Na mojej parapetowej sawannie zamieszkała 57-centymetrowa drewniana żyrafa wylicytowana na aukcji dla Jasia. Przez 2 dni stała na szafce wiszącej, sięgała prawie do sufitu. Gdy wieczorem weszłam do pokoju, to napędziła mi niezłego stracha. Myślałam, że ktoś patrzy na mnie z góry, jakby chciał zrobić mi coś złego.
Jednak znalazłam dla niej najlepsze miejsce – na parapecie wśród różnorodnych roślin doniczkowych. W ten sposób długonoga piękność z Afryki zamieszkała na mojej domowej, parapetowej sawannie.
Moja kolekcja żyraf ostatnio się powiększyła, ale o tym w następnym poście. Wszystko za sprawą licytacji dla Jasia, syna mojego wychowanka, który walczy z neuroblastomą. Pieniążki poszły na szczytny cel, a ja mam cudowną współlokatorkę.
Z roślinami jej dobrze. Pięknie się prezentuje.
OdpowiedzUsuńAle fajne hobby:) Chciałabym zobaczyć Twoją kolekcję:)
OdpowiedzUsuńŻyrafa + rośliny? No Afryka! :D
OdpowiedzUsuń