Tytuł:
Nigdy cię nie zapomniałam
Wydawnictwo: Psychoskok
Seria: Nigdy…
Tom: 1
Liczba stron: 210
Typ książki: e-book
Typ książki: e-book
Format: pdf
Data wydania:
2014
ISBN: 978-83-7900-253-5
Wszystko, co
robię, jest dla twojej przyjemności. (s. 78)
Czytałam
wiele pozytywnych recenzji powieści Marty W. Staniszewskiej, a że nadarzyła się
okazja, to i ja zaczęłam poznawać książki autorki. Zaczęłam od e-booka Nigdy cię nie zapomniałam.
27-letnia
germanistka Sophie Thompson jest singielką po bolesnym zerwaniu z Trey’em, a
jednym ze sposobów pocieszania się jest przygodny, jednorazowy seks. Niedawno zaczęła
pracę w DHA Limited i ma zająć się transportem mebli. Okazuje się, że szefem
firmy przewozowej jest jej znajomy Jacob, którego nazywała i porównywała do
Thora, skandynawskiego boga. Ale to nie Jacob, tylko Alex Kent, który z pewnych
tajemniczych jest w programie ochrony świadków. 5 lat to jednak szmat czasu i w
tym okresie w życiu obojga sporo się wydarzyło, on również korzystał z chętnych
kobiet i przygodnego seksu. Lecz oboje nie zapomnieli o sobie, swym pierwszym
spotkaniu i poznaniu się, także erotycznym. Czytelnik ma okazję poznać te
wydarzenia i powód braku drugiej randki.
Bohaterowie
są młodzi, zdrowi, ale przede wszystkim niezwykle piękni (w końcu mają boskie
ciała!) i mają wysokie libido. No i jeszcze jedna ważna rzecz… oboje są wysocy.
Sophie ma 180 cm, a Alex 15 cm więcej. To mi się najbardziej spodobało! W
dodatku bohaterka i ja mamy wspólne poglądy na jedną kwestię, ale cicho sza.
Spohie
na nowo poznaje swego Thora, a on swoją Sif. W sumie to raczej na nowo poznają
swoje ciała, ich każdy centymetr kwadratowy, bowiem od pierwszej chwili znów
łączy ich niezwykle silne pożądanie i pamięć wydarzeń sprzed 5 lat. Namiętność
rozpala wszystkie zmysły i nie tylko rozpala…
Przy tobie tracę
zmysły. Zapominam o oddychaniu, a co dopiero o jedzeniu. (s. 116)
Mało
tego! Ich więź erotyczna i pożądanie są tak silne, że nadrabiają zaległości w
bardzo krótkim czasie. Żyją seksem, są dla siebie nałogiem. Alex zwraca się do
Sophie:
Pokażę ci, jak
ja cię lubię pieścić, a ty zgodzisz się na wszystko bez słowa protestu, bo
wiesz, ze wszystko, co zrobię, da ci rozkosz. Poddaj się temu i nie walcz.
Mała. zaufaj mi, że wiem, co jest dla ciebie dobre. (s. 141)
Powieść
tą trudno mi sklasyfikować gatunkowo. Jest typowa obyczajówka, romans z bardzo
rozbudowanym wątkiem erotycznym, ale pojawia się też sensacja. Krew wrze nie
tylko z powodu nadmiaru endorfin i testosteronu, ale i ze skoków adrenaliny. Ptaszyna
(Alex) otrzymuje SMS-y z pogróżkami, a jego czujni ochroniarze są stale w
pogotowiu. Niebezpieczeństwo wisi w powietrzu… Jednakże uważny czytelnik może
je przewidzieć, jak i całą fabułę. Autorka operuje schematami, jeśli chodzi o
prowadzenie akcji, na szczęście ma ona żywe tempo i lekko się czyta. Nie ma tu
nic odkrywczego i tym samym zakończenie jest przewidywalne, jak to w romansach.
Ot szaleńcza miłość z typowymi
przeciwnościami losu, a raczej osób. A i obowiązkowo zazdrość.
Zazdrość w
umiarkowanej ilości skutecznie podgrzewa każdy związek. (s. 151)
Muszę
przyznać, że sceny erotyczne są bardzo śmiałe i bardzo szczegółowe, jakby
sekunda po sekundzie były opisywane poszczególne akty miłosne, ich sceny i
odsłony. W dodatku czytelnik poznaje doznania obu bohaterów, gdy ci prowadzą
swoją część narracji. Sugestywność, zmysłowość, siłę pożądania w opisach scen
erotycznych widać w każdym zdaniu i to może mocno zadziałać na wyobraźnię,
zwłaszcza że autorka używa bardzo plastycznego języka, pełnego epitetów (potem
erotyczny taniec ciał można wykonać w swojej sypialni…). Ale czasami odczuwałam
ich nadmiar, a do tego wybijały mnie z „upojności” różne „kwiatki”.
