Autor: Olga Rudnicka
Tytuł: To nie jest mój mąż
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria: Matylda Dominiczak
Tom: 2
Liczba stron: 408
Oprawa: miękka
Data wydania: 2020
ISBN: 978-83-8169-336-3
Bibliotekarka
z zapędami detektywistycznymi powraca. Drugi tom cyklu Matylda Dominiczak Olgi Rudnickiej zatytułowany jest To nie jest mój mąż. Blurb:
Bibliotekarka Matylda Dominiczak spełnia swoje marzenie i zostaje licencjonowanym prywatnym detektywem. Jej pierwsze zadanie to uwiedzenie męża klientki i udowodnienie jego niewierności. Jednak rzekomy wiarołomca nie daje się skusić wdziękom Matyldy, a w dodatku wkrótce znika bez śladu. Pani detektyw ma czterdzieści osiem godzin, by go odnaleźć, ale klientce trudno się zdecydować, czy wolałaby odzyskać zagubionego małżonka czy też kochanka, który również zaginął. Znalezione nad rzeką zwłoki niezidentyfikowanego mężczyzny łączą drogi Matyldy i dwóch śledczych, Mareckiego oraz Tomczaka. Histeryczna klientka, wymagająca szefowa i roztargniony mąż nie ułatwiają sprawy Matyldzie, a zegar tyka…
Ta bibliotekarka stała się legendą w środowisku służb mundurowych, sądowych, a być może i kręgach przestępczych. (s. 25)
Ach, ta Matylda! Uwielbiam tę kobietę, choć wolałabym się z nią nie spotkać osobiście, szczególnie gdy spełniło się jej marzenie i została prywatnym detektywem. Bibliotekarka obdarzona inteligencją emocjonalną umie rozmawiać z ludźmi i wyciągnąć od nich potrzebne informacje, nim oni się spostrzegą. Doprowadza ich do rozstroju intelektualnego i nerwowego. Nie miałam problemu, by nadążać za jej pokrętnym tokiem rozumowania i skrótami myślowymi, gdyż… jej wywody czytałam wolniej.
Nie ma ciała, ale to logiczna konkluzja. (s. 170)
Nie wiem, co autorka jadła, piła bądź zażywała w trakcie pisania kwestii Matyldy, ale podziwiam. Trzeba się skupić, by złapać sens wypowiedzi bohaterki obfitujących w domysły, przeczucia i pokrętne hipotezy wysnuwane z nieistniejących drobiazgów. Bawią przeprowadzane przez nią wywody logiczne w głowie, rozmowy z wewnętrznym głosem i używanie do tego rąk. Gorzej, gdy jej wewnętrzne monologi stają się zewnętrzne. Ale, ale… kobieta jak zechce, to potrafi wyrazić się krótko, logicznie i rzeczowo. Świetnie wykreowana postać.
Pojechałem po rajtach takiemu jednemu i teraz chcą ze mnie zrobić kapustę. (s. 275)
Atutem powieści jest nie tylko główna postać. Dziesięcioletnia córka Matyldy rozbraja rezolutnością, elokwencją i wnikliwością. Dialogi z jej udziałem to mały majstersztyk. Pozostali bohaterowie, którzy mnie rozśmieszali, to nierozgarnięty i niewydarzony małżonek osobisty Matyldy oraz wieczny policjant Tomczak. Komisarza Mareckiego niewiele, ale za to jest Salomea Gwint współwłaścicielka agencji detektywistycznej, pani Dąbek od zaginionego, a nawet dwóch, Maniek od sexu i relaxu, były przestępca Żyrafa, od którego poduczyłam się slangu więziennego. À propos słownictwa, wiązanka Matyldy do kierowcy to było coś! Mnie także zamurowało jej… bogate słownictwo. Duśka na pewno jest w dobrych rękach.
Coś tu śmierdziało. (s. 156)
Akcja trwa zaledwie kilka dni, ale wyjątkowo dużo się dzieje aż do niebywałej sceny finałowej. Matylda pokazuje swoje prawdziwe oblicze żony i matki, córki też, jednak w tym tomie przede wszystkim jest detektywem, a może detektywką, kurde melek. Początkowa naiwność i mieszczańska mentalność znikają, a kobieta nabiera wprawy i zaczyna dorównywać nawet kameleonowi. Autorka zwykłe śledztwo ubrała w kryminalne ubranko, przewiązała intrygą i doprawiła wszystkimi rodzajami komizmu. Nie wiem, co mnie bardziej bawiło – humor słowny czy sytuacyjny. Moja wyobraźnia szalała, gdy wyobrażałam sobie niektóre sceny. Kilka razy śmiałam się w głos, raz mi tchu zabrakło. Dlaczego nikt jeszcze nie nakręcił filmu na podstawie komedii kryminalnej Olgi R.?
Co się dzieje, pani Matyldo? (s. 205)
Ja wiem, a Wy się tego dowiecie od bohaterki, o ile sięgniecie po serię Olgi Rudnickiej Matylda Dominiczak i drugi tom To nie jest mój mąż. To sposób na jesienną chandrę. Relaks i dobra zabawa gwarantowane, terapia śmiechem też. Jest lekko, zabawnie, interesująco.
Jesienią chyba potrzebujemy takich właśnie książek :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak.
UsuńZ miłą chęcią poznam tę serię, gdyż bardzo lubię twórczość Olgi Rudnickiej.
OdpowiedzUsuńDominika zaskakuje i bawi.
UsuńPo przeczytaniu tytułu posta miałam myśl - Jak nie Twój to czyj? :P
OdpowiedzUsuńA tak serio nie udało mi się jeszcze poznać twórczości autorki...
To masz, co nadrabiać. ;)
UsuńBrzmi kusząco! Nie czytałam jeszcze pierwszego tomu!
OdpowiedzUsuńOlga Rudnicka zawsze mnie kusi nowym tytułem.
Usuń