanki, polepiła lepieje i odwódki. Sama w jej progu krzyczałabym: „Nie całujemy się!” i nie ściskamy też, tylko mocno uścisnęła jej dłoń. Akurat pod tym względem jesteśmy podobne.

Nieomal codziennie WS dzwoniła do mnie o dziesiątej rano. (s. 149)

Moja wizyta trwała długo – piętnaście lat. Tyle bowiem czasu Michał Rusinek był Pierwszym Sekretarzem (i jedynym) Wisławy Szymborskiej i ten okres opisuje w biografii noblistki. Pisze lekko, przystępnie, przywołując wiele prywatnych wspomnień z ich wspólnej pracy, z jego sekretarzowania i załatwiania spraw wszelakich oraz ukazuje codzienność poetki i jej fascynacje (obrazy Vermeera i ja cenię), poczynając od tragedii sztokholmskiej. Z(a)głębia się też w twórczości swej pracodawczyni – analizuje, dopowiada, cytuje fragmenty wierszy i wyjaśnia ich kontekst. Nie brak jego osobistych komentarzy. Całość okraszona wieloma anegdotami. Wiele razy uśmiechałam się pod nosem, śmiałam się w głos, czytałam fragmenty po wielokroć. Autor zdradza też kulisy powstania filmu o noblistce. Jednak na koniec książki łzy płynęły mi ciurkiem. Ostatnie tygodnie i dni poetki poruszyły we mnie czułą strunę.

Pani Wisława nie przepadała za przecinkami. (s. 124)

Biografię wzbogacają zdjęcia pani Wisławy. Z różnymi ludźmi. Z różnych miejsc. W różnych okolicznościach. Bawią te zrobione z tabliczkami z dziwnymi i zabawnymi nazwami miejscowości – Corleone, Niemodlin, Limerick. To był konik poetki. Osobną grupę stanowią wyklejanki, które pani Wisława pieczołowicie, własnoręcznie wykonywała i wysyłała znajomym. Nie brak również zdjęć jej rękopisów. Choć charakter pisma poetka miała mało czytelny, to można odczytać jej grzeczne odmowy napisane w dwóch wersjach, limeryk napisany lewą ręką. Są też maszynopisy – jeden z nich dotyczy sprostowania odnośnie do twórcy wiersza Jak się dziś czuję, zaproszenia, dedykacja, wydruk wiersza z autorską korektą. Brakowało mi jedynie tłumaczeń sformułowań i wypowiedzi w językach obcych na język polski. Czasami podpisy zdjęć były prawie nieczytelne ze względu na kolor czcionki.

Jest specjalistką od wymówek. (s. 217)

Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej to niezwyczajna biografia o zwyczajnej poetce krakowskiej, która miała to nieszczęście, że przeżyła katastrofę sztokholmską. To lektura nadobowiązkowa nie tylko dla humanistów. Dla każdego, kto jest ciekawy, jaką osobą naprawdę była polska noblistka w dziedzinie literatury. I bez wymówek.

Książka bierze udział w wyzwaniu: Abecadło z pieca spadło

 

1 komentarz:

  1. Na pewno warto zajrzeć do tej biografii. Muszę mieć tę książkę.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.