czwartek, 3 listopada 2016

Duet detektywistyczny



Autor: Katarzyna Żak
Tytuł: Nie ma tego złego
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Seria: Seria z babeczką
Liczba stron: 392
Oprawa: miękka
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7976-447-1



Prawda zawsze jest widoczna, tylko my, patrząc na to, co chcemy – ignorujemy wszystko pozostałe. Cała zaś sztuka, by ujrzeć związki ta, gdzie nie widza ich inni. 
(s. 369)
Czasami nieszczęścia chodzą parami, czasami stadami i świat nam się wali na głowę. Z tym spadającym na barki człeka złem w końcu wychodzi się na prostą. A ile przy tym trzeba przejść kilometrów w szpilkach? Najlepiej wie bohaterka powieści Katarzyny Żak Nie ma tego złego, czyli Zuzanna Krukowiak.
Świat Zuzy zawalił się – narzeczony ją porzucił na 2 miesiące przed ślubem i młoda kobieta została z potężnym kredytem do spłacenia dwupoziomowego, prawie pustego mieszkania, niedoszłego rodzinnego gniazdka oraz bez pracy, gdyż zwolniła się z agencji reklamowej, w której pracowała z narzeczonym. Bohaterka wraca do rodzinnego miasteczka Grodowa, gdzie wszyscy się znają i wszystko wiedza o innych. Dzięki koneksjom rodzinnym dostaje pracę u wujka w redakcji „Kuriera”. Zaczyna wszystko od nowa.
Tymczasem w 12-tysięcznym miasteczku w ciągu tygodnia giną 2 osoby. Wpierw działacz sportowy Adam Rzewuski, a potem jego asystentka Jola  Kurek, a zarazem przyjaciółka Zuzy i Joli. O ile śmierć działacza była cicha i upozorowana na samobójstwo, o tyle jego asystentkę ktoś zabił w lokalu pełnym ludzi podczas zjazdu absolwentów. Podejrzani są wszyscy. Także Zuza, lecz ona jako dziennikarka lokalnej gazety zaczyna nieformalne śledztwo. Zaczyna je także inna osoba, która nieoficjalnie pomaga policji i rozwiązała już nie jedną zagadkę kryminalna – panna Krystyna. Ta błyskotliwa staruszka z powodu złamanej nogi została odcięta od plotek i nie może sama zaangażować się w sprawę, dlatego nieformalnie to Zuza staje się jej protegowaną i obie łączą siły.
Prawda była taka, że obie się potrzebowały. Ona ma zapał, chęci i niezłą motywację. Panna Krystyna ma za to rozległe znajomości i doświadczenie. A, jak zauważyła Zuza, nazwisko panny Nowak było rodzajem wytrychu w grodowskiej społeczności. (s. 190)

