Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 408
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8075-3916-9
Agnieszka pragnie spędzić Wigilię z
babcią, ale ta ma zupełnie inne plany. Nie godząc się z tym, Agnieszka jedzie
do domu babci położonego w samym środku lasu. Jednak jej tam nie zastaje. Jedna
śnieżna noc powoduje, że droga do cywilizacji zostaje odcięta, na dodatek przez
zaspy brnie do niej święty Mikołaj. Pięcioletnia Zosia chciałaby mieć choinkę
tak ogromną, jak w centrum handlowym, a pod nią mnóstwo prezentów. Jednak tym
razem jej Wigilia zapowiada się zupełnie inaczej… Robert, policjant, przyjmuje
służbę w Święta, bo przecież wszyscy mają rodziny, a on jest samotny. Więc może
się poświęcić. Sam w wigilijny wieczór jest też pewien starszy pan z długą siwą
brodą, ale mu w ogóle to nie przeszkadza. Jest przekonany, że lubi samotność, a
ludzi lubi tylko z daleka. Jego żona natomiast ma aż nadto towarzystwa zwariowanych
pensjonariuszy pewnego domu opieki.
„Aaa,
to wy kupujecie prezenty!” – powiedziało entuzjastycznie gumowe ucho, moja
bratanica, która zamiast jeść sałatkę, podsłuchiwała przyciszone rozmowy
dorosłych. I jak tu wierzyć w Mikołaja? Jest na to sposób dla dorosłych –
przeczytać książkę Uwierz w Mikołaja Magdaleny
Witkiewicz. Tytuł i magiczna okładka zapraszają do udziału w przedświątecznym chaosie.
Agnieszko, nie
musisz robić wielu rzeczy w życiu – zwykła mawiać – ale musisz je umieć robić. A
przynajmniej nie bać się spróbować. (s. 16)
Czasem
śnieg potrafi zrobić niespodziankę na Boże Narodzenie i się pojawić w ilości
obfitej. Sypnęło na Kaszubach i niektórych odcięło od świata, w tym Agnieszkę,
która przyjechała do babci. Gdyby nie lampka dla zbłąkanego wędrowca, Mikołaj
nie dotarłby nie tylko do niej. W sytuacji kryzysowej sprawdza się filozofia
życiowa babci. Nie ma to jak socjologiczny eksperyment i życie nudne-cudne.
Ludzi poznaje
się nie tylko po ich czynach, ale też po tym, jak się do siebie odnoszą. (s.
41-42)
Autorka
ukazała samotność osób starszych, których los w różny sposób zaprowadził do
Domu Seniora Happy End. Ich marzenia i pragnienia, ich codzienność i osobowość
zamieszkały razem z nimi. Jagoda i jej „Ja pier…”, Eleonora wybierająca się,
Sabina podsłuchująco-czekająca, Malwina „pysznie” kucharząca, Janek i jego
zabawa w „łonzimny” z pokazywaniem. Wielka ofiarność i dobre serce ludzi takich
jak Krystyna Sadkowska, właścicielki Domu Seniora, lubiącej opiekować się
innymi, procentuje i sprawia, że i starość bywa łatwiejsza do zniesienia. Lecz kij
ma dwa końce – na drugim jest jej rozsypana rodzina.
Relacji z
bliskimi nie da się kupić. Trzeba nad nimi nieustająco pracować. Każdego dnia.
(s. 99)
W
tej powieści bohaterowie stanowią przekrój społeczeństwa. Poznałam różne
rodziny, ich bolączki i potrzeby oraz marzenia. Jak dużo zależy od wychowania
dzieci, uczenia ich tradycji, zaradności i samodzielności życiowej, poświęcania im czasu. Jedna zła
decyzja powoduje rosnącą przepaść, przez którą coraz trudniej zbudować most
porozumienia. Trudniej spędzić czas z rodziną w ten szczególny wieczór, a przy
tym odnaleźć siebie i nazwać swoje potrzeby, zacząć je spełniać, by nie
pozostawały w sferze marzeń. Może warto nałożyć różowe okulary? Może warto
skończyć z pracoholizmem? Chociaż w Wigilię nikt nie powinien być sam, to są i takie osoby, które pragną
mieć święty spokój, bo się wybierają.
