Autor: W. Bruce Cameron
Tytuł:
Był sobie pies 2
Tłumaczenie:
Edyta
Świerczyńska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Liczba stron: 408
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-66338-74-6
RECENZJA
PRZEDPREMIEROWA
Bardzo
się ucieszyłam, gdy od Wydawnictwa Kobiecego dostałam propozycję zrecenzowania
książki Był sobie pies 2 W. Bruce’a Camerona.
Kocham psy, także te na kartach powieści, więc czym prędzej zagłębiłam się w
lekturze.
Moim nowym
sensem życia było opiekowanie się Clarity. Tego chciałby Ethan. To dlatego
znowu byłem szczeniaczkiem. (s. 56)
Był
sobie Bailey, potem wabił się Toby, Ellie. Teraz wabi się Koleżka, a przez małą
wnuczkę Ethana nazywany jest Kolele. Clarity June kocha psa. Jednak matka zabiera
ją do wielkiego miasta, z dala od ukochanej babci i psa. Zanim Koleżka odszedł
za tęczowy most, wiedział, że będzie miał kolejną misję do wypełnienia – będzie
musiał zaopiekować się Clarity, być jej ochroniarzem. Jej zapach wyczuwa po
latach jako szczeniak. Teraz Bailey jest suczką Molly, a Clarity nastolatką. Są
razem, ale w tajemnicy przed matką Clarity, Glorią, która nienawidzi psów. Z czasem
tajemnica wychodzi na jaw. Zaczynają się problemy. To, co wyprawia Gloria, by
pozbyć się Molly, w głowie się nie mieści i podlega pod paragraf. Nic dziwnego,
że córka jest na nią zła i ma coraz większe problemy. U jej boku wiernie czeka
Molly, jej osobisty ochroniarz i pocieszyciel. Suczka zrobi wszystko, aby jej
ukochana pani, samotna i zagubiona, była szczęśliwa, spełniła swoje marzenia i
odnalazła prawdziwą miłość.
Podeszła prosto
do pokoiku z podwójnymi drzwiami, a kiedy się rozsunęły, weszła do środka. (…) A
potem drzwi pokoiku się zasunęły. (s. 309-310)
Także
i ta powieść Camerona pisana jest z perspektywy psa. To on jest narratorem, a jego
postrzeganie świata ludzi jest zupełnie inne od naszego. Czasami bywa zabawnie,
gdy piesek w sposób opisowy nazywa różne ludzkie rzeczy. Lubi głaski, czeka na
smaczki, lecz najbardziej go cieszą słowa „grzeczna sunia”. Wykonuje komendę „nie”,
choć nie zawsze ją rozumie, po prostu zrozumienie ludzi przez psa jest niemożliwe.
Molly, Max, Toby sporo się nauczyli o ludziach w ciągu kolejnych wcieleń, znają
wiele komend, choć ich się nie uczyli, ale nadal uczą się czegoś nowego. Stale są
potrzebne ludziom w chwilach dobrych i złych. Im nie w głowie wieczna zabawa.
Psi węch jest jakieś
sto tysięcy razy bardziej wyczulony od naszego. (s. 152)
Psia
pomoc w wielu przypadkach okazuje się bardzo ważna właśnie dzięki ich czułemu węchowi.
W schronisku, w którym Clarity odrabia prace społeczne, Andi w ramach grantu
tresuje psy pod kątem wykrywania raka. Molly uczy się przypadkiem. Z kolei Toby
pracuje w hospicjum. Psy niezależnie od rasy na wiele sposobów mogą pomagać
ludziom, a W. Bruce Cameron pokazuje psią pomoc w swoich powieściach.
