Autor: Krystyna Mirek
Tytuł: Miłość z jasnego nieba
Tytuł: Miłość z jasnego nieba
Wydawnictwo: Feeria
Liczba stron: 260
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-7229-367-1
Czy prawdziwa miłość
może zdarzyć się między ludźmi stojącymi po przeciwnych stronach barykady?
Angelika przyjeżdża z Monachium do Krakowa z jednym celem: nakłonić Daniela do
podpisania wyjątkowo niekorzystnego dla jego firmy kontraktu. Daniel oczekuje
jej przybycia, mając w zanadrzu własną wersję umowy, której nigdy nie
zaakceptuje szef Angeliki. Czy tych dwoje zdoła się porozumieć? I czy Daniel –
niepoprawny uwodziciel i Angelika – dziewczyna z trudną przeszłością,
przekonana, że musi radzić sobie ze wszystkim sama, mają szansę na coś więcej,
niż służbowe negocjacje? Jedno jest pewne – w dzień św. Walentego wiele się
może wydarzyć…
Czasami bywa
tak, że wcale nie oczekujemy miłości, mamy inne, ważniejsze priorytety w życiu.
Jednak nie zawsze jest się kowalem swego losu. Miłość, dość przewrotne uczucie,
pojawia się wtedy, kiedy najmniej się tego spodziewamy... I tak właśnie było w
książce Krystyny Mirek Miłość z jasnego
nieba między głównymi bohaterami, Angeliką i Danielem.
On,
biznesmen, właściciel firmy informatycznej prężnie działającej w Krakowie,
który zmienia kobiety jak rękawiczki, a na pożegnanie daje im coś z
bursztynowej biżuterii. Ona, młoda, wykształcona kobieta, mieszkająca w Monachium
w Niemczech i tam pracująca w dużej firmie u chciwego Polaka. Co ich połączyło?
Kontrakt – dla jednej strony bardzo korzystny, dla drugiej wręcz przeciwnie. Ale
nie była to jedyna rzecz…
Angelika nie
od dziś zna swój fach, jest świetną organizatorką i negocjatorką, choć to
kosztuje ją dużo nerwów i stresu umiejętnie skrywanego za maską chłodnej
kobiety. Zresztą jej życie osobiste jest tak naprawdę puste – brak rodziny, brak
chłopaka (twierdzi, iż mężczyzna to dodatek, który znajdzie się w razie
potrzeby), brak przyjaciół, tylko kilku znajomych. Ale i ona sama nigdy nikogo
nie dopuszczała do siebie i swego życia, w razie problemów mogła liczyć tylko
na siebie. Z powodu nowego kontraktu musi wrócić do miasta swego dzieciństwa,
do Krakowa. Nie jest to dla niej łatwe, a wręcz bardzo, bardzo trudne, bo wiąże
się z powrotem do koszmarnej przeszłości – wychowywania w patologicznej
rodzinie bez ojca, za to z matką alkoholiczką i opiekowania się dwójką
młodszego rodzeństwa. Brakowało
jej czułości, zabawy, troski.
W Krakowie Angelika
umiejętnie rozdaje karty, rozgrywa swój najważniejszy kontrakt w życiu. Tak samo
postępuje Daniel, jednak jego magiczny i sławetny urok osobisty nic nie zdziałał
na tę chłodną i zdystansowaną kobietę, dlatego musiał sięgnąć po inne środki.
Po takie same sięgnęła Angelika. "Wielka bitwa" rozegrała się w
mieszkaniu Daniela na krakowskiej starówce w walentynki przy romantycznych
melodiach granych na koncercie. Efekt? Opowieść trudnego życia, podpisany kontrakt,
wspólnie spędzona noc i miłość z jasnego nieba, która rano zaskoczyła oboje. Jednakże
to
nie sztuka zakochać się czy spędzić razem noc. Problem pojawia się rano, kiedy
trzeba zacząć zwyczajnie żyć[1]. Kto bardziej
uległ miłości? Kto będzie o nią walczył? Kto będzie przed nią uciekał? Kto wygra
w ostatecznym rozrachunku? Okaże się w trakcie czytania.
Miłość w tej
powieści ukazana jest jako bardzo piękne i naturalne uczucie, a z drugiej
strony bardzo wszechwładne i silne, które posiada moc oczyszczającą. Bo prawda
życiowa jest taka – że jeżeli nie stawi czoła swemu staremu życiu, nigdy nie
zbuduje prawdziwego w przyszłości. Prędzej czy później w najmniej spodziewanym
momencie jej przeszłość dopadnie ją i zmusi do nieprzemyślanych działań[2]. Tylko jakoś
pomysł na tę miłość trochę według mnie rozminął się z tytułem. Nie było
wielkiego bum! To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, która zaskakuje oboje
w mgnieniu oka. Tylko miłość, która
zaskoczyła dwoje młodych ludzi kompletnie w nią nie wierzących i nie
spodziewających się jej. Mimo to książka Krystyny Mirek urzekła mnie sposobem, w jaki
opowiada o rodzącym się uczuciu między dwojgiem samotnych ludzi. Coś co wydaje
się być na pozór mało prawdopodobne, na przekór wszystkiemu dzieje się.
Ciekawy jest
wątek Piotra i Małgosi, młodszego rodzeństwa Angeliki. To, jak oni poradzili
sobie w życiu bez swej opiekunki, jak potrafili odmienić swój los, zawdzięczają
nie tylko sobie. I wątek Mateusza, przyjaciela Daniela, który jest cichym
wspólnikiem i żyjącym ponad stan młodym człowiekiem, który od dwójki swoich
małoletnich dzieci oraz byłej żony trzyma się na kilometr z daleka. Mało tego,
nie chce się do nich zbliżać i dawać godziwych pieniędzy na życie. Jednak to za
sprawą Daniela powoli w Mateuszu budzi się miłość do własnej rodziny. Lecz jego
życie ponad stan wywołuje w czytelniku te złe uczucia. Ja miałam ochotę potrząsnąć
nim mocno i zrobić mu poważne kuku. Bo książka wywołuje różne skrajne uczucia w
trakcie czytania.
Miłość z jasnego nieba czyta się szybko, choć emocje między bohaterami i emocje wywołane
u czytelnika mogą momentami spowalniać ten proces. Ważna tu jest narracja, dominuje
trzecioosobowa, w dodatku niektóre ważne wydarzenia są przedstawione z punktu widzenia
Angeliki i Daniela, co ułatwia wnikliwsze spojrzenie na fabułę i emocje głównych
bohaterów. Szczególnie postać Angeliki jest bardzo dobrze scharakteryzowana, o
jej przeszłości wiemy wszystko. Trochę mnie nużyły te opisy, ale były one
ważne, aby poznać to, co ukształtowało bohaterkę. I to one spowalniały akcję,
która tak naprawdę toczyła się w ciągu kilku dni, była dynamiczna i ciekawa. Czuję
pewien niedosyt odnośnie fajerwerków przy rodzeniu się miłości, ale to moje
subiektywne odczucie. Książkę polecam w ramach relaksu na jesienne, deszczowe wieczory.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Wyczuwam, że to książka idealna na obecną porę roku. Uwielbiam takie historie.
OdpowiedzUsuńTak, od razu robi się cieplej na sercu :)
UsuńKsiążkę czytałam i bardzo miło wspominam, aczkolwiek tez czułam lekki niedosyt odnośnie fajerwerków przy rodzeniu się miłości głównych bohaterów.
OdpowiedzUsuńTakie rodzenie się miłości w wersji light... szybko i delikatnie.
UsuńLubię książki autorki i chętnie po nie sięgam :)
OdpowiedzUsuńMam jeszcze "Pojedynek uczuć", wciąż przede mną ta pozycja.
UsuńW takim razie przeczytam w ramach tego relaksu :)
OdpowiedzUsuńMiłej lektury życzę! ;)
UsuńCzytałam "Pojedynek uczuć" tej autorki i całkiem miło go wspominam (znasz może?), więc mogłabym przeczytać i tę ksiażkę.
OdpowiedzUsuńto nie do końca moja bajka, lubię historie miłosne, ale muszą być mocno żarzące się jak np. z powieści Nory;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, brakowało mi tego miłosnego powera!
Usuń