Tytuł:
Nimfa
Wydawnictwo: Novae Res
Seria: Duchy Żywiołów
Tom: 2
Liczba stron: 356
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2018
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-8083-720-1
Po
Sylfidzie, pierwszym tomie serii Duchy Żywiołów, od razu sięgnęłam po tom
drugi – Nimfę. Było to możliwe dzięki
Book Tourowi zorganizowanego przez Michalinę z bloga Papierowy bluszcz.
Co wiecie o
Zakonie Edynburskim moi drodzy? (s. 72)
Niezwykłe
wydarzenia, które miały miejsce w czasie wakacji w Szkocji, mają swój ciąg
dalszy. Tym razem w Cambridge. Tu mieszka Bernard Oaken, tu też zamieszkała
sylfida Autumn ze swym przyszywanym wujem profesorem Hamishem. To dzięki niemu
Autty miała dokumenty, a właściwie dzięki Zakonowi Edynburskiemu. Nastolatkowie
nie wiedzieli nic o tej tajemniczej organizacji, której ani pochodzenie, ani
intencje nie były do końca znane. Braci Zakonu profesor nazywał „starymi
tetrykami”, druidami o wiedzy znacznie rozleglejszej od niego samego. Mężczyźni
ubrani w czarne garnitury poruszali się sztywno, mechanicznie. Ich widok
wywoływał nieprzyjemny dreszcz, od razu budzili niechęć. Zdaniem Bernarda byli
pergaminowi, naszkicowani jak postacie w komiksie, a ich twarz czas jakby nie
dotknął. Słowem – nierealni. Priorytetem dla nich jest zachowanie równowagi.
Pytania narzucają się same: jakiej?, czyjej?, gdzie?
Próby. Od nich
wszystko zależy. (s. 75)
Moc
władania Eterem, piątym żywiołem, według sylfidy było przekleństwem. Miała ona
„ataki” – traciła wówczas panowanie nad sobą, gdyż eter próbował przejąć nad
nią kontrolę. Najciekawsze było to, że sylfida jako Lilia według proroctwa była
Ostatnią Władczynią Eteru, najpotężniejszą z całego Kręgu Dwanaściorga Kwiatów.
Bernard był jej Strażnikiem. Oni sami o tym doskonale wiedzieli i przekonali
się, jednak bracia z Zakonu Edynburskiego wymagali od nich przejścia próby w
ich siedzibie, oddzielnych prób. Niezadowoleni byli również z faktu, że młodzi
są parą. Czym tak naprawdę jest Zakon Edynburski i dlaczego Lilia i Strażnik
będą musieli stawić mu czoła? Jaką tajemnicę skrywa Wielki Mistrz Zakonu Thain
Elderwood?
Jesteś jej
Strażnikiem, a on Kwiatem. Kwiat bez Strażnika jest niczym. (s. 219)
Między
Bernardem i Autumn miłość kwitła, doskonale się rozumieli, telepatycznie
odczuwali swoje uczucia nawzajem, wiedzieli, gdzie się znajdują w danej chwili.
Autty czuje, chociaż jest Duchem Żywiołów. Zazdrość w jej wykonaniu to małe
widowisko. Z czasem pojawia się między młodymi mur. Coś się dzieje i stopniowo ich
rozdziela. Jedno się oddala, drugie walczy za oboje. W dodatku są pod stałą
obserwacją Zakonu Edynburskiego, Boreasza, Duchów Żywiołów, przez rodziców
Bernarda i profesora Hamisha, a także przez inne Istoty. Do tego dochodzą
problemy w szkole. Prześladowca Bernarda, Ethan Tatrowski, nie odpuszcza mu, ma
za to kolejny powód, by go dręczyć i z niego się wyśmiewać – Autty jako
dziewczyna Bernarda staje się źródłem wielu plotek i intryg. Eskalacja przemocy
sięga apogeum. W nastolatkach buzują emocje i hormony, do tego dochodzą typowe
problemy dorastania, co rykoszetem odbija się na rodzicach i innych. I sarkazm
chłopaka!
Wszyscy mamy
tajemnice, które mogą nam zagrozić. (s. 141)
Ponownie
zauroczyła mnie okładka książki. Tytuł według mnie nie do końca pasuje. Owszem,
pojawia się duch wody, ale nie tylko on. W świecie ludzi można spotkać inne Istoty.
Autorka rozbudowuje akcję, wprowadza nowych bohaterów, dostarcza kolejnych
informacji o Duchach Żywiołów, ich hierarchii i możliwościach, o Avalonie –
Królestwie Natury. Wielokrotnie zostałam jak Bernard kompletnie zaskoczona
zwrotem akcji i wyobraźnią autorki, a przez to coraz bardziej wciągał mnie ten świat
fantasy. Trzymałam kciuki za miłość Bernarda i sylfidy oraz łączącą ich więź, dopingowałam
im oraz ich sprzymierzeńcom. Nie rozumiałam decyzji sylfidy, ale podziwiałam
jej odwagę i walkę o swoją tożsamość, ochronę Bernarda. Razem z nastolatkiem
pisałam dziennik i śniłam koszmary o Autumn oraz aktywnie uczestniczyłam w
wydarzeniach opowiadanych przez wszechwiedzącego narratora. Sprawy przybrały
niefortunny obrót. Nie mogę Wam zbyt wiele zdradzić. Zrozumcie, mnie też
obowiązuje klątwa ciszy.
Nadchodzą
zmiany. Nie wiem kiedy, ale kiedyś… (s. 226)
Zakończenie
jest swego rodzaju zawieszeniem akcji. Nie kończy się ona ani dobrze, ani też
źle, ale może zakończyć się na dwa sposoby, o ile Król Powietrza nie sprowokuje
Autumn. Wszystko zależy od tego, co się wydarzy w ciągu kolejnych dwunastu dni,
czyli w tomie trzecim Pridynie. Ja
już go czytam.
Książka bierze
udział w wyzwaniu:
Nie czytałam pierwszego tomu, a takie serie wolę zaczynać od początku.
OdpowiedzUsuń