Autor: Jola Caputa
Tytuł:
Przepisy Joli. W rodzinnej kuchni
Zdjęcia:
Grzegorz
Caputa
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Seria: Przepisy Joli
Liczba stron: 224
Oprawa: twarda
Data wydania: 2019
Oprawa: twarda
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8177-000-2
Niedawno
poznałam Jolę Caputę, a teraz jej dorosłe dzieci – Sylwię i Grzegorza. Jola to
znana blogerka kulinarna, stojąca na straży kulinarnych tradycji, z kolei jej
dzieci wyszukują nowinki. Każde z nich ma nieco inne podejście do kuchni, ale
cel ten sam – pokazać, jak ważne jest, żeby kuchnia żyła, zapraszała i
pachniała. Każdy przedstawia swoich dwadzieścia przepisów kulinarnych.
Gotowanie
sprawia mi ogromną przyjemność. (s. 13)
Kuchnia
Joli jest tradycyjna, domowa, pyszna, jednym słowem – mamina. Potrawy Joli to
te proste i znane. Autorka zaprasza czytelników na rodzinne spotkanie, by
wyczarować w kuchni coś pysznego. I czaruje! Mnie zafascynowały i przykuły moją
uwagę: gołąbki w botwince, tort szpinakowy, sałatka z fasoli z boczkiem, placek
kukurydziany… z groszkiem konserwowym i maślanką, zupa cygańska, sałatka
warstwowa z wędzonym łososiem – coś jak gyros z kurczaka. Jednak dla mnie hitem
kulinarnym jest rolada naleśnikowa z warzywami!
Już
mi się podoba takie podejście do jedzenia. Grzegorz Caputa podróżuje i poznaje
nowe kuchnie, gotuje razem z ludźmi z całego świata. Jego dziadek restauratorem był specjalistą
od mięs w każdej postaci. Grzegorz podtrzymuje tę tradycję, a do tego lubi
szybkie dania. Jego kuchnia to kuchnia z whisky, z mięsem, na szybko lub wolno,
jak ktoś chce przygotować totalne mięso. To bardziej zdecydowane dania z nutą
orientu o wyrazistych smakach i ciekawych połączeniach.
Szczególną
uwagę zwróciłam na dania „fast”, ale nie tylko one mnie zaciekawiły. I tak oto
Grzegorz szykuje: banany w cieście, krążki cebulowe, hot dog po polsku… z białą
kiełbasą, makaron z szałwią, deser… z whisky, drink w starym stylu – w sam raz
na upały i tortillę w wersji ze świeżymi warzywami i sosem miętowym. Kusi
szarpana wieprzowina na cydrze, pierś kurczaka z cytrusową marynatą oraz
pieczony boczek.
Zadebiutowałam
murzynkiem, który okazał się dużym sukcesem. (s. 131)
Jak
widać, Sylwia Witorzeńć od małego ma słabość do słodkości. Taka jest jej
kuchnia – słodka, którą można zachwycić koleżanki w pracy i teściową!
Najsurowszym jurorem jej wypieków i słodkości jest jej synek. Ważna uwaga do
przepisów Sylwii: jajka są zawsze wielkości L, a szklanka ma pojemność 250 ml.
Przyznam
szczerze, iż każda słodycz Sylwii powoduje u wzmożony apetyt. Wymienię tylko
kilka jej deserów: maczek z brzoskwiniami, beza z kremem limonkowym i
truskawkami, jabłecznik orzechowy, biszkoptowa rolada w kwiatki, kokosowa panna
cotta z musem z mango i kruszonką migdałową. Już nazwy kuszą, jak choćby czekoladowa
pokusa czy bomba czekoladowa z gruszkami. Nic tylko palce lizać!
W rodzinnej
kuchni
strona graficzna cieszy oko i powoduje ślinotok. Tak, tak! Patrząc na te
wszystkie smakowite potrawy, po prostu ślinka cieknie! Kolorowe zdjęcia dań,
których prostota i barwy przemawiają do kubków smakowych, apetycznie prezentują
się w rustykalnym stylu ze starymi sztućcami na drewnianych stołach. Ich
autorem jest Grzegorz Caputa. Po lewej stronie znajduje się zdjęcie dania, a po
prawej przepis podzielony na składniki i wykonanie. Czasami przepis zajmuje
trzy strony. Zabrakło mi czasu wykonania potraw, gdyż niektóre z nich są
czasochłonne. Wewnętrzne strony okładki oraz notesy umieszczonego po każdej z
trzech części to letnia łąka pełna rumianków, poziomek i motyli. Do tego twarda
oprawa, szycie, dobre rozmieszczenie treści przepisów i odpowiednia czcionka.
Nic dziwnego, że oprawa graficzna to wielka zaleta tej publikacji. Ma ułatwiać
gotowanie i ułatwia.
W rodzinnej
kuchni
Caputów na pewno jest smacznie, ale także praktycznie i ekonomicznie. Najlepiej
przekonać się o tym samemu, a do gotowania zaprosić innych członków rodziny.
Będzie pysznie!
Za
egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Książka bierze
udział w wyzwaniu:
Mnie już samo oglądanie takich smakołyków kusi do jedzenia. Pychota.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Ileż może zdziałać dobra fotografia jakiegokolwiek dania?
UsuńTaką roladę naleśnikową chętnie bym zjadła. :)
OdpowiedzUsuńMnie ona od razu zahipnotyzowała!
Usuń