Tytuł:
Jutro zaczyna się dziś
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Liczba stron: 384
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8177-008-8
Spodobała
mi się książka Chata za jeziorem Romy
J. Fiszer, więc sięgnęłam po jej następną
powieść, po Jutro zaczyna się dziś.
A ja mam prawo
do swojego życia, do kariery. (s. 158)
Sonia
chce wrócić do śpiewania, ale jej mąż jest temu przeciwny. Gdy byli młodzi,
tworzyli kapelę, lecz ciąża zmieniła ich przyszłość. Ksawery zajął się
biznesem, a Sonia domem i wychowywaniem córki. Pewnego dnia na nowo pojawił się
w życiu kobiety Roman, dawny kolega z kapeli i rywal do jej ręki. Sonia w
tajemnicy przed mężem przez kilka miesięcy ćwiczy i przygotowuje się do występów
na Wyspach Kanaryjskich. Męża powiadamia o tym na miesiąc przed wyjazdem. Ksawery
walczy o żonę, zgadza się z bólem serca. Sonia zapomina o rodzinie, uwikłana
jest w romans. Jej trzynastoletnia córka Paulina w czasie krótkiego pobytu na
Kanarach widzi więcej, od razu poznaje się na Romanie. Sonia zaślepiona karierą
i miłością wysyła mężowi pozew rozwodowy. Ksawery wyjeżdża z córką na Kaszuby
nad jezioro Mausz i tam w domku letniskowym odbudowuje relacje z córką.
Przypadkiem odkrywa w niej wielki talent, na nowo nawiązuje kontakty ze
znajomymi z dzieciństwa, przeżywa „kaszubski Armageddon” i cieszy się polskim
latem na Kaszubach.
Bo to jest mój
tata… On mnie zrobił i jemu wolno. (s. 171)
Ta
powieść zawiodła mnie pod względem „wykonania”. Pogubiłam się, kiedy rozgrywa
się akcja. Według wspomnień Ksawerego „na przełomie dwa tysiące szesnastego i
dwa tysiące siedemnastego roku Roman pojawił się na jednej prób z „bombą”, że
jest szansa na udział zespołu w Konkursie Młodych Talentów na festiwalu w
Opolu” (s. 21), a to było, zanim Sonia zaszła w ciążę. Tymczasem okazuje się,
że akcja rozgrywa się w 2017 roku, gdy Paulina ma trzynaście lat! Nie
wiedziałam, do której klasy ma ona iść – siódmej podstawówki czy pierwszej
gimnazjum, bo były sprzeczne informacje.
Jakaś ty, córcia,
fajna. (s. 263)
Styl
czasami kulał, dialogi bywały sztuczne. Paulina, bardzo elokwentna i nad wiek
mądra, często używa kolokwializmu „fajne”, zresztą nie tylko ona. Ksawery nie
śmiał się, tylko „rżał”! Do tego jego zdrobnienie „Ksawcio”! Jeszcze w porządku,
gdy wypowiadają je kobiety, dawne koleżanki z dzieciństwa, lecz gdy córka tak
zwraca się do ojca, brzmi to nienaturalnie. Moim zdaniem zaburzone są też
relacje na linii dziecko – dorosły. Paulina traktuje matkę jak swoją
przyjaciółkę i jak… własną córkę, robiąc jej wymówki i zwracając uwagę. Z nowo
poznaną koleżanką ojca od razu jest w takiej komitywie, jakby się znały od
dawna i były równe wiekiem, a nie dzieliło je dwadzieścia lat. Do ojca córka
zwraca się nawet jak do ukochanego, traktuje go czasem jak kolegę. Sam Ksawery
jakoś tak zbyt raptownie odpuścił sobie szefowanie w firmie i skupił się tylko
na życiu w domku letniskowym. Nie do końca przekonały mnie kreacje bohaterów,
za to Stach Janik podbił moje serce nietuzinkową osobowością i wiarygodnością.
Zasłużyć na tabakę z jego rąk, to wielki zaszczyt.
Inhaluję się
zapachem pinii… (s. 299)
Podobał
mi się pomysł na fabułę i umieszczenie akcji na Kaszubach. Lato nad jeziorem,
wśród lasów, w otoczeniu polskiej przyrody to zupełnie inne wakacje niż na
zagranicznych wycieczkach. Autorka skupiła się na relacjach ojca z córką, a
przy tym wytyka paluszkiem, jak niewiele rodzice wiedzą o swoich dzieciach i
ich talentach. Biznesmen, którego pochłonęła firma, zaczyna doceniać pracę
własnych rąk, sprawia mu to przyjemność, choć na początku uważał, że to nie dla
niego, że nic nie potrafi. Nieco bawi skrupulatne zapisywanie kolejnych
czynności wykonywanych na letnisku. Bardzo ważni są sąsiedzi i pomoc sąsiedzka
na co dzień i w czasie kataklizmu, zwykłe relacje z ludźmi, życie w stylu slow
live w zgodzie z naturą i w jej otoczeniu.
Było ciężko, ale
ma już zaczynamy żyć przyszłością. (s. 335)
Udowadnianie
swej wartości na gruzach czegoś innego nie jest najlepszym wyjściem. Kaprysy i
zaspokojenie swego ego do niczego dobrego nie doprowadzą. Pisanie e-maili nie
wszystko wyjaśni między małżonkami, a rozmowa w cztery oczy nie jest możliwa.
Jednak gdy trzeba zawalczyć o szczęście, miłość, swoją przyszłość, to człowiek
jest w stanie zmierzyć się ze swymi lękami, stawić im czoła i wziąć sprawy w
swoje ręce. Lepsze jutro można zacząć jeszcze dziś, gdy się tego chce i gdy się
pamięta, że po burzy… A ile radości daje przy tym muzyka i śpiewanie!
Za
egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Książka bierze
udział w wyzwaniu:
Pierwsz raz spotykam się z tą autorką. Ale recenzją mnie zachęciłaś.
OdpowiedzUsuńTo dobrze. :)
UsuńUmieszczenie akcji na Kaszubach mnie również mocno zachęca.
OdpowiedzUsuńTe krajobrazy!
Usuń