poniedziałek, 14 listopada 2016

Walka o spadek z zabójstwem w tle



Autor: Alek Rogoziński
Tytuł: Jak cię zabić, kochanie?
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7554-310-0 




Morderstwa dokonywane są z różnych przyczyn. Najczęściej chodzi o pieniądze… i to całkiem spore. Alek Rogoziński wykorzystał to w swej najnowszej komedii kryminalnej Jak cię zabić, kochanie? No właśnie… jak???
Minęło kilka lat od śmierci babci Klementyny – milionerki z Los Angeles. Wkrótce jej testament przestanie obowiązywać w pierwotnej wersji, bowiem… jej wnuczka Kasia Donek wraz z mężem Darkiem nie doczekała się potomka, a szansa na zajście w ciążę i urodzenie dziecka jest już czasowo minimalna, a i pożycia wspólnego też brak. Dlatego Kaśka sięga po inne rozwiązanie. Ma zamiar zamordować swego ślubnego. Tylko że ma problem ze znalezieniem odpowiedniej metody, a co za tym idzie ułożenia właściwego planu i wprowadzenia go w życie. Nie chce, by fortuna przeszła jej koło nosa.
A Kasia miała kilka idealnych pomysłów na perfekcyjne morderstwo. (s. 29)
Tymczasem o majątku pani Klementyny przypomina sobie wielebny Adam, ulubiony ksiądz zmarłej. Jego bratanek Patrick, pracujący w kancelarii prawnej Redford & Nowaczek, poznaje szczegóły testamentu. Wkrótce obaj planują powiększenie majątku parafii i swojego. Ich rozmowę podsłuchują 2 zakonnice Mary i Alma. Wkrótce one mają swój własny plan przyspieszenia spotkania spadkobierców ze św. Piotrem. Kasia wkrótce się orientuje, że z przyszłej morderczyni stała się przyszłą ofiarą. Do tego Darek ma porachunki z Tygrysem Złocistym, szefem warszawskiej mafii. No cóż…
Człowiek to najgorszy gatunek, który chodzi po ziemi. (s. 39)
…dlatego wszystkich wokół Donków trafiał szlag!

Fabuła niby standardowa, lecz wykonanie wspaniałe. Akcja mknie to w Polsce, to w USA. Bohaterowie z różnych warstw społecznych i z 2 odległych krajów to indywidualiści z charakterkami. Co jeden to lepszy. Na uwagę zasługuje główna bohaterka i jej słodka mamusia. Darek też niczego sobie – ma swoje za uszami i za paskiem spodni, a kiedy otwiera usta, potrafi dogryzać słowami. Zakonnica Alma i jej słabość… rozbrajają albo wybuchają! Z kolei Tygrys Złocisty ma słabość do zwierząt zamieszkujących ZOO – lubi używać zoologicznych epitetów  i porównań jak: rybka mordziasta, krówka pastewna czy cienki jak dupa zaskrońca. I wszędzie niedorobione trupki, niedoszli nieboszczycy…
Oprócz wszystkich odmian komizmu śmieszyło mnie zestawienie słów używane w opisach, np.:
Maniak najpierw pomylił drogę na Bemowo z trasą wyścigu Formuły 1 i nadal zbliżał się do niej w tempie pozwalającym się spodziewać, że za chwilę stanie się integralną częścią jej bagażnika. Kasia stanowczo wolała mieć tam zapasowe koło, gaśnicę i apteczkę, niż dodatkowe auto, w dodatku z jakimś niezrównoważonym psychicznie żywym inwentarzem w środku. (s. 104)
Da się zauważyć, że autor jest uważnym obserwatorem polskiej rzeczywistości i postrzegania Polski za granicą. Magda Gessler rzucająca garami jako żywa wyskakuje z kart powieści. O białych niedźwiedziach wciąż się słyszy, a kolory ubioru ludzi są pesymistyczne:
TA już myślałam, że w tym kraju ubieranie się w inne kolory niż czarny, granatowy i szary jest karane dożywociem! Zauważyłaś? Tu wszyscy chodzą ubrani, jakby byli w żałobie… (s. 217)
Coś w tym jest, zwłaszcza porą jesienno-zimową. I tu też się nasuwają spostrzeżenia autora odnośnie katolików:
Swoją drogą, wy, katolicy, wiecznie za coś cierpicie i czegoś żałujecie. A jak nie macie ku temu podstawy, to się smucicie, że jesteście szczęśliwi. (s. 99)
Powieść przeczytałam błyskawicznie. Nie dość, że pięknie wydana i czcionka z interlinią oraz marginesami, które kochają me oczka, to jeszcze sama fabuła i swobodny styl pisania wciągnęły mnie bez reszty. Dałam się ponieść fali planowania zabójstwa, tylko do końca sama nie wiedziałam, komu najbardziej kibicuję.
Zakończenie przewidziałam dużo wcześniej, ale nie rozpaczałam z tego powodu. Zabrakło mi wyjaśnienia kilku niuansów morderczych, no i męczyły się moje oczka ze stronami bez akapitów – za długi jednolity tekst. Świetnie, że na początku książki znajduje się zabawne oświadczenie autora oraz przedstawienie postaci wraz z ich krótkim opisem.
Jeśli chcecie zabić swoje kochanie, to zacznijcie od powieści Alka Rogozińskiego, lecz pamiętajcie, że plany i ich realizacja bywają zgoła odmienne, gdyż wiele czynników może je pokrzyżować. A poza tym… teoria a praktyka nie idą ze sobą w parze. Za to w parze idzie komedia (p)omyłek Jak cię zabić, kochanie? oraz czas wolny – wszystko po to, by się zrelaksować z uśmiechem na ustach.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

14 komentarzy:

  1. Ja też przeczytałam tę książkę błyskawicznie. Nie mogę się doczekać kolejnej powieści Alka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka już za mną i wspominam ją całkiem dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja dopiero na targach się jej dorobiłam :) Także lektura jeszcze przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękuję za miłe słowa i pozwolę sobie umieścić recenzję na swoim FP :) Pozdrawiam serdecznie. Alek

    OdpowiedzUsuń
  5. Książkę mam, nawet z podpisem Alka, ale jeszcze czeka grzecznie na swoją kolej. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach te kolejki! Coś o nich wiem... Serdeczności :)

      Usuń
  6. Mam tę książkę od dawna w planach, ale jakoś nie mogę się za nią zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OJ, zdarza się i tak, ale ważne, że jest w planach - od czegoś trzeba zacząć.

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.