poniedziałek, 18 listopada 2013

Powrót do korzeni



Autor: Katarzyna Enerlich
Tytuł: Kwiat Diabelskiej Góry
Wydawnictwo: MG
Liczba stron: 280
Oprawa: miękka
Data wydania: 2010
ISBN: 978-83-61297-07-9 





Inga urodziła się w Pustnikach, ale wyjechała wraz z matką do Niemiec. Rodzinną ziemię stopniowo wymazywały z pamięci. Tajemniczy Michael z bretońskiej plaży zaprowadził je z powrotem do Pustnicka? Czy tytułowy kwiat ligustru zerwany na Diabelskiej Górze może zmienić złą wróżbę i ocalić prawo matki i córki do prawdziwej miłości?

Hmm… jestem w refleksyjnym nastroju po przeczytaniu książki. A sprawiła to powieść Katarzyny Enerlich Kwiat Diabelskiej Góry. Tak jak matka głównej bohaterki, Rosemarie, też jestem wychowana w surowym, mazurskim klimacie. I przyznam szczerze, że od zeszłego czwartku już marznę. A wczoraj i dziś to wiało Syberią, aż ciarki przechodziły mi po ciele! Tak więc mam pojęcie, o czym autorka pisze i dość dobrze znam ten mazurski świat, ten tygiel narodowościowy.
Książkę tę poświęcam życiowym Żeglarzom, którzy mają odwagę zmierzyć się z wielkim wiatrem marzeń… – od tej dedykacji zaczyna się ta powieść. Marzenia… Któż ich nie ma? Jedne większe, drugie mniejsze, jedne ważniejsze, inne nie, jedne spełnione, inne jeszcze niezrealizowane. Ale są i towarzyszą nam przez całe życie razem z nadzieją na ich urzeczywistnienie. Jedno z mych marzeń spełni się na dniach – pani Katarzyna Enerlich będzie gościem na spotkaniu autorskim w mej bibliotece. Będę miała okazję… oj będę!

Autorka mieszka na Mazurach pod Mrągowem i jest zafascynowana tym regionem Polski. Swymi opisami, znajomością tematu, miłością do tej ziemi potrafi czytelnika porwać, dać mu się uwieść tym specyficznym klimatem, historią tego regionu, zagmatwanymi losami ludzi naznaczonymi przez historię. Tak było z trzema kobietami z Pustnik i ich partnerami życiowymi. Hilda, Rosemarie i Inga wprowadzają czytelnika w niezwykły świat dawnych i obecnych Mazur oraz życia w niemieckim miasteczku. Historia przeplata się tu z teraźniejszością, wierzenia i zabobony ze zdrowym rozsądkiem, miłość ze śmiercią i zdradą, krajobraz miejski z wiejskim.
Czasami człowiek nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo podjęcie jakiejś decyzji wpłynie na jego życie, a nawet diametralnie zmieni jego bieg, bowiem decyzja taka może być jak na wyciągnięcie konkretnego losu spośród wielu[1]. Tak było z Hildą, która postanowiła wziąć ślub post mortem[2] z ukochanym Erikiem, który zginął na wojnie. Szeptucha[3] ją przed tym ostrzegała, przepowiedziała nieszczęście w miłości dla 3 pokoleń kobiet z jej rodziny. A szczęście w miłości według wierzeń mógł zapewnić tytułowy kwiat ligustru. To jego na Mazurach szukały panny w noc świętojańską, w Pustnikach szły na Diabelską Górę. I to tam po latach docierają Inga z Michałem, a towarzyszy im oczywiście krzak ligustru.
Długo trwało zanim Inga zrozumiała, iż Ludwik nie jest jej pisany. Rosemarie nigdy nie przepadała za tym mężczyzną, o czym wiele razy mówiła swej córce. I pewnego dnia zwróciła jej uwagę na słowo CHCIAŁBYM. Ja też na nie zwracam uwagę moim bachorkom potworkom. W każdym razie matka rzekła do córki: Kochanie, mężczyzna, który mówi do kobiety: chciałbym się z tobą ożenić, nie oświadcza się naprawdę! Mówi tylko o swojej wygodzie, o swoim zamiarze. Egoistycznym planie na życie. Chciałbym się z tobą ożenić brzmi tak samo, jak: chciałbym wypić sobie kieliszek wina. Po czym sięga po nie. To on je wypija, nie ty. To on postanowił, że tak zrobi, i to jest tylko jego chęć, ochota. Nie pyta cię o zdanie, czy chcesz z nim pić to wino, tylko nalewa je do jednego naczynia[4]. Inga wyrusza w podróż zmieniającą życie. Po co? Po to, by rozkopać jak ziemię w ogródku swoje przyzwyczajenia i nawyki, bo czasem na dnie życia tworzy się zamulony osad. Takie przemieszanie po prostu się przydaje[5]. Życie bohaterki robi zwrot o 1800. Przypadkowe spotkanie Michała na bretońskiej plaży jest do czegoś w jej życiu potrzebne. Niespodziewana choroba[6] i otarcie się o śmierć zmieniają jej spojrzenie na świat, przewartościowują jej system wartości, prawdziwe życie wypiera te sztuczne. Czasami bowiem człowiek musi przeżyć wielką traumę, osobisty dramat, udźwignąć nadludzki ciężar, który po coś się w jego życiu pojawił. Potem ma on szansę przekuć zło na dobro, ponieważ z wielkiego nieszczęścia rodzi się czasem wielkie szczęście[7].
Zanim zabrałam się do wyczytywania literek z tej powieści, rzuciłam okiem na kilka recenzji zamieszczonych w internecie. Nie zgadzam się z niektórymi sformułowaniami, że jest to lektura łatwa, że nie należy traktować tej książki jako bardzo wartościowej lektury, że dialogi są przegadane. Doszłam do wniosku, iż tę powieść najlepiej zrozumie specyficzny czytelnik – ten, który żyje na Mazurach (lub żył), który zna dawne i obecne realia, który interesuje się historią swojej małej ojczyzny i genealogią własnej rodziny, którego doświadczyła ciężka choroba, który troszkę filozofuje i zastanawia się nad "prawdami oczywistymi" przemyconymi tu i ówdzie. I ten, który w dzieciństwie zbierał "pioruny" i zajadał się czarnymi porzeczkami!
Bo tak to jest w książkach Katarzyny Enerlich – dają one do myślenia, na nowo odkrywają to, co gdzieś tam głęboko, wewnątrz siebie wiemy o życiu, a nad czym do tej pory się nie zastanawialiśmy lub robiliśmy to, ale w niewielkim stopniu. Wiele razy w trakcie czytania Kwiatu Diabelskiej Góry zatrzymywałam się i jakiś fragment czytałam dwa razy, zastanawiałam się nad nim, a nawet go sobie zapisywałam. O ile lektura innej książki pani Kasi Czas w dom zaklęty sprawiała mi ból w trakcie czytania, o tyle ta wprowadziła mnie w refleksyjny nastrój i trochę przypomniała sielskość dzieciństwa.   
Autorka kładzie duży nacisk w swej powieści na rodzinę i jej historię. Drobne przedmioty i przywiązanie do nich tworzą historię każdej rodziny, stają się pamiątkami rodzinnymi. Każdy człowiek powinien wiedzieć, kim jest i skąd przychodzi, bo przeszłość może go niespodziewanie zaskoczyć. A przeszłość i teraźniejszość na kartach powieści dodatkowo wzbogacają czarno-białe zdjęcia i uwiarygodniają całą historię, częściowo opartą na faktach.
Powieść czyta się szybko i przyjemnie, ale nie tak łatwo, jeśli czytelnik zaczyna się głębiej zastanawiać nad pewnymi prawdami życiowymi przemyconymi przez autorkę. Chyba że się skupia tylko na sentymentalnej opowieści powrotu do korzeni i magii codzienności oraz opisach przyrody. Literacki język czaruje czytelnika swym pięknem. Zdjęcia również. Sama konstrukcja fabuły – przetykanie się przeszłości z teraźniejszością, polskości z niemieckością i francuskością okraszona prawdami życiowymi, złotymi myślami, zabobonami – wydaje się być naturalna. Czytelnika powinno też zaciekawić, dlaczego w czasie burzy buki dają większe bezpieczeństwo niż inne drzewa, czemu łokcie są naszymi barometrami, gdzie jada się rosół z koprem, a gdzie z pietruszką. I najważniejsze przesłanie tej powieści – dopóki żyjemy, wszystko może się zdarzyć, bowiem nigdy na nic nie jest za późno. 


