piątek, 22 lutego 2019

Zakon Edynburski

Autor: Agata Julia Prosińska 
Tytuł: Nimfa
Wydawnictwo: Novae Res
Seria: Duchy Żywiołów
Tom: 2
Liczba stron: 356
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-8083-720-1


Po Sylfidzie, pierwszym tomie serii Duchy Żywiołów, od razu sięgnęłam po tom drugi – Nimfę. Było to możliwe dzięki Book Tourowi zorganizowanego przez Michalinę z bloga Papierowy bluszcz.
Co wiecie o Zakonie Edynburskim moi drodzy? (s. 72)
Niezwykłe wydarzenia, które miały miejsce w czasie wakacji w Szkocji, mają swój ciąg dalszy. Tym razem w Cambridge. Tu mieszka Bernard Oaken, tu też zamieszkała sylfida Autumn ze swym przyszywanym wujem profesorem Hamishem. To dzięki niemu Autty miała dokumenty, a właściwie dzięki Zakonowi Edynburskiemu. Nastolatkowie nie wiedzieli nic o tej tajemniczej organizacji, której ani pochodzenie, ani intencje nie były do końca znane. Braci Zakonu profesor nazywał „starymi tetrykami”, druidami o wiedzy znacznie rozleglejszej od niego samego. Mężczyźni ubrani w czarne garnitury poruszali się sztywno, mechanicznie. Ich widok wywoływał nieprzyjemny dreszcz, od razu budzili niechęć. Zdaniem Bernarda byli pergaminowi, naszkicowani jak postacie w komiksie, a ich twarz czas jakby nie dotknął. Słowem – nierealni. Priorytetem dla nich jest zachowanie równowagi. Pytania narzucają się same: jakiej?, czyjej?, gdzie?
Próby. Od nich wszystko zależy. (s. 75)
Moc władania Eterem, piątym żywiołem, według sylfidy było przekleństwem. Miała ona „ataki” – traciła wówczas panowanie nad sobą, gdyż eter próbował przejąć nad nią kontrolę. Najciekawsze było to, że sylfida jako Lilia według proroctwa była Ostatnią Władczynią Eteru, najpotężniejszą z całego Kręgu Dwanaściorga Kwiatów. Bernard był jej Strażnikiem. Oni sami o tym doskonale wiedzieli i przekonali się, jednak bracia z Zakonu Edynburskiego wymagali od nich przejścia próby w ich siedzibie, oddzielnych prób. Niezadowoleni byli również z faktu, że młodzi są parą. Czym tak naprawdę jest Zakon Edynburski i dlaczego Lilia i Strażnik będą musieli stawić mu czoła? Jaką tajemnicę skrywa Wielki Mistrz Zakonu Thain Elderwood?
Jesteś jej Strażnikiem, a on Kwiatem. Kwiat bez Strażnika jest niczym. (s. 219)

Między Bernardem i Autumn miłość kwitła, doskonale się rozumieli, telepatycznie odczuwali swoje uczucia nawzajem, wiedzieli, gdzie się znajdują w danej chwili. Autty czuje, chociaż jest Duchem Żywiołów. Zazdrość w jej wykonaniu to małe widowisko. Z czasem pojawia się między młodymi mur. Coś się dzieje i stopniowo ich rozdziela. Jedno się oddala, drugie walczy za oboje. W dodatku są pod stałą obserwacją Zakonu Edynburskiego, Boreasza, Duchów Żywiołów, przez rodziców Bernarda i profesora Hamisha, a także przez inne Istoty. Do tego dochodzą problemy w szkole. Prześladowca Bernarda, Ethan Tatrowski, nie odpuszcza mu, ma za to kolejny powód, by go dręczyć i z niego się wyśmiewać – Autty jako dziewczyna Bernarda staje się źródłem wielu plotek i intryg. Eskalacja przemocy sięga apogeum. W nastolatkach buzują emocje i hormony, do tego dochodzą typowe problemy dorastania, co rykoszetem odbija się na rodzicach i innych. I sarkazm chłopaka!
Wszyscy mamy tajemnice, które mogą nam zagrozić. (s. 141)
Ponownie zauroczyła mnie okładka książki. Tytuł według mnie nie do końca pasuje. Owszem, pojawia się duch wody, ale nie tylko on. W świecie ludzi można spotkać inne Istoty. Autorka rozbudowuje akcję, wprowadza nowych bohaterów, dostarcza kolejnych informacji o Duchach Żywiołów, ich hierarchii i możliwościach, o Avalonie – Królestwie Natury. Wielokrotnie zostałam jak Bernard kompletnie zaskoczona zwrotem akcji i wyobraźnią autorki, a przez to coraz bardziej wciągał mnie ten świat fantasy. Trzymałam kciuki za miłość Bernarda i sylfidy oraz łączącą ich więź, dopingowałam im oraz ich sprzymierzeńcom. Nie rozumiałam decyzji sylfidy, ale podziwiałam jej odwagę i walkę o swoją tożsamość, ochronę Bernarda. Razem z nastolatkiem pisałam dziennik i śniłam koszmary o Autumn oraz aktywnie uczestniczyłam w wydarzeniach opowiadanych przez wszechwiedzącego narratora. Sprawy przybrały niefortunny obrót. Nie mogę Wam zbyt wiele zdradzić. Zrozumcie, mnie też obowiązuje klątwa ciszy.
Nadchodzą zmiany. Nie wiem kiedy, ale kiedyś… (s. 226)
Zakończenie jest swego rodzaju zawieszeniem akcji. Nie kończy się ona ani dobrze, ani też źle, ale może zakończyć się na dwa sposoby, o ile Król Powietrza nie sprowokuje Autumn. Wszystko zależy od tego, co się wydarzy w ciągu kolejnych dwunastu dni, czyli w tomie trzecim Pridynie. Ja już go czytam.
                          
Książka bierze udział w wyzwaniu:

1 komentarz:

  1. Nie czytałam pierwszego tomu, a takie serie wolę zaczynać od początku.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.