Niestety,
w e-booku znalazłam mnóstwo błędów, poczynając od literówek, przez dwa orty,
kilka przecinków, a na wielu błędach językowych i stylistycznych skończywszy. Z
jednej strony autorka posługuje się językiem prostym i komunikatywnym z
frazeologizmami, kolokwializmami („jak psu jajca na wiosnę” 16) i wulgaryzmami,
które w większości według mnie były zbędne, gdyż brzmiały sztucznie („wyglądał
kurewsko przystojnie” 95) . Z drugiej strony autorka tak się rozwijała w
opisach, że się zapędzała i sięgała patosu („morderczej szarży napiętych
tytanicznie bicepsów na wyziewające życie truchło” 186), a przy okazji tworzyła
„kwiatki”, których korektor nie wyłapał. Dla przykładu:
-
„walnął
bezmyślnie mój żyjący swym życiem jęzor”13,
-
„zobacz
mnie” 20,
-
„truchło
świadomości nagle odzyskało życie” 39,
-
„na
uwrażliwionej dociekliwie, mokrej łechtaczce” 40,
-
„mój
Lupek przy tym jest jak kichnięcie muszki owocówki obok dorosłego, dzikiego,
ryku tygrysa” 62,
-
„cały
rozsądek spierzchł w popłochu” 139,
-
„tłoczył
w przód głęboko” 145 itd.
Bolączkach
w scenach erotycznych jest słownictwo polskie. Brak właściwych określeń dla
części intymnych człowieka, dlatego autorzy posługują się albo nazwami
medycznymi, albo sięgają po kolokwializmy i wulgaryzmy. Ale na to jak na razie
nie ma lekarstwa. Drażniło mnie także zwracanie się do Sophie per Rybko i
Rybeńko. Do wysokiej kobiety zwracać się rybka? Jakoś mi to kompletnie nie
pasowało. Już chyba lepsza byłaby… żyrafa. ;)
Było
kilka metafor i porównań, które mi się spodobały, a najbardziej ta metafora: „poranne
przymrozki zażółciły drzewom ich liściaste czupryny” 188. Potencjał jest, ale
autorka powinna sporo popracować nad stylem i używaniem słów, nie rozbijać
stałych związków frazeologicznych, unikać kolokwializmów. Zobaczę, jak będzie w
drugim tomie z „wytworami języka” autorki.
I
jeszcze jedno – nie wiem, dlaczego autorka wprowadziła bóstwa skandynawskie. Na
dzień dobry prolog z bogami nordyckimi i mnóstwem przypisów, na do widzenia
epilog, czyli rozmowa Thora i Sif. Wystarczyłyby zupełnie same porównania Alexa
do Thora. Chyba pani Marta dała się ponieść fantazji i chciała złapać za dużo
srok za ogon. A wiadomo, że co za dużo…
Nigdy cię nie
zapomniałam
to typowe babskie czytadło z pięknymi i zakochanymi w sobie bohaterami,
aczkolwiek bardzo śmiałe erotyczne i nieco sensacyjne. Zmysły mogą trochę
poszaleć i przerwać lekturę. ;)
Za możliwość przeczytania e-booka dziękuję wydawnictwu:
Za możliwość przeczytania e-booka dziękuję wydawnictwu:
Też te bóstwa dla mnie były zgrzytem i ogólnie wiele niedopracowania przy tych dwóch częściach... Ale gwarantuję Ci, że I obiecuję Ci miłość, czyli najnowsza powieść autorki jest wręcz fantastyczna! I o wiele bardziej poprawił się język, styl, którym posługuje się autorka. Jeżeli zawitasz do Krakowa na tegoroczne Targi, zapraszam cię w sobotę, o godzinie 16:30 do 17:30 autorka będzie na stanowisku Wydawnictwa Psychoskok D27 i będzie podpisywać swą książkę. Mimo, iż ja mam swój egzemplarz i autograf, zawitam do niej choćby po to by zamienić słów kilka i zrobić z autorką pamiątkowe zdjęcie. ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam Cię za słowo! Na Targach w Krakowie niestety nie będę, za daleko, a książki autorki mam w postaci e-booków. Czekam na Twą relację z Targów i zdjęcie :)
Usuń