Tytuł: Wiosna zaginionych
Wydawnictwo: Marginesy
Seria: Krystyna Lesińska
Tom: 1
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Data wydania: 2020
ISBN: egzemplarz recenzencki
RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Do tej pory nie miałam okazji czytać żadnej książki Anny Kańtoch, aż w me ręce wpadł przedpremierowy egzemplarz Wiosny zaginionych, pierwszy tom trylogii.
Zdjęcie jest czarno-białe i lekko prześwietlone… (s. 7)
Emerytowana policjantka Krystyna Lesińska ogląda zdjęcie z 1963 roku, przedstawiające piątkę studentów przed wyprawą w Tatry. Z wycieczki wrócił tylko Jacek Kotulak. Trzy osoby zginęły, jedna zaginęła bez wieści. To Roman, brat Krystyny. Raptem po pięćdziesięciu pięciu latach kobieta spotyka w sklepie Jacka. Oboje mieszkają w tej samej dzielnicy, ale mężczyzna zmienił nazwisko. Wraca sprawa tajemniczego zaginięcia Romana. Późnym wieczorem uzbrojona Krystyna pojawia się w domu Jacka, by zmusić go do wyznania prawdy, ale znajduje jego zwłoki. Krystyna może zostać główną podejrzaną, gdy jej obecność na miejscu zbrodni wyjdzie na jaw. Była policjantka zaczyna prowadzić własne śledztwo, wykorzystując znajomości z przeszłości. Okazuje się, że jej ukochana wnuczka Zuza może być zamieszana w morderstwo.
Zdawałam sobie sprawę, czym ryzykuję, lecz nie zamierzałam rezygnować. (s. 22)
Szara, zwyczajna codzienność, tak dobrze znana czytelnikowi, towarzyszy bohaterom. Zwłaszcza Krystynie. Kobieta po siedemdziesiątce żyje samotnie, odżywia się niezbyt zdrowo, ale jest w dobrej kondycji w porównaniu do innych ludzi w jej wieku. Starość niejedno ma imię. Emerytowana policjantka to intrygująca postać i to głównie z jej perspektywy opowiadana jest historia. Mimo wieku i emerytury jest pełna zapału do policyjnej roboty, czasami tęskni za pracą i wspomina to i owo. Dzięki znajomemu z jest na miejscu zbrodni, a potem nieoficjalnie pomaga śledczym. Pomaga, gdyż ma ku temu powody. Potrafi zaskoczyć policjantów bystrością umysłu i logiką. Trochę przypomina mi Klementynę Kopp, bohaterkę cyklu Lipowo Katarzyny Puzyńskiej.
Moją uwagę zwrócił młody śledczy Szymon Gryga. Jest dobry, ale ma szansę być jeszcze lepszy, także prywatnie. Z miejsca polubiłam psa Sandora, który doskonale odgrywa swoją rolę w kryminale. Bohaterem są również Górny Śląsk i Katowice, miejsca bliskie autorce. Nieznane mi miasto mogłam częściowo zwiedzić z bohaterami.
I pani, i ja wiemy, że w śledztwie zawsze zostają jakieś niewiadome. (s. 321)
Trudno mi było odłożyć powieść. Czytałam wszędzie, gdzie się dało, choćby kilka stron, nawet o 6.00 rano, czego nigdy wcześniej nie robiłam. To świadczy o tym, że ten rasowy kryminał wciąga i nie odpuszcza czytelnikowi, a autorka słusznie uznawana jest za królową budowania napięcia. Napięcie rośnie wpierw niezauważalnie i powoli, potem coraz szybciej i mocniej oplata czytelnika, nie puszczając go ze swojej sieci. Nie bez znaczenia jest pogoda odzwierciedlająca emocje bohaterów i budująca atmosferę grozy w kluczowych momentach. Czuć dreszczyk emocji i rosnący niepokój. Niewyjaśniona tragedia z przeszłości, tajemnicze zaginięcia psów, zagadkowa postać, która wymyka się schematom, wpisy z bloga nastolatka i rozdziały opisujące pracę operatora CPR – to wszystko tworzy specyficzny klimat kryminału.
Powiedzmy jednak, że mam przeczucie. (s. 172)
Autorka stworzyła przemyślaną i wielowątkową fabułę wokół pasjonującej intrygi. Wielotorowe śledztwo nie jest oczywiste, za to trudne i bolesne. Rozciąga się w czasie na przestrzeni ponad pół wieku. Zaskakują kolejne zwroty dynamicznej akcji i osoby biorące w niej udział. Pogubiłam się w domysłach i przypuszczeniach, a prawda mnie na koniec zaskoczyła. Nie wiem jeszcze wielu rzeczy, dlatego z niecierpliwością czekam na kolejny tom trylogii.
On zamierza ukraść moje życie. (s. 6)
Wiosna zaginionych to bardzo dobry początek nowej serii kryminalnej z elementami thrillera. Nietuzinkowa bohaterka na emeryturze, katowicka rzeczywistość, tajemnice sprzed lat i obecne i znacznie, znacznie więcej. Ktoś komuś chce ukraść życie, a ten kryminał ukradnie Wam czas.
Numer akredytacji: 06/05/2020
Książka bierze udział w wyzwaniu: Abecadło z pieca spadło
Nie znam żadnej książki Anny Kańtoch, ale jeśli kiedyś nadarzy się okazja i znajdę wolniejszą chwilkę, to chętnie poznam twórczość tej autorki.
OdpowiedzUsuńTo było moje pierwsze spotkanie z autorką i mam chęć na pozostałe jej książki .
UsuńTo dobrze. Życzę Ci, aby pozostałe książki autorki również wywarły na Tobie bardzo pozytywne wrażenie.
Usuń"Łaska" tej autorki wywarła na mnie niemałe wrażenie, więc na pewno sięgnę po inne powieści Kańtoch.
OdpowiedzUsuńDzięki za podpowiedź.
UsuńCzekam na swój egzemplarz :)
OdpowiedzUsuńZnam ten czas oczekiwania. :)
UsuńTo, że czytałaś ten kryminał niemal wszędzie jest bardzo zachęcające.
OdpowiedzUsuńW czwartek o 6.00 rano to był mój wyczyn!
UsuńNo kochana, widzę że i Tobie się podobało. Już nie mogę się doczekać kolejnej odsłony. A głównej bohaterki trudno nie lubić.
OdpowiedzUsuńWszystko prawda.
UsuńNie powiem... zaintrygowałaś mnie :) I zaskoczeniem i godzinami czytania a też nie znam twórczości autorki :)
OdpowiedzUsuńPrzez pracę (czyt. dzięki pracy) z nocnego Marka przestawiam się na rannego ptaszka. :|
Usuń