Tytuł:
Zapach śmierci
Tłumaczenie:
Agata
Ostrowska
Wydawnictwo: Czarna Owca
Seria: Dr David Hunter
Tom: 6
Liczba stron: 440
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8143-285-6
Pewnego letniego wieczoru David Hunter
– antropolog sądowy – odbiera telefon od dawnej znajomej z pracy. Kobieta
potrzebuje opinii w pilnej sprawie. W opustoszałym, czekającym na rozbiórkę
szpitalu Świętego Judy gdzie bywają bezdomni, dilerzy i narkomani znaleziono
częściowo zmumifikowane ciało. Nawet Hunter nie potrafi określić, od jak dawna
mogło tam leżeć. Wiadomo tylko jedno: to ciało młodej ciężarnej kobiety. Po
zapadnięciu się podłogi strychu wychodzi na jaw kolejny z mrocznych sekretów
szpitala. Oczom policjantów ukazuje się ukryta sala zastawiona łóżkami. W
niektórych nadal ktoś leży… Pozornie prosta z początku sprawa przeradza się w
obłąkańczy koszmar. Nikt z otoczenia Huntera nie może czuć się bezpiecznie…
Szpital upomni się o kolejne ofiary.
Ludziom zwykle wydaje się, że
natychmiast rozpoznaliby zapach śmierci. Że rozkładowi towarzyszy szczególna,
charakterystyczna woń, paskudny trumienny odór. Mylą się.
Jak
pachnie śmierć? Dowiesz się, gdy przeczytasz najnowszą powieść Simona Becketta Zapach śmierci, szósty tom cyklu David Hunter.
Wielkie podwójne
wrota, pokryte graffiti, zostały otwarte na oścież. (s. 23)
To
„skierowanie” do szpitala Świętego Judy w Londynie zamkniętego od wielu lat.
Olbrzymi budynek odcięty od świata budzi grozę i zaprasza do środka. Poczerniałe
ściany, okna zabite deskami, klaustrofobiczna ciemność, chłód, wilgoć i pleśń w
powietrzu, smród moczu i stęchlizny, pajęczyny, gruz, śmieci. Opustoszałe
korytarze, puste sale, stare sprzęty, stare tabliczki i plakaty. Przygnębiający
widok. Tu czas się zatrzymał. Jak to się stało, że szpital stał się grobowcem
dla kilku osób?
Poważnie, nie
możemy już sobie pozwolić na wpadki. (s. 243)
Budynek
wiktoriański skrywa sekrety szpitala i dobrze ich pilnuje. Ujawnia je
stopniowo, jakby na przymus. Na nieproszonych gości czekają pułapki. Nadkomisarz
Sharon Ward prowadzi swoje pierwsze samodzielne śledztwo, choć jest w
zaawansowanej ciąży. Sprawa, która początkowo wygląda na prostą, komplikuje
się. Nieprzewidziane wydarzenia następują jedno po drugim, katastrofa goni
katastrofę. Przybywa ofiar, które zginęły w podejrzanych okolicznościach. Dochodzenie
jest pod krytyczną obserwacją budowlańca Jessopa, podkomendanta Ainsley’a o
lalczynych oczach (!), mediów, mieszkańców okolicy i Adama Oduyi, aktywisty i
społecznika.
To co my tu
mamy? (s. 91)
Proste
śledztwo zamienia się w horror. Zaskakiwały mnie kolejne zwroty akcji dotyczące
szpitala i życia osobistego Davida Huntera, mocno doświadczonego przez życie. Nie
spodziewałam się, że sprawa tak się rozwinie. Cóż się dziwić, skoro zajęcia
poboczne same znajdują antropologa sądowego. Niesubordynowany cywilny
konsultant kryminalistyczny to magnes przyciągający kłopoty. Nie wykaraskał się
z poprzednich, gdyż ciągle gdzieś jest Grace Strachan, która nastaje na jego
życie i prowadzi wendetę.
Sytuacja mocno
mną wstrząsnęła… (s. 152)
Akcja
toczy się swoim tempem i wciąga w swe trybiki. Antropolog narrator dokładnie
opisuje etapy dochodzenia, swojej pracy i współpracy z policją, pozwalając
czytelnikowi aktywnie w nich uczestniczyć. Zaprasza go do swojego życia
prywatnego i nie ma przed nim tajemnic. Portrety psychologiczne bohaterów
przykuły moją uwagę. Atmosferę grozy potęgują makabryczne znaleziska i prawda
stopniowo odsłaniająca swe oblicze oraz niebezpieczeństwo stale wiszące nad
doktorem. Klimat buduje także angielska pogoda. Napięcie stale rośnie aż do
elektryzującego finału. Na uwagę zasługuje macierzyństwo na różnych etapach,
matczyna miłość, niesienie pomocy słabszym, ruchy społeczne i praca mediów.
Proces rozkładu
jest bardzo złożony. (s. 7)
Ponownie
przyglądałam się pracy antropologa sądowego w terenie i w kostnicy. Doktor
Hunter w przystępny sposób tłumaczy zagadnienia antropologiczne, odkrywa sekrety
ludzkiego ciała po śmierci, mówi o błędzie poznawczym. Oswaja kostnicę jako
miejsce pracy i wszystkie czynności związane z odkrywaniem przyczyny śmierci
ofiar. Uczy cierpliwości, dokładności i skrupulatności. Autor wprowadził do
powieści innego antropologa, a właściwie tafonoma, Daniela Mearsa z zewnętrznej
firmy. Młody, utalentowany, ale niedoświadczony, zadufany w sobie, ma tupet.
Losy dwojga antropologów splatają się w osobliwy sposób…
Mamy tu jedno
ciało czy więcej? (s. 280)
Zapach śmierci to thriller z
wątkiem polskim, w którym niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku, szpitalne
tajemnice wychodzą na jaw, a okrutna prawda zapisana jest w kościach ofiar. Aż
strach pomyśleć, co może zrobić człowiek bliźniemu i z jakiego powodu…
Książka bierze
udział w wyzwaniu:
Książka mam, więc niebawem będę ją czytała choć nie znam poprzednich tomów. 😊
OdpowiedzUsuńW sumie... chyba można czytać bez znajomości poprzednich, choć nie wie się, ile działo się w życiu prywatnym antropologa.
UsuńZaciekawiłaś mnie tą książką, ale myślę że chyba lepiej byłoby gdybym zaczęła czytanie od pierwszego tomu. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno lepiej. Choć ja też zaczęłam od drugiego czy trzeciego tomu. :)
UsuńMam tę książkę ale jeszcze jej nie czytałam. Nastawiam się na dobrą lekturę.
OdpowiedzUsuńBędziesz usatysfakcjonowana, moim skromnym zdaniem.
UsuńUwielbiam tę serię. :)
OdpowiedzUsuńJa też! :)
UsuńTen autor chyba nigdy mi się nie znudzi. :)
OdpowiedzUsuńMnie też chyba nie, choć miał jedną słabą książkę.
Usuń