Tytuł:
Pudełko z marzeniami
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 336
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-8075-341-9
Zdradzony
przez narzeczoną i oszukany przez wspólnika trzydziestoletni Michał marzy o
tym, aby zacząć nowe życie. Kiedy dowiaduje się, że podczas II wojny światowej
jego rodzina ukryła w małym miasteczku na północy Polski skarb, wyrusza na jego
poszukiwanie. Sęk w tym, że w miejscu ukrycia skarbu stoi teraz restauracja
prowadzona przez rówieśniczkę Michała, Malwinę. Dziewczyna ma problem ze swoim
ukochanym, który „odszedł w siną dal”, i babcią, która po wielu latach wróciła
z Francji i koniecznie chciałaby teraz w restauracji wnuczki serwować żabie
udka i ślimaki. Michał postanawia zaprzyjaźnić się z Malwiną i zdobyć jej
zaufanie, by później w tajemnicy przed dziewczyną odzyskać swój skarb. Niestety,
gdy w sprawę wmieszają się dwie wścibskie staruszki, dwójka dzieci i tajemniczy
święty Eskpedyt, nic nie pójdzie zgodnie z jego planem.
Życie polega
również na realizacji marzeń. (s. 40)
Ulica
Czarowna 23 oraz Przytulna 26 to adresy w Miasteczku, do których warto zajrzeć.
I to najlepiej przed Bożym Narodzeniem, bowiem wtedy najpełniej odczuje się
klimat powieści Pudełko marzeń duetu
literackiego – Magdaleny Witkiewicz i Alka Rogozińskiego.
Kupi pani jakieś
psikadło i wytrze pani Ekspedyta. (s. 70)
Malwina
kupiła kamienicę z całym dobrodziejstwem inwentarza. Od piwnicy po strych. Od
piwniczki z przednimi winami po świętego Ekspedyta, który się kurzy. I który
ponoć coś potrafi, w czymś pomaga, choć tego i owego mu brakuje. W każdym razie
trzeba o niego dbać. I teraz jest to obowiązek Malwiny.
Pudełko na
skargi i zażalenia, to teraz pudełko na marzenia. (s. 75)
W
restauracji pojawia się „Pudełko z marzeniami”. Ludzie spisują na różnych
rzeczach zdatnych do pisania swoje marzenia – „taki list do świętego Mikołaja”,
a po chwili wrzucają je do pudełka. Ale nie tylko marzenia trafiają do pudełka…
Jest jeszcze kwestia spełniania marzeń. Najlepiej by pojawił się ktoś z
czarodziejską różdżką i je spełnił. Pytanie tylko kto? Święty Ekspedyt? Jego
tajni pomocnicy? Autorzy fikcję literacką zamieniają na rzeczywistość,
podpowiadając czytelnikom powieści:
Jest wielu dobrych
ludzi na świecie, którzy mogą nam pomóc spełnić marzenia. Niektóre możemy sami,
a o inne musimy poprosić. […] I nie możemy bać się prosić. (s. 214)
Trzeba
tylko pamiętać o precyzyjnym wyrażaniu myśli, choćby z powodu wieloznaczności,
kontekstów i podtekstów. Bo jak zapewnia Malwina marzenia się spełnią,
wcześniej czy później, z pomocą lub bez. A nawet trzeba czasem z nich
zrezygnować, by zaczęły się spełniać.
Fifi mam, ale o
takich rzeczach jeszcze nie słyszałam. (s. 247)
Znana
postać z powieści Magdaleny Witkiewicz Pracownia
dobrych myśli jest niewątpliwie królową kamienicy, a może i całego
Miasteczka… Ma nie tylko fifi bez kabla, ale też czyta gazety i telewizję
ogląda! A jak się okazuje, nie wie o wszystkim, co się dzieje na tym świecie. I
czasami o niektórych rzeczach jej się nie śniło. Mimo bogatej palety barwnych i
nietuzinkowych postaci występujących w powieści, moim zdaniem pani Wiesia
zdominowała wszystkich swoją absorbującą osobowością mocno nakrapianą nalewkami
ku zdrowotności, zaś jej opowieści z czasem przytłaczają i odciągają od
głównego wątku. Pani Wiesia nawet świętego Ekspedyta przytłoczyła, chociaż ten
za bardzo ani nie był widoczny, ani nie miał prawa głosu. Za to miał inne moce
sprawcze. I to jakie!
Życie jest
piękne w każdym wieku. (s. 287)
Autorzy
poruszyli tak wiele tematów, namnożyli tyle wątków, że trudno by było je
wszystkie wymienić, jednak całość jest spójna i logiczna. Akcja przyśpiesza
przed Wigilią, świąteczne iluminacje nie tylko z kolędami w tle wprowadzają
czytelnika w świąteczny nastrój. Muszę przyznać, iż Pudełko z marzeniami to całkiem udany debiut duetu Witkiewicz-Rogoziński
– lekki, ciepły, romantyczny, prawdziwie zimowy, bożonarodzeniowy, nieco
sensacyjny, za to z dużą dawką humoru. Komizm słowny przytłumił komizm
sytuacyjny. Dialogi z udziałem Kalinki i Kamila rozkładały mnie ze śmiechu na
łopatki. Dziecięce pojmowanie świata plus nieznajomość słów czy powiedzonek to
gwarantowane salwy śmiechu. Babcia Janinka i pani Wiesia również dostarczały
rozrywki, choć czułam niedosyt, przydałoby się kilka dialogów więcej z kłótnią
w tle. Za to „randtka” jedyna w swym rodzaju!
Każde
rozczarowanie z czasem staje się tylko kolejną życiową lekcją, a ból wyblakłym
wspomnieniem. (s. 312)
Oprócz
fikcji literackiej z humorem i romantyzmem powieść zawiera mądrości życiowe
(typowe dla żeńskiej części debiutu), które skłaniają do zadumy, czy to nad
marzeniami, wychowaniem dzieci, czy też nad uczciwością. Przy okazji
przymknijcie oczy na kilka literówek i nieszczęsne „mi” na początku zdania.
Powieść
polecam dla odprężenia w przedświąteczny czas albo dla relaksu i chwili
refleksji nad życiem niezależnie od daty w kalendarzu.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Świetnie wyszedł autorom ten duet. Jestem bardzo zadowolona z tej lektury.
OdpowiedzUsuńJa też byłam.
UsuńDość czesto widuje tę książkę albo gdzieś na blogach, albo na facebooku. Jak na nią patrze, to mam wrażenie, że to cukierkowa, przesłodzona opowiastaka o miłości, ale to samo myślalam o "Ogeodzie Zuzanny" i bardzo się pomyliłam. Może w wolnej chwili się jednak na nią skuszę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
biblioteka-feniksa.blogspot.com
To taka współczesna bajka na bożonarodzeniowy czas - o miłości, o skarbie, o kłopotach różnego rodzaju, o codziennym życiu.
UsuńUwielbiam twórczość Witkiewicz, a Rogozińskiego mam w planach, jednak ta książka w ogóle mnie do siebie nie przyciągała. Do tego trafiłam na kilka negatywnych opinii, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że jednak ten tytuł sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńJa tu bardziej czuję pióro Witkiewicz niż Rogozińskiego, a jak znasz" Pracownię dobrych myśli", to zajrzysz do Miasteczka, do Kalinki, pani Wiesi, Tomasza i Floriana...
UsuńAle narobiłaś mi na tą książkę ochoty :)
OdpowiedzUsuńŻyczę smacznego! ;)
Usuń