piątek, 7 lutego 2020

Tajemnice szpitala Świętego Judy


Autor: Simon Beckett
Tytuł: Zapach śmierci
Tłumaczenie: Agata Ostrowska
Wydawnictwo: Czarna Owca
Seria: Dr David Hunter
Tom: 6
Liczba stron: 440
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8143-285-6

Pewnego letniego wieczoru David Hunter – antropolog sądowy – odbiera telefon od dawnej znajomej z pracy. Kobieta potrzebuje opinii w pilnej sprawie. W opustoszałym, czekającym na rozbiórkę szpitalu Świętego Judy gdzie bywają bezdomni, dilerzy i narkomani znaleziono częściowo zmumifikowane ciało. Nawet Hunter nie potrafi określić, od jak dawna mogło tam leżeć. Wiadomo tylko jedno: to ciało młodej ciężarnej kobiety. Po zapadnięciu się podłogi strychu wychodzi na jaw kolejny z mrocznych sekretów szpitala. Oczom policjantów ukazuje się ukryta sala zastawiona łóżkami. W niektórych nadal ktoś leży… Pozornie prosta z początku sprawa przeradza się w obłąkańczy koszmar. Nikt z otoczenia Huntera nie może czuć się bezpiecznie… Szpital upomni się o kolejne ofiary.
Ludziom zwykle wydaje się, że natychmiast rozpoznaliby zapach śmierci. Że rozkładowi towarzyszy szczególna, charakterystyczna woń, paskudny trumienny odór. Mylą się.

Jak pachnie śmierć? Dowiesz się, gdy przeczytasz najnowszą powieść Simona Becketta Zapach śmierci, szósty tom cyklu David Hunter.
Wielkie podwójne wrota, pokryte graffiti, zostały otwarte na oścież. (s. 23)
To „skierowanie” do szpitala Świętego Judy w Londynie zamkniętego od wielu lat. Olbrzymi budynek odcięty od świata budzi grozę i zaprasza do środka. Poczerniałe ściany, okna zabite deskami, klaustrofobiczna ciemność, chłód, wilgoć i pleśń w powietrzu, smród moczu i stęchlizny, pajęczyny, gruz, śmieci. Opustoszałe korytarze, puste sale, stare sprzęty, stare tabliczki i plakaty. Przygnębiający widok. Tu czas się zatrzymał. Jak to się stało, że szpital stał się grobowcem dla kilku osób?
Poważnie, nie możemy już sobie pozwolić na wpadki. (s. 243)
Budynek wiktoriański skrywa sekrety szpitala i dobrze ich pilnuje. Ujawnia je stopniowo, jakby na przymus. Na nieproszonych gości czekają pułapki. Nadkomisarz Sharon Ward prowadzi swoje pierwsze samodzielne śledztwo, choć jest w zaawansowanej ciąży. Sprawa, która początkowo wygląda na prostą, komplikuje się. Nieprzewidziane wydarzenia następują jedno po drugim, katastrofa goni katastrofę. Przybywa ofiar, które zginęły w podejrzanych okolicznościach. Dochodzenie jest pod krytyczną obserwacją budowlańca Jessopa, podkomendanta Ainsley’a o lalczynych oczach (!), mediów, mieszkańców okolicy i Adama Oduyi, aktywisty i społecznika.
To co my tu mamy? (s. 91)

Proste śledztwo zamienia się w horror. Zaskakiwały mnie kolejne zwroty akcji dotyczące szpitala i życia osobistego Davida Huntera, mocno doświadczonego przez życie. Nie spodziewałam się, że sprawa tak się rozwinie. Cóż się dziwić, skoro zajęcia poboczne same znajdują antropologa sądowego. Niesubordynowany cywilny konsultant kryminalistyczny to magnes przyciągający kłopoty. Nie wykaraskał się z poprzednich, gdyż ciągle gdzieś jest Grace Strachan, która nastaje na jego życie i prowadzi wendetę.
Sytuacja mocno mną wstrząsnęła… (s. 152)
Akcja toczy się swoim tempem i wciąga w swe trybiki. Antropolog narrator dokładnie opisuje etapy dochodzenia, swojej pracy i współpracy z policją, pozwalając czytelnikowi aktywnie w nich uczestniczyć. Zaprasza go do swojego życia prywatnego i nie ma przed nim tajemnic. Portrety psychologiczne bohaterów przykuły moją uwagę. Atmosferę grozy potęgują makabryczne znaleziska i prawda stopniowo odsłaniająca swe oblicze oraz niebezpieczeństwo stale wiszące nad doktorem. Klimat buduje także angielska pogoda. Napięcie stale rośnie aż do elektryzującego finału. Na uwagę zasługuje macierzyństwo na różnych etapach, matczyna miłość, niesienie pomocy słabszym, ruchy społeczne i praca mediów.

Proces rozkładu jest bardzo złożony. (s. 7)
Ponownie przyglądałam się pracy antropologa sądowego w terenie i w kostnicy. Doktor Hunter w przystępny sposób tłumaczy zagadnienia antropologiczne, odkrywa sekrety ludzkiego ciała po śmierci, mówi o błędzie poznawczym. Oswaja kostnicę jako miejsce pracy i wszystkie czynności związane z odkrywaniem przyczyny śmierci ofiar. Uczy cierpliwości, dokładności i skrupulatności. Autor wprowadził do powieści innego antropologa, a właściwie tafonoma, Daniela Mearsa z zewnętrznej firmy. Młody, utalentowany, ale niedoświadczony, zadufany w sobie, ma tupet. Losy dwojga antropologów splatają się w osobliwy sposób…
Mamy tu jedno ciało czy więcej? (s. 280)
Zapach śmierci to thriller z wątkiem polskim, w którym niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku, szpitalne tajemnice wychodzą na jaw, a okrutna prawda zapisana jest w kościach ofiar. Aż strach pomyśleć, co może zrobić człowiek bliźniemu i z jakiego powodu…

Książka bierze udział w wyzwaniu:

10 komentarzy:

  1. Książka mam, więc niebawem będę ją czytała choć nie znam poprzednich tomów. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie... chyba można czytać bez znajomości poprzednich, choć nie wie się, ile działo się w życiu prywatnym antropologa.

      Usuń
  2. Zaciekawiłaś mnie tą książką, ale myślę że chyba lepiej byłoby gdybym zaczęła czytanie od pierwszego tomu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno lepiej. Choć ja też zaczęłam od drugiego czy trzeciego tomu. :)

      Usuń
  3. Mam tę książkę ale jeszcze jej nie czytałam. Nastawiam się na dobrą lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będziesz usatysfakcjonowana, moim skromnym zdaniem.

      Usuń
  4. Ten autor chyba nigdy mi się nie znudzi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też chyba nie, choć miał jedną słabą książkę.

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.