Tytuł:
Człowiek o fasetkowych oczach
Tłumaczenie:
Katarzyna
Sarek
Wydawnictwo: Kwiaty Orientu
Liczba stron: 256
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-951590-2-2
Zaintrygowała
mnie książka Człowiek o fasetkowych
oczach autorstwa Wu Ming-Yi, którą zdobyłam na portalu Czytam Pierwszy.
Atrego czeka los
drugiego syna. (s. 14)
Mała
wyspa Wayo Wayo położona w zakątku świata z daleka od stałego lądu. Tu mieszka
Atre, młodszy bliźniak, drugi syn swojego ojca. Zgodnie z tradycją w dniu
piętnastych urodzin opuścił wyspę na talawace
i wypłynął w morze jako ofiara dla boga – morskie duchy chcą drugich synów, a
wyspa nie. On jako pierwszy miał szansę przeżyć i zmienić przeznaczenie, gdyż
jest najlepszym żeglarzem i pływakiem na wyspie. Trafił na dziwną wyspę
unoszącą się nad wodą, złożoną „z mieszaniny wielokolorowych dziwnych
przedmiotów, nad którymi unosił się dziwny zapach”. Atre żyje na wyspie, a ona
dryfuje po oceanie, powoli zbliżając się do brzegu...
Pewnego dnia Alice
wstała wcześnie i postanowiła się zabić. (s. 15)
Na
wybrzeżu Tajwanu wdowa Alice od pewnego czasu szykuje się do popełnienia
samobójstwa w domu nad morzem. Robiła porządki i wspominała syna Toto i męża
Jacoba, którzy zginęli w czasie wspinaczki w górach. Morze po kawałku zabierało
jej ziemię, dom był coraz bliżej brzegu, aż został częściowo zalany. Kobieta
ciągle w nim mieszkała wraz ze znalezioną kotką. Po trzęsieniu ziemi gigantyczna
fali tsunami spadła na wyspę, przynosząc ze sobą potężny wir śmieci i Atrego. Alice
znalazła rannego nastolatka. Losy Wayończyka i Tajwanki połączyły się. Razem przemierzają
góry śladami Jacoba, by rozwiązać zagadkę zniknięcia Toto. Mroczna tajemnica
zmusi Alice do przewartościowania poglądów.
Opowieści mogą
zabrać dzieci do miejsc, które te nigdy nie odwiedziły, i opowiedzieć im o tym,
co przydarzyło się dziadom dziadów. (s. 132)
Opowieści,
wierzenia, legendy przekazywane są ustnie z pokolenia na pokolenie, gdyż
Wayończycy nie znają pisma. Znają je Tajwańczycy, ale aborygeni z różnych
plemion też lubią snuć opowieści i opowiadać je młodszym. Czytelnik przenosi
się do magicznej krainy wierzeń, legend. Pozna boga Kabang, duchy drugich synów,
historie wysp i wiele innych historii, które skłonią go do zadumy i zadania
egzystencjalnych pytań. Kilka razy pojawi się tajemniczy człowiek o fasetkowych
oczach. Spotkanie z nim to niezwykłe doświadczenie dla bohatera i czytelnika. Przy
okazji można się wiele dowiedzieć o rodzajach pamięci.
