środa, 28 października 2020

Lockdown

Witajcie w czasach zarazy!

Dziś na stronie magazynu internetowego „Życie i Pasje” ukazała się moja recenzja najnowszej powieści Roberta Ziębińskiego Lockdown. Niesamowita! Na miarę "naszej rzeczywistości", tej pandemicznej i tej politycznej.
Fragment recenzji:

Gdy czytałam najnowszą powieść Roberta Ziembińskiego, nie było jeszcze tak źle z epidemią koronawirusa w naszym kraju. Chociaż określenie „źle” może nie wydaje się do końca trafne i może trochę jest nie na miejscu, ale oddaje różnicę między tym, co było dwa tygodnie temu, a tym, co jest dzisiaj. Fala zakażeń w Polsce, Europie i na świecie ruszyła lawinowo. Wiosenna rzeczywistość powróciła ze zwielokrotnioną mocą. Wiosenny lockdown sprzyjał niektórym autorom w tworzeniu nowych powieści. Jaka jest wizja literackiego Lockdownu Roberta Ziembińskiego? Zapraszam na recenzję.

 

Jest piątek, godzina 7.30. Olga Maj ćwiczy i rozmawia ze swoją nastoletnią córką Dominiką. Ot, zwykły dzień i plany na weekend. Wieczorem wszystko się zmienia. Porywacze dostają zielone światło do działania. Wkrótce Olga otrzymuje wiadomość, że uprowadzono Dominikę. Do poniedziałku bizneswoman ma zebrać dziesięć milionów euro okupu. Normalnie nie stanowiłoby to problemu dla milionerki, ale nie tuż po ogłoszeniu lockdownu i zablokowaniu kont bankowych. Kobieta musi znaleźć inny sposób na zdobycie żądanej sumy, gdyż wyścig z czasem już trwa. Musi pożyczyć pieniądze od warszawskich gangsterów. Wejście do przestępczego świata nie jest łatwe, tym bardziej że na ulicach stolicy trwają zamieszki, a wirus makot zbiera śmiertelne żniwo… „Izolacja to jedyna opcja”. (s. 163)

Podobieństwa do naszej współczesnej sytuacji politycznej i epidemiologicznej narzucają się same – premier Makowiecki, głośne afery, stronnicza telewizja państwowa, walka o wolność, wytyczne, aby stosować się do zaleceń epidemiologów i ministerstwa zdrowia, zamkniecie ludzi w domach, ich sprzeciw. Walka z literackim wirusem trochę różni się od naszej rzeczywistości. Trudno mi powiedzieć, czy to lepiej, czy gorzej, bo żadna opcja tak naprawdę nie jest dobra. Jednak w wykonaniu autora pandemia jest piekłem. Literackim piekłem. Niektóre sceny mogą wydawać się przejaskrawione, ale one mają swój cel – wzbudzić grozę, pokazać siłę wirusa i siłę władzy, pokazać miejsce w szeregu zwykłego człowieka. „Wolni obywatele walczą o swoje prawa do wolności”. (s. 210)

Byłam w szoku, gdy czytałam fragmenty opisujące przebieg pandemii w Polsce oraz działania rządu i policji. Autor ma bujną wyobraźnię, opisowo i sugestywnie przedstawia te sceny, które mocno działają na emocje czytelnika. Skojarzyłam pewne fakty.

[…]

Lojalnie uprzedzam, to nie jest lektura dla ludzi o słabych nerwach. Trup ściele się gęsto, brutalizm szokuje, zwroty akcji zaskakują, wirus przeraża, władza manipuluje, całość daje do myślenia. Odliczanie czasu, różne miejsca akcji i jej dynamizm, narastające napięcie potęguje odliczanie dni, godzin i minut. 72 godziny to naprawdę niewiele, zwłaszcza w weekend w ekstremalnie trudnej sytuacji w kraju.

Całość możecie przeczytać TUTAJ. Zapraszam!

 

6 komentarzy:

  1. Książkę już mam na półce, ale jakoś na razie nie mam ochoty do niej zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam książki, ostatnio przesyciłam się książkami o wojnie a teraz wiem, że nie mogę przesadzić z lekturami dość aktualnymi. Muszę sięgać po lekkie i poza tematem, bo inaczej siądzie mi psychika...

    Spokojnego nadchodzącego weeeeeekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ramach relaksu zacznę teraz czytać "Anegdoty z czterech stron świata".

      Usuń
  3. Z chęcią zajrzę, jak tylko wpadnie mi w ręce. Zachęcasz skutecznie.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.