Autor: Marybeth Mayhew Whalen
Tytuł:
Wszystko, czego pragniemy
Tłumaczenie:
Olga Kwiecień
Wydawnictwo: Editio
Liczba stron: 296
Oprawa: miękka
Data wydania: 2018
Oprawa: miękka
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-283-3645-2
W tej okolicy
nieczęsto się coś działo. (s. 258)
"Chcieć
czegoś usilnie, życzyć sobie czegoś, dążyć wytrwale do czegoś; żądać, pożądać"
to definicja (Słownik języka polskiego
PWN) czasownika, który pojawia
się w tytule powieści Marybeth Mayhew Whalen Wszystko, czego pragniemy. A właśnie, czego pragną ludzie?
Basen jednoczył
ludzi z sąsiedztwa, ale tylko latem. (s. 10)
W
Karolinie Północnej w Jaworowej Dolinie otwarto basen. Nad wejściem wisiał
napis: „Wszyscy tu jesteśmy rodziną”. To wokół basenu przez całe wakacje gromadzą
się mieszkańcy. To tu odpoczywają, chłodzą przed upałem, spędzają czas z
dziećmi, tu wymieniają się ploteczkami, tu świętują 4 VII. Ale nie chcą wracać
do przeszłości, ujawniać swoich sekretów. Niby się wszyscy znają, a jednak nie
wszyscy się do siebie przyznają. Ot, typowe amerykańskie senne miasteczko.
Lekki marazm i stagnacja.
Jednak mimo że
Cutter niezbyt dobrze pływał, a ludzie nas ignorowali, lubiłam tam przebywać.
(s. 47)
Jednak
pewnego dnia na basenie, mimo obecności ratowników, tonie sześcioletni chłopiec.
Rodziców nie było. Tylko dziewczynka, starsza o pięć lat siostra Cuttera –
Cailey. To ona się nim opiekowała. I sumiennie to robiła, lecz… wystarczyła
chwila nieuwagi, by doszło do nieszczęścia. Wcześniej przychodziła tu z bratem
codziennie i przebywała między obcymi ludźmi. Wszystko było w porządku, choć raczej
nie do końca – nikt nie zwrócił uwagi na dwójkę dzieci bez dorosłych opiekunów.
Ale mnie nie
zostawili. Zebrali się niczym drużyna futbolowa i podjęli decyzję. (s. 79)
W
obliczu nieszczęścia grupa nieznajomych ludzi momentalnie przystąpiła do
działania, zorganizowała się i podejmowała decyzje. Od tej pory Cailey miała
zaopiekować się Zella Boyette, matka dorosłych synów, dopóki… Czas miał
pokazać. Stan chłopca był ciężki, a matka dzieci nie mogła się zająć w tej chwili
córką. Wydawałoby się, że wszystko wróciło do normy, ale to tylko pozory…
Kiedyś
zachowywały swoje sekrety, a teraz miały tajemnice przed sobą nawzajem. (s.
217)
Nieszczęśliwy
wypadek na swój sposób zjednoczył sąsiadów. Dzwonią do Zell, żeby dowiedzieć
się o stan chłopca. Spotykają się, rozmawiają, są bardziej otwarci, lecz nie do
końca. Otóż każdy z nich ma swoje tajemnice, które wraz z rozwojem akcji
zostają ujawnione – czasem celowo, czasem przypadkiem. Wszystkie wiążą się z
przeszłością, każdy bohater chce o czymś zapomnieć, uciec od wspomnień. Nawet
dawne przyjaciółki nie są ze sobą szczere, nie wspominając o kilku parach
małżeńskich. Trupy wychodzą z szafy…
W ciągu zaledwie
kilku tygodni moja rodzina stała się dla mnie obca, a ktoś obcy stał się rodziną.
(s. 152)
Punktem
wyjścia do napisania tej powieści było autentyczne wydarzenie – w basenie w
okolicy domu autorki prawie utonął chłopiec. To była przyczyna, pretekst, wokół
której powstała wielowątkowa historia. Zostało w niej poruszonych kilka ważnych
tematów z życia codziennego zwykłych ludzi. Rodzina – to temat przedstawiony na
kilku przykładach i w kilku wariantach. Inaczej wygląda dojrzałe małżeństwo, w
którym pojawia się dziecko „z terminem ważności na czole”, inaczej młoda
rodzina z małym dzieckiem, a zupełnie inaczej kilka rozbitych rodzin, samotnych
rodziców z dziećmi. Jest też samotna starsza pani z psem czy mężczyzna
opiekujący się chorą matką i niepełnosprawnym bratem.
