czwartek, 28 września 2017

Kobieta o zielonym spojrzeniu



Autor: Anna J. Szepielak
Tytuł: Francuskie zlecenie
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Seria: Francuskie zlecenie
Tom: 1
Liczba stron: 368
Oprawa: miękka
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-10-12942-0


Bo o swoje miejsce w życiu trzeba powalczyć. (s. 268)
Po trudnych lekturach sięgnęłam, moim wówczas zdaniem, po książkę łatwą i przyjemną dla relaksu – po powieść Anny J. Szepielak Francuskie zlecenie. A w pakiecie dostałam coś gratis…
To robota idealna dla ciebie: wnętrza, kwiaty i przyroda. Klientka mówiła, że chce fotografii z kobiecą duszą. (s. 19)
Do firmy fotograficznej wpływa zlecenie od francuskiej klientki. Może je wykonać tylko kobieta. A jedyną kobietą jest Ewa – nieśmiała i niepewna siebie szara myszka za to z ukrytym talentem fotograficznym. Następnego dnia leci do Prowansji wykonać zdjęcia reklamowe ekskluzywnej kwiaciarni Chez Flora (U Flory). Oczarowana miejscem daje się w pracy ponieść twórczym emocjom, gdy jej artystyczna dusza zwycięża nad profesjonalizmem, gdy mrowienie w placach oznacza, że nie może tego zmarnować. Poza tym Ewa zadziwiająco wyczuwa ludzi i emocje, ma sny i wizje, przeczuwa, wyczuwa – to szczególny rodzaj intuicji, którą miała jej ciotka Eugenia, również kobieta o zielonych oczach…
Tradycja i babka Flora zadecydowały za nas. Naszym obowiązkiem jest strzec jedności i bezpieczeństwa rodziny. (s. 159)
Na miejscu Ewa poznaje wyjątkową rodzinę z tradycjami, w której panuje matriarchat od czasów średniowiecza i założycielki rodu Flory. Ona jest rodzajem wzorca, według którego mierzy się wartość każdej kobiety w tej rodzie, a z legendą trudno jest konkurować. Obecnie „władzę” w rodzinie pełni madame Constance. Nestrka rodu chce pozostać wierna zasadom swoich przodkiń. Jednocześnie próbuje zrozumieć siłę młodości, lecz nie podobają się jej nowatorskie pomysły młodszego pokolenia. Jej następczyni Eliza, z wykształcenia psycholog, wie, że czekają ją perturbacje w związku z przejmowaniem „władzy” w rodzinie.
Ulepszać nie znaczy niszczyć. Z doświadczeń przeszłości wiele się można nauczyć, ale najpierw trzeba ją poznać. (s. 152)

A historia rodu jest długa i ciekawa. W korytarzu wiszą portrety przodkiń, pamiątki rodzinne ukrywa Konstancja, stare mury rodowej rezydencji skrywają wiele sekretów. Chce je odkryć nastolatek Aleks, który woli grzebać w książkach, gdyż planuje zostać znanym historykiem. Przypadkiem i Ewa zostaje wplątana w rodzinne sekrety francuskiej rodziny. A że lubi włazić tam, gdzie nie trzeba, to razem z Aleksem i Sophie bawi się w historyczne poszukiwania w tajemnicy przed resztą rodziny. Musi się wprawiać, bowiem w domu czeka na nią spadek po ciotce Eugenii…
Zaiste, prawdę panna rzekłaś. Lepiej przeżyć coś prawdziwego, choćby i krótko, niźli długo tkwić w kłamstwie i fałszu dla spokoju czy ludzkich opinii. (s. 244)
I takie fragmenty rodem z Trylogii Henryka Sienkiewicza znajdują się w tej powieści. Tak właśnie wysławia się jeden z bohaterów, który języka polskiego uczył się z powieści „ku pokrzepieni serc”. Jego pojawianie się w akcji było przeze mnie wyczekiwane. To były wspaniałe uczty językowe i… komediowe. Jedna z bohaterek kaleczy język polski, co wywołuje uśmiech na twarzy czytelnika. Babcia Konstancja wyraża się bardzo dostojnie, poważnie. Autorka umie posługiwać się językiem w jego różnych stylach i odmianach, swobodnie prowadzi narrację. Powieść czyta się niezwykle przyjemnie z delikatnym uśmiechem na ustach i z niesłabnącym zaciekawieniem, co będzie dalej. Bo będzie, w kolejnym tomie Francuski klejnot.
Pomagać trzeba tak, jak się umie. Jeśli ktoś jest wyjątkowy, to nie może tego zatrzymać dla siebie. Każdy ma jakiś dar i ma też obowiązek go wykorzystywać, by pomagać. (s. 235)
Ów wspomniany bonus to mądrości życiowe. Jest ich bardzo wiele i nie chce ich przytaczać. Dotyczą ona różnych spraw, jak choćby bukieciarstwa, kłopotów w rodzinie, wykształcenia, pomagania innym, popełniania błędów. Warto się nad nimi na chwilę zatrzymać i zastanowić, a nawet spisać sobie.
By stać się kimś w swoim fachu, trzeba mieć talent, determinację do ciężkiej pracy i odrobinę szaleństwa w duszy. I ty to masz. (s. 78)
Ta książka jest takim pozytywnym motywatorem do wielu rzeczy – do zmiany spojrzenia na siebie i swoje postępowanie, do otwarcia się na ludzi i świat, do wybaczania sobie i innym, do słuchania swej intuicji, do odkrywania przeszłości swej rodziny i rodzinnych pamiątek, do łapania okazji, które się nam niespodziewanie nadarzają. Bo i zwykła praca może przewrócić nasze życie do góry nogami i przewartościować nasz system. A przy tym podkreśla, jak ważne są korzenie rodzinne i wszelkie pamiątki po przodkach. Bo to przeszłość nas ukształtowała…
Francuskie zlecenie to klimatyczna powieść rodzinna, która pachnie Prowansją – kwiatami i potrawami, w której rodzinne sekrety czekają na odkrycie i w której miłość gra pierwsze skrzypce.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam, gdy książka niesie że sobą pozytywne przesłanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie przeczytam, jeśli gdzieś trafię na tę książkę - zaintrygowałaś mnie zwłaszcza tym różnorodnym podejściem do języka, choć zastanawiam się, czy nie było to trochę pretensjonalne w czasie lektury? Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy znasz trylogię autorki "Młyn nad Czarnym Potokiem" - tu widać umiejętności autorki do posługiwania się różnymi odmianami języka polskiego.

      Usuń
  3. Prowansja - jedno z moich marzeń :) Chętnie przeczytałabym książkę z takim tłem. Skoro polecasz, może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.