W gruncie rzeczy
natura wcale nie jest okrutna. […] Natura robi jedynie to, co powinna zrobić, i
nic więcej. (s. 51)
Wu
Ming-Yi jest pisarzem, artystą i działaczem na rzecz ochrony środowiska, co
widać w tej powieści, która stała się jakby postulatem w ochronie Ziemi. Nowa wyspa,
wyspa śmieci, sztucznie utworzona przez człowieka, od kilkudziesięciu lat dryfowała
po Pacyfiku. Na jakiś czas stała się domem dla Atrego, ale i jemu zaszkodziła. Autor
wprost pisze o tragicznych skutkach wrzucania plastiku do mórz i oceanów,
nazywa rzeczy po imieniu, choćby wymieniając niestrawione rzeczy znajdowane w żołądkach
martwych zwierząt. Pokazuje skutki działania fabryki petrochemicznej,
niszczenie dna morskiego przez rury pobierające wodę do jej odsalania, drążenie
tuneli w górach. Nie zapomina o wielorybnikach i ludziach polujących na kotiki,
o zagubionych migrujących ptakach, przesunięciach linii brzegowej, wzrastania poziomu
wody w oceanie, większej ilości sztormów i tajfunów. Wszystko się zmienia, ocean
też. Według mieszkańców wybrzeża kiedyś „ocean był potężny, budził grozę i
odwracał ich losy, ale teraz zmienił się w bezzębnego staruszka z demencją”. Bo
dzika przyroda tu jest ważna, o ile nie najważniejsza. Słychać ptasie trele,
widać piękno natury, czuć zapach lasu, ale i coraz intensywniejszy zapaszek z
góry śmieci.
W
powieści Człowiek o fasetkowych oczach splata się wiele
wątków i tematów. Dla mnie na plan pierwszy wysuwa się problem niszczenia Matki
Natury przez działalność człowieka, głównie przez zalewający świat plastik. To temat
aktualny, stale poruszany w mediach – przyroda woła o pomoc, potrzebuje jej, a
autor swą powieścią zwraca na to uwagę. Przypomina mi się powiedzenie sprzed
lat: „Był las, nie było nas. Będzie las, nie będzie nas”. Sami sobie wbijamy
gwóźdź do trumny. Drugi ważny temat to utrata bliskich, odnalezienie ich ciał, przeżywanie
żałoby, dążenie do prawdy.
Ryż nie dojrzewa
przed czasem. (s. 239)
Wielowątkowość
tej powieści i mnogość postaci sprawia, że czytelnik łatwo może się zaplątać,
zagubić. Poza Alice i Atrem poznaje on Hafay, Dahu i jego córkę Umav, Anu, dziennikarzy
Hana i Lily, naukowców Detlefa i Sarę, Li Jung-hsianga, Starca Ziemi i Starca Morza,
Rasulę i jej matkę, plemiona aborygeńskie i świat, w którym żyją. Narrator przeskakuje
między bohaterami, ich wspomnieniami, wydarzeniami, opisami różnych miejsc, wplata
do fabuły opowieści, a nawet artykuł prasowy. Zabiera na wyprawę w góry, do
Leśnego Kościoła, chatki myśliwego czy lokalu Siódme Sisid. Akcja ma swoiste
tempo, nie ma tu nagłych zwrotów akcji. Nawet uderzenie tsunami nie ma tak dramatycznego
przebiegu jak opisane skutki, za to są różne emocje.
Nie
każdego czytelnika przekona lektura Człowieka
o fasetkowych oczach, nie każdemu przypadnie do gustu ze względu na specyfikę,
fabułę i tematykę, ukryte symbole, pewną nieuchwytność i wieloznaczność. Tu wszystko
jest po coś, choć nie zawsze dopowiedziane, przez co prowokuje i skłania do
refleksji nad sensem życia i ekologią. Mnie ona zaintrygowała i wciągnęła od
pierwszego rozdziału. Literatura wschodnia godna polecenia.
Książka bierze
udział w wyzwaniu:
Wielowątkowość powieści i mnogość postaci, jak dla mnie przemawia na niekorzyść tej książki, bo zazwyczaj potem mam problem z ogarnięciem wszelkich struktur fabularnych. Dlatego jednak spasuję.
OdpowiedzUsuńI tak bywa.
UsuńMnie na pewno kusi ta wspomniana wieloznaczność. Będę miała tę książkę na uwadze.
OdpowiedzUsuńDobra decyzja. :)
UsuńCenię sobie literaturę wschodnią, chociaż faktycznie łatwo się w niej zagubić. Będę miała ten tytuł na uwadze. Temat ochrony środowiska jest ważny i trzeba go poruszać.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Ja rozglądam się za książką "Jak zerwać z plastikiem".
UsuńKurczę, intrygujesz!
OdpowiedzUsuńTo chyba dobrze?! :)
Usuń