Skoro
święta, to i prezenty, choć pięcioletnia rezolutna Zosia, nad wiek dojrzała przez
życiowe doświadczenia, woli spodziewanki. Sceny z jej udziałem wywoływały
uśmiech na twarzy, ale i zmuszały do innego spojrzenia na wiele rzeczy i
zajrzenia za drzwi sąsiadów. Podziwiałam jej mamę, która wymyślała zabawy w
dom, w rodzinę, w marzenia, a która sama bała się je nie tyle spełniać, co po prostu
je mieć. Jedna dawno by kilka z nich spełniła, gdyby… Ta powieść to piękna książka
o marzeniach, nie tylko tych na czas cudów bożonarodzeniowych, ale także na
każdy dzień roku.
Wyjście z trudnych
sytuacji nie zawsze prowadzi przez drzwi. Czasem mogą stać one otworem, a to i
tak nic nie zmienia. (s. 49)
Kompozycja
powieści to… poranki radiowe, w których dziennikarz radiowy na koniec odlicza
dni do świąt. I najlepiej tę powieść czytać właśnie w korelacji z kalendarzem,
odkrywając perypetie bohaterów każdego przedświątecznego dnia aż do Wigilii. Najlepiej…
Jednak gwarantuję Wam, że się nie da! Książkę przeczytałam prawie jednym tchem
w świąteczny czas. Miałam świętować, czyli nie czytać i nie pisać recenzji, nie
dało się. Ta książka wołała mnie do siebie skutecznie, choć mam kilka
świątecznych powieści do przeczytania. Z wielu powodów trudno mi było oderwać się
od lektury i perypetii bohaterów, których pierwowzory zapewne są gdzieś blisko
nas, bohaterów bardzo ludzkich w swych potrzebach, marzących – wydawałoby się –
o prozaicznych rzeczach. Wcale się nie dziwię, że w tak krótkim czasie od
premiery książki zostały sprzedane prawa do jej ekranizacji. Ja już nie mogę
się doczekać wersji filmowej! Moim zdaniem to jedna z najlepszych powieści pani
Magdaleny.
Ale prezenty nie
są od potrzebowania! Prezenty składają się z marzeń! (s. 45)
Doskonale
wie o tym Zosia. Dowiedzą się też inni. Jedni mają moc sprawczą, inni są
Mikołajami od urodzenia, ale wszyscy bez wyjątku potrzebują rodziny, miłości,
bycia razem nie tylko od święta, kultywowania tradycji, spełniania marzeń, nadziei.
Uwierz w Mikołaja to wielowątkowa powieść utkana
z ludzkich historii i marzeń w świąteczny czas. I choć wokół nas wiele jest
ludzkich dramatów, czasami całkiem łatwo można im zaradzić ludzką dobrocią i
życzliwością, wyciągnięciem pomocnej dłoni, podarowaniem różowych okularów.
Czasem przydałoby się napić najlepszej herbatki na świecie w wykonaniu Malwiny!
Uwierzcie w Mikołaja i... Mikołajowi oraz Superbohaterom!
Książka bierze
udział w wyzwaniu:
Też słyszałam o ekranizacji😍
OdpowiedzUsuńMyślę że Czereśnie muszą być dwie też przeniosą na ekran🤔
Bardziej wolałabym obejrzeć "Pracownię dobrych myśli".
UsuńTakie książki na święta. Lekkie i przyjemne, ale często niosące z sobą o wiele więcej. Często są też niedoceniane. A ja je lubię. Może nie w nadmiarze, ale jednak. Z chęcią przeczytam tę pozycję. Zachęciłaś skutecznie. A i jeszcze podobno zaczęłaś wierzyć w Świętego :)
OdpowiedzUsuńNa nowo uwierzyłam. ;)
UsuńTo super świąteczna lektura.
OdpowiedzUsuńMam w planach, może za rok znajdę czas na tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńTo już wkrótce!
UsuńDziękuję. Zasyłam literkowe serdeczności!
OdpowiedzUsuńTen tytuł już czeka na mojej półce :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń