Tytuł:
Weranda na Czarcim Cyplu
Wydawnictwo: Filia
Seria: Jak pies z kotem
Tom: 2
Liczba stron: 472
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2016
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-8075-145-3
Antonina
Drop i Natalia Burska wróciły z sanatorium do swoich domów. Ale nie zerwały ze
sobą kontaktu. A o ich znajomości i kolejnych perypetiach opowiada drugi tom
serii Jak pies z kotem Liliany
Fabisińskiej – Weranda na Czarcim Cyplu.
Teraz, ponad
trzy miesiące później, było już trochę lepiej. SIS-4 rozwijała się w tempie,
które zaskakiwało nawet mnie samą. Moje siostrzyczki nie tylko nie doprowadziły
firmy do ruiny, ale nadały jej prawdziwy rozpęd. (s. 354)
Firma
sióstr Drop rozwija się prężnie, zdobywa nowych klientów, podbija nowe rynki.
Ale, ale… firma wymyka się spod kontroli pani prezes, czyli Niny. Do tej pory
prowadziła ja twardą ręką, a teraz jej trzy młodsze siostry zachowują się
kompletnie nieprzewidywalnie. W dodatku jej narzeczony zniknął bez śladu, jej
suknia ślubna wciąż do niej powraca, a wszyscy wkoło próbują ją z kimś
zeswatać. Z marnym skutkiem.
To nie romans,
mój drogi – sprostowałam, dopasowując się do tego lekkiego tonu. – To związek.
Pozamałżeński, grzeszny i skandaliczny, ale jednak związek. W końcu mieszkamy
już pod jednym dachem, więc faza romansu została w naszym przypadku raczej
zakończona. (s. 95)
Tymczasem
siedemdziesięcioletnia Natalia wciąż prowadzi zakład fotograficzny „Mewa” i w
ogóle nie myśli o emeryturze. Hoduje ziółka na parapecie i pisze doktorat.
W
dodatku na przekór „zasadom” kobieta przeżywa drugą młodość z Wiktorem, którego
poznała w sanatorium, a który właśnie z nią zamieszkał. Zakochani całują się w
miejscach publicznych, chodzą za rękę – po prostu są szczęśliwi. Natalia
zaczyna malować usta czerwoną szminką i nosić mini. Tego strażnicy moralności: sąsiedzi,
mieszkańcy i sam proboszcz nie mogą jej wybaczyć. To po prostu nie wypada!
Podnosi się wrzawa, zaczyna się ostracyzm. Tylko wierny Maks im kibicuje,
trochę mniej irytująca, kapryśna Adela.
Ma pani
wyjątkowy talent do znajdowania się w nieodpowiednich miejscach akurat wtedy,
kiedy ktoś gwałtownie umiera, niekoniecznie z przyczyn naturalnych. (s. 191)
Natalia
Burska przyjeżdża do Warszawy. Maks ma nauczyć Pompona, szczeniaka Niny,
zachowania się, dobrych manier. Zaś Natalia ma za zadanie uratować Dorotę
Wielowiejska przed kompromitacją na wernisażu. Udało jej się to, ale za jaką
cenę! Starsza pani została oskarżona o morderstwo przyjaciółki Doroty, żony
swojego byłego narzeczonego sprzed pięćdziesięciu lat! Na pomoc spieszy jej
Nina, która też wkrótce zostaje aresztowana. Wbrew poszlakom i zdrowemu
rozsądkowi pewien policjant z Bydgoszczy o rybim nazwisku staje po stronie
przyjaciółek.
Czarci Cypel na
Półwyspie Helskim – Kiedyś w tym miejscu była mała wypustka… Taki dodatkowy
cypelek na helskim cyplu. Podobno miał kształt diabelskiego kopyta. (s. 309)
Akcja
powieści rozgrywa się w Warszawie i na Helu. Dopiero w drugiej połowie
bohaterki znajdują się na Czarcim Cyplu. To tu w limonkowym domku, a
szczególnie na werandzie wychodzącą wprost na plażę, będą miał miejsce ważne
wydarzenia w życiu jednej z nich. Przyznam szczerze, że trochę mało w moim
odczuciu tych wydarzeń, bo tytuł częściowo się rozmija z treścią. Według mnie
wstęp powieści, wyprowadzenie akcji na Czarci Cypel są zbyt długie odnośnie do
wydarzeń związanych z tytułem książki. Zakończenie nieco pogmatwane, nie
wszystko jest wyjaśnione – być może trzeci tom przyniesie odpowiedzi na kilka
pytań.
W Polsce
siedemdziesięciolatek miota się w skomplikowanej sieci uwikłań. Wnuki,
dzieciaki, kwiatki sąsiadki, które trzeba podlewać jeszcze przez dwa tygodnie
(bo przecież się obiecało, że jeśli tylko będzie trzeba…). Mieszkanie ze
słoneczną kuchnią i drobna lokatka w PKO, na którą ostrzą zęby wszyscy krewni…
A może i jakieś złoto, które przetrwało okupację, schowane w gorsecie prababki?
(s. 117)
Autorka
porusza w powieści ważny problem, a nawet kilka – starość, postrzeganie
starszych ludzi i ich rola w społeczeństwie, miłość w starszym wieku, dbanie o
siebie, o swoją kobiecość mimo upływu lat. Zachowanie pani psycholog w
komisariacie wydaje się bardzo nie na miejscu. Kobieta nie rozumie kobiety,
chce ją na siłę wepchnąć w ramkę obrazu ludzi starszych, którzy muszą tylko
czekać na swoją śmierć, a nie mogą korzystać z życia i cieszyć się nim.
Zachowanie mieszkańców Helu zależy od postrzegania poszczególnych mieszkańców –
jednym wolno być w nieformalnym związku, a innym już nie. Dwulicowość, hipokryzja
mają się dobrze w społeczeństwie polskim.
Powtarzałam, że
mężczyźni bez pasji są jak majtki bez gumki. Błyskawicznie tracą fason. (s. 96)
Bohaterowie
mają pasje! Rozwijają je, wkręcają w nie innych, czy to do pomocy, czy to w
celu zarażenia swoim hobby. A ich bliscy to rozumieją i pomagają, a przynajmniej
nie przeszkadzają. Wykonywanie zawodu z pasją to sama przyjemność. To, w jaki
sposób zostały przesłuchiwane Natalia i Nina, pozostawia wiele do życzenia.
Dialogi niby komiczne, choć w swej wymowie też absurdalne, przedstawiają
negatywny obraz policji, zwłaszcza poziom inteligencji jej przedstawicieli. Za
to siła przyjaźni i miłość siostrzana są przedstawione na plus, tak jak
zwierzęta i ich obecność w życiu człowieka. Oraz miłość!
Weranda na
Czarcim Cyplu
to dobra obyczajówka z wątkiem kryminalnym, która potrafi zirytować i rozbawić,
w której sytuacje i problemy z prawdziwego życia zostały wplecione w świat
wykreowany przez autorkę. A do tego helskie sekrety, psia tresura, fascynujące
obrazy holenderskich mistrzów oraz bardzo niewinne ziółka…
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Przede mną dopiero pierwszy tom.
OdpowiedzUsuńKolejka...
UsuńŚwietna seria - ubolewam, że się skończyła...
OdpowiedzUsuńPrzede mną tom trzeci.
UsuńLubię książki z motywem takich dziarskich, nietypowych staruszek :) o tej serii nie słyszałam - trafia na natychmiastową listę to-read :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Dziarskich i z głowa na karku! :)
UsuńObyczajówki z wątkiem kryminalnym bardzo lubię, będę mieć na uwadze :)
OdpowiedzUsuń