Tytuł:
Nie patrz w tamtą stronę
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 446
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2015
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-8069-234-3
Każda historia
ma swój początek i koniec. (s. 401)
„Czy
zdarza ci się odwracać wzrok od ludzkiej krzywdy? A może przeciwnie – lubisz
patrzeć?” – te dwa pytania widnieją na okładce debiutu Marcina Grygiera Nie patrz w tamtą stronę i skierowane
jest do każdego, kto tylko zerknie na okładkę. A gdy zerknie i przeczyta, to
zaczyna myśleć, przypominać sobie…
Krótki
prolog to mocny początek. Ofiara ocknęła się, rozejrzała i zrozumiała, że zaraz
zginie. Ze strachu oddaje mocz pod siebie.
W
Puszczy Kampinoskiej znalezione zostaje ciało nastolatki. Naga dziewczyna leży na
brzuchu w pozycji człowieka witruwiańskiego. W miejscu odciętej głowy morderca
położył koński łeb. Brutalne morderstwo wygląda na rytualny mord. Sprawa
zostaje przydzielona nadkomisarzowi Romanowi Walterowi z Komendy Stołecznej
oraz jego zespołowi, w skład którego wchodzą podkomisarz Alicji Danysz i
aspirant Maciej Krępy. Niestety, ich zwierzchnik, naczelnik Rymarski pod
wpływem nacisków z góry przydziela im konsultanta, który ma się przyglądać
standardom działalności operacyjnej. Ów konsultant to nie kto inny jak
poprzednik i zaciekły wróg Waltera – były komisarz Maurycy Niski zwany
Wicherkiem.
W
niedzielne popołudnie nadkomisarz z wielkim trudem zostaje obudzony przez swoją
koleżankę Alę. Jak zwykle w sobotę policjant ostro popił, a pije coraz więcej. Alkohol
daje mu ulgę, spokój, zapomnienie od osobistych traumatycznych wydarzeń sprzed dwóch
lat. Jego nie najlepszą kondycję z alkoholem w tle ratowała zawsze aspiryna i
obowiązkowy poranny zestaw łazienkowy. I tym razem to one stawiają go na nogi.
W chwili wyjścia z mieszkania policjant otrzymuje SMS-a, ale widząc nieznany
numer i dziwne pierwsze słowa, od razu kasuje wiadomość.
Sprawa
jest skomplikowana. Śmierć nastolatki to zaplanowane i drobiazgowo przygotowane
morderstwo, a Walter czuje intuicyjnie, że to dopiero początek.
Jakaś myśl
pływająca w szklance żołądkowej gorzkiej usiłowała wydostać się na
powierzchnię. (s. 31)
Nadkomisarz
jak najszybciej musi trafić na ślad zabójcy, zanim pojawią się kolejne ofiary,
a przy tym musi się zmierzyć z demonami ze swojej przeszłości. Bowiem
przeszłość nadkomisarza jest kluczowa do rozwiązania tej zagadki. On sam czasami
niepotrzebnie ryzykuje, czasem omija procedury, ale jest skuteczny.
Od
początku morderca prowadzi grę z policją, jakby rozpisał role dla wszystkich
uczestników jego sztuki. Wysyła wiadomości i nagrania na komórkę Waltera, które
mają go gdzieś doprowadzić. Na razie jest okrucieństwo i brak motywu. Akcja w
dość szybkim tempie jeszcze bardziej się komplikuje i zapętla, a rozwiązania
nie widać, gdyż kolejne zabijane osoby są niepowiązane ze sobą, ale tylko z
pozoru. Żmudne śledztwo ma swój dramatyczny finał. Wprawdzie w połowie powieści
miałam podejrzenia co do osoby mordercy, lecz koniec lekko mnie z tej pewności
odarł. A aż taki happy end zaskoczył. No i nie do końca został wyjaśniony
pewien wątek…
Narrator
wszechwiedzący prowadzi czytelnika przez poszczególne etapy dochodzenia. Nie
szczędzi mu makabrycznych opisów kolejnych morderstw i wyglądu ofiar. W jednym
momencie i mną zatrzęsło. Ale oprócz bieżących wydarzeń narrator przenosi
czytelnika w przeszłość – wpierw do traumatycznych wydarzeń Romana Waltera, a
potem prowadzi nas przez życie pewnego chłopca, któremu zabrakło miłości ze
strony rodziców, który zaznał przemocy psychicznej i fizycznej od innych. Te
przeskoki w czasie są dobrze oznaczone, więc czytelnik się nie pogubi.
Aczkolwiek szybkie przeskakiwanie między krótkimi rozdziałami i w czasie
wydarzeń może nieco drażnić, choćby z racji urywania opisu w najciekawszym
momencie.
W
fabule można odnaleźć współczesne obrazy związane z Polską – firma Szczęśliwa
Skarbonka, szkwał na jeziorze, wypadek samochodowy, gdy kierowca wjechał w
ludzi na przystanku. To wszystko jeszcze bardziej uwiarygadnia toczące się w
powieści wydarzenia.
Bohaterowie
są zwykłymi ludźmi ze swoimi słabostkami, spotykamy ich na co dzień i widzimy
ich w sobie. Ekipa śledcza to zgrany zespół, ale… Roman pije i walczy z
demonami przeszłości, Marcin lubi grać w gry komputerowe i robić dygresje, zaś
Ala jest samotna i nieszczęśliwie zakochana. Bandzior o ksywie Miotła mógłby
zostać bardziej szczegółowo zaprezentowany, zwłaszcza w nowym otoczeniu.
Wicherek mnie śmieszył swoją ksywką. No i nazwiska bohaterów, nie do końca
wszystkie trafnie dobrane według mnie, ale to tylko moje onomastyczne
zboczenie.
Powieść
porusza nie tylko problem alkoholizmu i wpływu rodziny oraz środowiska na życie
człowieka, ale też dotyka tematyki pornografii dziecięcej, znieczulicy na
krzywdę ludzką, zawiści i zemsty, napiętnowania. Jak długo można chować urazę
do kogoś o coś, na pewno wiedzą bohaterowie powieści Nie patrz w tamtą stronę. Zemsta to danie podawane na zimno i tak
też jest w tej powieści.
Gdy
tylko przeczytałam: jezioro i klub „Zęza”, już wiedziałam, gdzie rozgrywa się akcja!
Dzięki autorowi przypomniałam sobie szkolny biwak w klasie 7 w Sztynorcie,
jezioro, klub „Zęza”, stadninę koni i pałac, w którego wnętrzu wówczas miałam
okazję być i przechadzać się jego korytarzami. Dziękuję, panie Marcinie ;)
Przemyślana
i ciekawa intryga, żywa akcja ulepiona ze znanych już czytelnikom motywów,
poprzeplatana wydarzeniami sprzed lat, stopniowanie napięcia i plastyczny, a
zarazem konkretny język autora i mamy całkiem udany debiut. Niecała doba i po
książce. Czekam na kolejne.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Grunt to okładka,
Polacy
nie gęsi IV, Wyzwanie
kryminalne, Fantazyjny
alfabet stronicowy, Czytam
opasłe tomiska
Mnie się książka bardzo podobała, czekam na kolejny tom o nadkomisarzu. Lubię takie krwawe książi :D
OdpowiedzUsuńO tak, było krwawo. Też tak lubię.
UsuńZapowiada się ciekawie, więc jeśli będę miała ochotę na tego typu powieść, to na pewno będę miała ten tytuł na uwadze. :)
OdpowiedzUsuńDobra decyzja :)
UsuńBrzmi dość ciekawie :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki! ♥
Zapraszamy do nas :)
rodzinne-czytanie.blogspot.com
I dlatego warto przeczytać ten kryminał.
UsuńWidzę, że dzięki lekturze przywołałaś sobie piękne wspomnienia, miałam tak samo z jedną z powieści Joanny Chmielewskiej, ale czytałam ją już kilka, jak nie kilkanaście lat temu. Przyznaję, że propozycja pana Marcina kusi mnie od kiedy przeczytałam o niej pierwszą wzmiankę i muszę tylko zdobyć własny egzemplarz. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak, rozmarzyłam się o Sztynorcie w trakcie czytania. Fajnie znaleźć w książkach coś, co znamy z własnego podwórka, gdzie byliśmy...
UsuńDla mnie sama intryga jest punktem, który mnie przyciąga do tej książki.
OdpowiedzUsuńI tu się z Tobą zgodzę. Od tego się zaczyna.
UsuńMuszę w końcu zabrać się za tego autora, książka zbiera same pozytywne recenzje ;)
OdpowiedzUsuńZa autora może nie, bo jego żona będzie zazdrosna, ale za jego książkę jak najbardziej ;)
UsuńŚwietny debiut. Czekam na kolejną tom.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Ja też czekam.
UsuńMam tę książkę - wkrótce zapewne będę ją czytać. :) Mam nadzieję, że mi też się spodoba. :)
OdpowiedzUsuńTo jestem ciekawa Twej opinii.
Usuń