Po prostu nie
mieszkamy razem do czasu, aż „zastanowi się, czego pragnie w życiu”. (s. 107)
Ludzkie
pragnienia i ich realizacja w życiu to kolejny temat poruszony w tej powieści.
Bywają one różne, i dobrze. Choćby pragnienie Bryte, młodej mamy ślicznego
chłopca. Jej marzeniem było mieszkać w Jaworowej Dolinie ze swoją rodziną.
Wydawałoby się, że to naprawdę niewielkie, lecz okazało się, iż to marzenie
jest za wielkie do zrealizowania. Z urzeczywistnieniem pragnień bywa różnie.
Czasem los pomoże, czasem przeszkodzi, a czasami trzeba wziąć sprawy we własne
ręce…!
Nadal jesteśmy
sąsiadkami. (s. 280)
Mieszkańcy
Jaworowej Doliny, sąsiedzi bliżsi i dalsi zostali połączeni nieszczęściem i to
bardziej, niż wspólnym spędzaniem czasu nad basenem czy obchodami Dnia
Niepodległości. Jakby dopiero teraz docenili potrzebę nawiązania bliższych
relacji, dzielenia się problemami, podejmowaniem wspólnych działań. Jednakże z
drugiej strony, to oni czasem wiedzą o życiu swoich sąsiadów więcej niż
powinni. Tajemnic tu nie brakuje. A bycie ciekawskim, a nawet wścibskim czasem
jest wskazane.
Faktycznie
wydarzyło się wiele cudów. (s. 281)
Patrząc
na idylliczną okładkę, wydawałoby się, że w tej książce nic czytelnika nie
zaskoczy. Sama akcja snuje się od maja do sierpnia 2014 roku. Mały wielki
incydent na basenie burzy ową małomiasteczkową sielskość, lecz wkrótce staje
się epizodem, pozostającym gdzieś w tle. Bohaterowie to zwyczajni ludzie, żyjący
z dnia na dzień, jednak od czasu do czasu zanurzają się w swoich wspomnieniach
albo one same ich bombardują. Czytelnik ma szansę dokładnie je poznać, bowiem
narratorów jest wielu, a każdy z nich opowiada o zdarzeniach i swej tajemniczej
przeszłości. Na uwagę zasługuje mała narratorka Cailey, która na świat
dorosłych patrzy oczami małej dorosłej. Zabrakło mi jednego narratora, no może
dwóch. Głos tych bohaterów na temat zdarzeń i emocji przez nich przeżywanych
wzbogaciłby powieść, choć z drugiej strony… czasami musi wystarczyć ogólny
zarys sytuacji, by poruszyć wyobraźnię czytelnika. Z czasem domyśliłam się, co
i jak i tylko czekałam na finał. Zakończenie w tej powieści nie jest
jednoznaczne, gdyż zależy od historii każdego z jej bohaterów. Ale jedna rzecz umknęła
autorce…
Lance odruchowo
też zbliżył się tam, czując, jak krew buzuje mu w żyłach i impulsy skaczą po
synapsach. (s. 114)
Może
mi impulsy po synapsach nie skakały, lecz było w tej powieści coś, co od
początku przykuwało moją uwagę do fabuły, mimo mało dynamicznej akcji. To
zdania rzucone od czasu do czasu, niosące ze sobą pewne ogólnikowe, lecz
intrygujące informacje. Czuć w powieści niepokój, czuć jakąś sensację i wiele
sekretów.
Dzieci były
ciekawskie i wszędzie zaglądały, gdy im się nudziło. (s. 205)
Wszystko, czego
pragniemy
Marybeth Mayhew Whalen to zaskakująca obyczajówka o miejscu, do którego się
przynależy, o sąsiadach skrywających tajemnice od lat, o ludzkiej solidarności
w obliczu nieszczęścia i pomocy dobrosąsiedzkiej. Lecz przede wszystkim to
powieść o ludzkich pragnieniach i ich spełnianiu się, dlatego też… uważajcie,
czego pragniecie! I uważajcie na dzieci…
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Sekrety i klimat, o jakim piszesz, przykuwają uwagę.
OdpowiedzUsuńBo to podstawa tej książki...
UsuńZapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńBo i jest ciekawa.
UsuńMam w planach tę powieść. Twoja recenzja przekonała mnie jeszcze bardziej. ☺️
OdpowiedzUsuńTo jestem ciekawa Twej opinii.
Usuń