Ta 74-letnia staruszka ma poważanie w Grodowie i najlepiej zna układy kierujące miasteczkiem i w miasteczku. Jest miejscową legendą detektywistyczną. Pełnia władz umysłowych zmusza ją do wyciągania pewnych wniosków i podejmowania konkretnych działań, a kobieta ma dojścia do różnych źródeł informacji. W dodatku podświadomie żongluje faktami i skojarzeniami w czasie szydełkowania. Świetnie zna naturę ludzką, dlatego doskonale wie, jaką siłę mają plotki.
Jeśli chcesz znaleźć zabójcę, to najlepszym źródłem informacji są plotki. (s. 170)
To prawda. Grodów huczy od plotek, które są ogromnym źródłem wiedzy, choć trzeba umieć odróżnić fakty od fantazji, gdyż łatwo się zagubić w fałszywych tropach i znaleźć ten jeden właściwy. Grodów bowiem to lokalno-globalna wiocha, w której nic się nie uchowa, bo ma oczy i uszy jak wilk z „Czerwonego Kapturka”. Mieszkańcy cały czas narzekają, że w mieście nic się nie dzieje, a gdy już coś się organizuje, to w ogóle nie są zainteresowani.
Swoista dulszczyzna. Nie liczy się prawda, tylko pozory. (s. 174)
Ludzie chcą być ważni i zauważeni; chwalą się, iż wiedzą coś, o czym inni nie mają pojęcia. Autorka doskonale oddała małomiasteczkowość Grodowa i przedstawiła jego mieszkańców. Nie brakuje pretensji i zarzutów bliskich osób, że o czymś dowiadują się na końcu, choć rodzina i znajomi już dawno o tym wiedzą. W doda ku…
Wciąż pokutowało w mentalności mieszkańców Grodowa przekonanie, że to, co ukazuje się w „Kurierze”, jest swego rodzaju nobilitacją. (s. 355)
A wiadomo: to co w prasie, to i na językach. Media to czwarta władza. Naczelny „Kuriera” Ryszard Moskal decyduje, co się ukaże w tygodniku i nie ma co z nim dyskutować na ten temat, bo to on ma układy w ratuszu i wie co i jak. I tak od 20 lat nie ma co czytać w gazecie. Dzięki Zuzie czytelnik poznaje tajniki pracy w „Kurierze” i razem z nią się dziwi. Razem z nią planuje, zbiera teksty, szuka materiałów na artykuły i wywiady, wyłapuje, co przyda się w gazecie. Ma też okazję przeczytać jej felietony. Szkoda, że jest ich tak mało w powieści, ale też dzięki nim widać, że autorka ma już wypracowany styl, świetnie operuje słowem i nie brak jej poczucia humoru zaostrzonego ironią. Powieść czyta się szybko i przyjemnie, a emocje zmieniają się wraz z rozwojem wydarzeń. Od tragedii do komedii niemalże.
W tej powieści obyczajowej prym wiedzie zagadka kryminalna, całkiem dobrze skonstruowana. Wnikliwy czytelnik może ją sam rozwiązać, a przynajmniej szybciej wpaść na właściwy trop. Nietypowy duet – staruszka i porzucona narzeczona – bawi się w detektywów, choć policja oficjalnie prowadzi dwa dochodzenia.
Bohaterowie Grodowa to paleta małomiasteczkowych osobowości i charakterów, aczkolwiek Zuza po 10 latach mieszkania w Krakowie zapomniała o specyfice grodowian, dlatego po powrocie do rodzinnego miasteczka na nowo je poznawać, a czytelnik wraz z nią. Do tego czytelnik weźmie udział w zlocie absolwentów, wystawie malarskiej, zredaguje kilka tekstów, poszydełkuje, wypije kawę w lokalu Jakuba, pójdzie na pogrzeb, nachodzi się w szpilkach i przytyje…! Tak, tak, w tej książce ciągle czuć zapach wypieków domowych i z cukierni, ciągle Zuza piecze ciasto. Szkoda, że nie ma przepisów na końcu powieści, bo aż się o to prosi! W końcu to Seria z babeczką!
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – powiada polskie przysłowie. Żeby się o tym przekonać, niekoniecznie na własnej skórze, można, a nawet trzeba przeczytać powieść Katarzyny Żak. I lepiej mieć wtedy coś słodkiego pod ręką! A gdy wpadnie się w furię, to najlepiej kontrolowaną, a tej nauczycie się od Zuzy.

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

14 komentarzy:

  1. Świetna powieść, bawiłam się przy niej przednio :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam aktorkę. Co do powieści to trochę się waham przed czytaniem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) To zbieżność nazwiska i imienia. Pisarka jest młodą osobą. Śmiało czytaj i bez wahania się!

      Usuń
  3. Świetna recenzja, bardzo zachęciła mnie do przeczytania książki. Mam tylko jedno pytanie - kim u licha jest Ola?! :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola to zagubiona J-ola, J mi zjadło. Zaraz poprawię.
      Dzięki za wnikliwe czytanie ;)

      Usuń
  4. Czuję, że ta książka zapewni ni niezły relaks. Na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś na jesienne, zimne wieczory. Poszukam tego tytułu:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że zagadka kryminalna bierze górę, fabuła też kusi. Chętnie kiedyś sięgnę po tę pozycję. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale życie miasteczka i jego mieszkańców oraz praca u wujka w gazecie też bardzo intrygują.

      Usuń
  7. Niestety nie czytałam tej książki i przyznam, że pierwsze o niej słyszę. Widzę, że to dobra lektura na jesienne wieczory ;)

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.