Tytuł:
Testament Darwina
Ilustracje:
Emilia Nowak
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 508
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8147-597-6
Od Emilii Nowak dostałam do recenzji powieść Testament Darwina. Tytuł przykuł moją uwagę, za to zdziwił gatunek i objętość. Znam książki tej autorki i do tej pory promowała w nich rodzinny region.
Całkiem możliwe,
że tam, na St. Jago, to było zwykłe przywidzenie. (s. 30)
Pod
koniec 1831 roku Karol Darwin wyrusza w wieloletnią podróż na statku Beagle. Rezultaty
tej wyprawy i wyniki badań zapewniły mu sławę, ale i przyniosły cierpienia w
związku z ukrywaniem szokującej prawdy. Po latach jego skrzętnie skrywane
notatki trafiają w ręce Adolfa Hitlera, który marzy o stworzeniu nowej rasy
ludzkiej. Każe przeprowadzać eksperymenty na więźniach obozów koncentracyjnych.
Ludzie giną, a misja Führera kończy się fiaskiem.
Ty to się zawsze
w jakieś tarapaty wpakujesz. (s. 296)
Sprawa
powraca w 2013 roku. Portugalka Carina Costa kontaktuje się z profesorem
Passrowherem w sprawie pracy licencjackiej. Dziewczyna jest ambitna, pracowita,
skromna. Stawia na naukę. Wkrótce wyjeżdża na wymianę studencką na badania
naukowe na Wyspy Zielonego Przylądka. Na Boa Vista podczas nurkowania z
instruktorem coś przykuło jej uwagę. Studentka wpada na trop rewelacji
zatajonej kiedyś przez Darwina. Ciekawość i dążenie do prawdy stały się
przyczyną wszystkich jej problemów. Skutkiem jednej nie do końca przemyślanej
decyzji jest złe samopoczucie, pobyt w szpitalu i nieplanowana wycieczka do
USA. Carina ma poważne kłopoty. Jej życie jest zagrożone. Nie tylko jej.
Zaczyna walkę o ujawnienie prawdy.
Właściwie to
dość nietypowa sprawa… (s. 277)
Bardzo
nietypowa! Powieść intryguje od początku. Fabuła wyróżnia się oryginalnością i
niezwykłością. Autorka miała fantastyczny pomysł na książkę. Prawdziwe wydarzenia
i postacie historyczne połączyła ze światem podwodnym, pewną hipotezą naukową i
fantazją. Czytając powieść, zanurzałam się w historii o Darwinie, Hitlerze,
eksperymentach naukowych na ludziach w obozach koncentracyjnych, a jednocześnie
byłam pod ogromnym wrażeniem bujnej wyobraźni autorki. Wszystko połączyła w
spójną całość, że fabuła wydaje się najprawdziwszą prawdą. Nie wiedziałam, że
przedstawiona w powieści hipoteza naprawdę istnieje. Z jednej strony ta teoria
nie mieści mi się w głowie, bo tak mnie zaskoczyła i nieco zszokowała, ale z
drugiej tak, gdy wzięłam pod uwagę teorię ewolucji Karola Darwina... Naukowy
odlot!
Carina, to co
robimy, to istne szaleństwo. (s. 326)
Akcja
trwa od 420 r. p.n.e. do 2031 i ma zmienne tempo. Zabiera czytelnika w podróż
po świecie z Darwinem, do Portugalii, USA, Polski, na Wyspy Zielonego Przylądka
oraz w głębiny oceanu. Zdecydowanie przyspiesza w drugiej części i rozwojem
wydarzeń przypomina amerykańskie filmy sensacyjne. Chwile oddechu dają
plastyczne opisy. Całość wzbogacają szkice autorki. W powieści od początku
pojawia się coś tajemniczego, sensacyjnego, ale autorka długo nie odkrywa
prawdy, jakby specjalnie przeciągała jej moment ujawnienia. Jest to tak
frapujące i zajmujące, że ciekawość rośnie w miarę połykania stron. Nieprzewidywalne
wydarzenia następują jedno po drugim. Niepokój i zaciekawienie rosną
proporcjonalnie. Dochodzi do dramatycznego splotu wydarzeń. Finał daje do
myślenia. Mocna rzecz.
Bo to poziom
strachu decyduje o tym, czy skoczysz. (s. 194)
Autorka
wprowadza do powieści wątki polskie. W postaci Aylime Cavon, pisarki, artystki,
podróżniczki z Polski, w której odkryłam alter ego autorki. Spodobały mi się
jej rozważania natury egzystencjalnej o celach, marzeniach, odwadze i strachu.
Pies rasy rhodesian ridgeback to moje kolejne pozytywne zaskoczenie. Nabrałam
ochoty na naukę nurkowania i zobaczenia podwodnego świata na żywo. Działania agencji
rządowej budziły we mnie mroczne emocje. Żeby nie było tak słodko. Nie wiem
dlaczego, irytował mnie zapis śmiechu („ha, ha”). Napięcie czasem schodziło na
dalszy plan. Wolałabym mniejsze przeskoki czasowe dla większej przyjemności
czytania i jeszcze dokładniejszego obrazu wydarzeń. Niektóre wątki bym
skróciła, a nawet usunęła, inne rozbudowała, choćby o pracy profesora
Passrowhera i jego przełożonych oraz pobycie Cariny w szpitalu. Nie przekonali
mnie do siebie komisarz i Gisela.
Głębia, która
nie wybacza błędów i nie prosi o przebaczenie. (s. 239)
Na
podstawie Testamentu Darwina Emilii
Nowak mógłby powstać świetny film. Ta książka to nie tylko fantazja, ale też
nauka i prawda o ludzkości. Zostałam wciągnięta w głębiny oceanu, wyrzucona na
brzeg i przeczołgana przez tych, którzy mają władzę. Pozostałam z mętlikiem w
głowie odnośnie do przedstawionej hipotezy. Cóż… prawda niejedno ma imię.
Ewolucja trwa.
Za
egzemplarz książki dziękuję autorce
Książka bierze
udział w wyzwaniu:
Bardzo ciekawa fabuła. Zainteresowała mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńCieszę się. Mam nadzieję, że ją kiedyś przeczytasz.
UsuńFabuła faktycznie bardzo oryginalna i już sam jej zarys sprawił, że poczułam ogromną ochotę sięgnięcia po książkę. Nawet moja nieufność wobec polskich autorów nie doszła tu do głosu. :) Muszę dać książce szansę. Kiedy to nastąpi - nie wiem, bo lista moich czytelniczych "zachciewajek" to już przeszło 900 pozycji, ale... Dopisuję ten tytuł. ;)
OdpowiedzUsuńDobrze robisz. Moja lista wciąż się wydłuża, tylko ten czas nie chce się rozciągnąć.
UsuńDobrze, że fabuła wyróżnia się oryginalnością i niezwykłością. Może kiedyś faktycznie na jej podstawie powstanie film?
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za to.
Usuń