A na zakończenie piosenka Starego Dobrego Małżeństwa Jest już za późno



[1] K. Enerlich, Kwiat Diabelskiej Góry, Kraków 2010, s. 36.
[2] Małżeństwo post mortem, czyli ślub ze zmarłym – dawniej, gdy pastor z jakiegoś powodu nie mógł go udzielić, wówczas mógł to zrobić nauczyciel. Takie śluby są możliwe współcześnie we Francji. Prezydent musi wyrazić zgodę, a podpisują ją premier i minister sprawiedliwości.
[3] Szeptucha – babka, zielarka, uzdrowicielka, wiedźma.
[4] K. Enerlich, op. cit., s. 81.
[5] Ibidem, s. 36.
[6] Zdaniem niemieckiego psychiatry Heinrotha nasze zdrowie zależy od psychiki, a wiele chorób ma swój początek w ludzkiej psychice, przeżyciach, stresie oraz w złych myślach nawiedzających człowieka. Więcej na ten temat w: Ibidem, s. 144-5 oraz 130-131.
[7] Ibidem, s. 224.

4 komentarze:

  1. Witam serdecznie,
    Chciałabym przedstawić dwie facebookowe zabawy. Mam nadzieję, że nagrody przypadną komuś do gustu i zechce się przyłączyć :) Ponieważ już niedługo święta, w jednej z tych zabaw do wygrania są książeczki dla dzieci o tematyce świątecznej. Wygrywają aż trzy osoby! W drugiej rozdawajce również wygrywają trzy osoby, za to nagrodami będzie wspaniała pamiątka w formie zdjęć w krysztale! Z całą pewnością warto wziąć udział. Zasady są niezwykle proste i w bardzo łatwy sposób można zdobyć fajne nagrody :)

    Nie chce nadużywać gościnności i nie będę wklejała tutaj linków. Jeżeli ktoś jest zainteresowany to serdecznie zapraszam na mój profil, tam znajdują się blogi "Książeczki synka i córeczki" oraz "Babylandia". Banerki znajdują się na paskach bocznych. Klikając w nie traficie na te rozdawajki :)

    Od razu chcialabym bardzo przeprosić za tą autopromocję. Wiem, że wiele osób ma czegoś takiego po dziurki w nosie, jeszcze więcej z pewnością uważa to za brak wychowania czy też szacunku. Ja z całą pewnością mam w zamierze jedynie poinformowanie choć grupki ludzi o tych zabawach. Wiele takich osób dziękuję mi za informacje, ponieważ inaczej nie mieliby o niej pojęcia. Mam nadzieję, że w tym przypadku będzie tak samo :)
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję pięknie! I za dobre słowa na spotkaniu też. Autorka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ proszę! I po cichu liczę na następne spotkanie... :)

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.