czwartek, 28 lutego 2019

Jagodowo-borówkowy fetysz

Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska 
Tytuł: Randka z Hugo Bosym
Wydawnictwo: Burda Media Polska
Liczba stron: 264
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8053-501-5





Polowałam, aż upolowałam na portalu Czytam Pierwszy najnowszą powieść Agnieszki Lingas-Łoniewskiej Randka z Hugo Bosym. Tytuł wskazuje na to, że będzie romans, miłość i emocje, lecz okładka mi się nie podoba.
Oj, Jagoda, Jagoda… Pragniesz miłości, uwagi, zaangażowania, szaleństwa! (s. 49)
Ona jest bardzo… smakowita! Po pierwsze, jej krągłe kształty budzą zainteresowanie mężczyzn, którzy chcieliby ją schrupać. Po drugie, nazywa się Jagoda Borówko! Jest szefową działu we wrocławskiej agencji reklamowej i od niedawna jest singielką, leczącą złamane serce po jednym ze swoich najważniejszych klientów. Jagoda potrafi pakować się w kłopoty bez zająknięcia. Samorodny talent! Pechowa, roztargniona, zakręcona, często znajduje się w idiotycznych sytuacjach. Wyjść ze śmieciami w bluzce i rajstopach samonośnych bez kluczy to w stylu Borówko. Przyjaciele mają z niej ubaw, ale teraz pomagają przygotować się jej na ślub przyjaciółki w Gdyni.
Hugo Bosy? A może Hugo Boss? (s. 39)
On… przystojniak rodem z żurnali. Sam jego wygląd wywołuje westchnienia u kobiet i łamie ich serca. Jednak to on ma je złamane. Po ciężkim rozwodzie sprzedał agencję reklamową i przeniósł się ze stolicy do Wrocławia, zabierając ze sobą strategicznego klienta firmę DezDez. Hugo Bosy niechętnie mówi o swej przeszłości. Jest pewny, że raz na zawsze skończył z miłością.
Ale i tak na mnie wpadłaś. To już nie przypadek. (s. 63)
Przypadek czy nie? Zrządzenie losu? Przeznaczenie? Karma? Znak? Przyciąganie? Strzała Amora? Gdyński dworzec. Postój taksówek. On i ona przy jednej taksówce. Kłótnia. Przystojny nieznajomy odjeżdża. Hotelowa restauracja. Spięcie na linii Jagoda – jagódki – Hugo. Kto wygrał? Łatwo się domyślić. Następny dzień. Razem na tym samym ślubie! Co dalej? Zgrzytanie zębów, przepychanki słowne, flirt i szalejące hormony. Jagoda notorycznie staje Bosemu na drodze. Od początku tych dwoje mocno coś do siebie przyciąga, aby się poznali i zbliżyli, a wspólna praca ma im w tym… pomóc? Jednak oboje zostali skrzywdzeni przez partnerów, dlatego otoczyli się murem. Noszą w sobie zadawnione krzywdy, choć bardzo pragną bliskości drugiej osoby, miłości, stabilności. Wiadomo, że będą razem, a powieść zakończy się szczęśliwie, jak to u p. Agnieszki bywa, lecz ile wpadek będą musieli zaliczyć po drodze, ile problemów rozwiązać…
-        Gdy cię dzisiaj ujrzałem… tam… przy dworcu…
-        Przestań. Nie wierzę w romantyczne bajki. (s. 42)

A w miłość od pierwszego wejrzenia? Między dwojgiem iskrzy od początku. Hugo od momentu poznania panny Jagody żyje jakby wessał go jakiś „cholerny huragan”. Przy tej pięknej, pyskatej, nieznośnej i zabawnej kobiecie zamienił się w „cholernego troglodytę”, co przeraża go i fascynuje. Uwalnia swoje testosteronowe zapędy z miną psychopaty, kiedy zazdrość go roznosi od środka. Budzą się w nim sprzeczne uczucia, ale w końcu czuje. Ma obsesję na punkcie tej kobiety, to fetysz jagodowo-borówkowy. Jego dziwne zachowania ogłupiają kobietę. Ich miłość zaczęła się od końca. Pora znaleźć początek. Co z tą randką?
Potrzebowałam ich towarzystwa, żartów, docinków, złośliwości. (s. 115)
Ujęło mnie przedstawienie przyjaźni ludzi po trzydziestce. Jagoda, Daria, Aśka i Maciek. Doborowe towarzystwo na dobre i złe. Spotykali się obowiązkowo co miesiąc i w trybie pilnym, gdy coś się działo. Wzajemnie stawiali się do pionu, mogli na sobie polegać, choćby dlatego że byli pewni, a nie rozchwiani emocjonalnie. Prawdziwi przyjaciele. Może nieco dziwić fakt, że trzy kobiety i jeden mężczyzna, ale za to jaki! Kochają go wszystkie i on każdą z nich, a jego sposób bycia i uroda przyciągają uwagę innych kobiet. Niestety, on nie jest dla nich. Autorka delikatnie wytyka matkom nadopiekuńczość w stosunku do dorosłych dzieci. Propaguje zajęcia na Uniwersytecie Trzeciego Wieku, wyjście do ludzi, bycie w social mediach.
Bardzo się cieszę, że z tobą pracuję! Każdy dzień jest pełen niespodzianek. (s. 179)
Zespół Jagody widział ją w różnych dziwnych i zabawnych sytuacjach. Do tego ostry język szefowej, powiedzonka, przekomarzanie się, żarciki dostarczają podwładnym rozrywki. Można się pośmiać, zwłaszcza na początku powieści, potem nieco humor i tarapaty przystopowują ze swoją aktywnością. Humor słowny łączy się z sytuacyjnym, co czytelnikowi gwarantuje ćwiczenie mięśni twarzy i produkowanie zmarszczek.
Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie dwutorowo. Zdecydowanie wolałam czytać narratorkę Jagodę. Narrator Hugo nie był tak zabawny, czasami melancholijny, nieco ckliwy, zamknięty w sobie i targany emocjami. Jakoś to mi do niego nie pasowało, choć rozumiałam jego sytuacje życiową. Nie do końca podobał mi się język bohaterów, niezbyt pasowały mi niektóre wyrażenia do osób wykształconych, na stanowiskach i po trzydziestce. Z drugiej strony autorka, kiedy trzeba, nie przebiera w słowach i dostosowuje je do sytuacji i natężenia emocji. Za to bardzo spodobały mi się imiona i nazwiska bohaterów pod kątem onomastycznym: Jagoda Borówko, Hugo Bosy, Maciej Brylewicz, który naprawdę brylował słowami, ciałem, zachowaniem. Gra słów połączona ze skojarzeniami i powieść zyskuje dodatkowy atut.
Rachunek prawdopodobieństwa chowa się w kącie ze wstydu. (s. 63)
„Historia miłosna, która mogłaby być Twoja!” – taki dopisek widnieje na okładce. Moja była na chwilę czytania. Przypadki chodzą po ludziach, los płata figle, ale czy zawsze? Sami oceńcie.
Randka z Hugo Bosym Dilerki Emocji to lekki romans z humorem, małym pazurem i odrobiną pikanterii kręcący się na karuzeli emocji, poruszający życiowe i trudne tematy. Emocje, namiętność, pożądanie i miłość, ta prawdziwa i na zawsze, która potrzebuje więcej czasu niż zauroczenie i żądza.
   

Książka bierze udział w wyzwaniu:

8 komentarzy:

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.