Moja dziewczynka
miała kłopoty i musiałem do niej wrócić. (…) Chciałem się odrodzić. (s. 231)
Reinkarnacja
we wszystkich powieściach Camerona jest pokazana jako fakt, jako „zjawisko”,
które jest potrzebne, choćby z perspektywy psa, który chce być ze swoim panem i
dalej mu wiernie służyć, wypełniać swoją misję. Wydawałoby się, że reinkarnacja
może trwać bez końca i wierni czytelnicy i miłośnicy Bailey’a doczekają się
kolejnej powieści, jednak raczej nie tym razem. Autor tak zakończyła powieść,
że chce się płakać z żalu i uśmiechać ze szczęścia, mocno zagrał na uczuciach
czytelnika, nie dając tym samym możliwości kontynuacji przygód Bailey’a, a przynajmniej
ja takiej możliwości nie widzę.
Ethan był moim
chłopcem, a Clarity była moją dziewczynką. (s. 97)
Na
każdej stronie tej powieści, jak i wszystkich książek W. Bruce’a Camerona, czuć
psią miłość do swojego pana, do swej pani. Opiekowanie się człowiekiem nie
wynikało tylko z lojalności, ale z głębokiego przywiązania, miłości i
wierności. To typowo ludzkie cechy. Gdy dodamy do tego posłuszeństwo wobec pana
i oddanie mu, towarzyszenie i pilnowanie, to mamy pełen obraz psa jako
przyjaciela człowieka. Najlepszego przyjaciela. Nic dziwnego, że gdy ukochany
psiak odchodzi za tęczowy most, człowiek bardzo cierpi z powodu poniesionej
straty, jakby stracił członka rodziny. Wiele emocji kotłuje się w tej książce. Chusteczki
na pewno się przydadzą, bo ta książka porusza i wzrusza po wielokroć, bardziej
niż poprzednie powieści autora.
Psy umieją
celnie oceniać ludzi. (s. 198)
Jak
sama Molly przyznaje, nie ufa ludziom, którzy nie lubią psów. Ja też. Nie rozumiem
ludzi, którzy biorą psa np. ze schroniska, a potem, zwłaszcza latem, porzucają
go w lesie, wyrzucają na drogę czy oddają do schroniska. Cameron w swoich
powieściach zwraca uwagę czytelnika na problem funkcjonowania schronisk dla
bezdomnych kotów i psów w Stanach Zjednoczonych. Test na agresywność to jakaś bezsensowna
prowokacja służąca temu, by szybciej eliminować psy, za to pikniki adopcyjne to
świetny pomysł do wykorzystania.
Wiesz, pieski to
prawdziwe anioły, pomocnicy Boga. (s. 388)
I
tego się trzymajmy. Był sobie pies 2
to ciepła powieść o psiej miłości do człowieka, jego wierności i oddaniu, o
jego misji do spełnienia i różnorodnych możliwościach pomagania i służenia człowiekowi
na co dzień. Co jest najważniejsze w życiu każdego pieska, pomerdanym życiu? Przekonajcie
się sami. Gorąco polecam! Dla wszystkich psiarzy to lektura obowiązkowa.
Za
egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Książka bierze
udział w wyzwaniu:
Książka już czeka na mojej półce. Nastawiam się na wielkie emocje.
OdpowiedzUsuńI słusznie!
Usuńemocje ogromne , ale koniec książki wart całego cierpienia
UsuńO tak!
UsuńNie czytałam pierwszej części, choć oba tytuły brzmią ciekawie, to chyba nie będę miała na nie czasu.
OdpowiedzUsuńJeśli kochasz psy, to znajdziesz czas, uwierz mi.
UsuńKocham książki Camerona😀no i psy🐶
OdpowiedzUsuńPozycja obowiązkowa.
Zdecydowanie tak!
UsuńNie czytałam pierwszej części.
OdpowiedzUsuńNie szkodzi.
UsuńPierwsza część bardzo mi się podobała, więc na pewno sięgnę po drugą. :)
OdpowiedzUsuńPrzygotuj się na wielkie emocje!
Usuńogromne emocje zwłaszcza za każdym razem jak Bailey, Moly czy Max odchodzi
UsuńKsiążka przecudowna, płakałam... Przypomniała mi jak ja się czuje po odejściu swojego przyjaciela i mam nadzieje że taki będzie koniec jak koniec książki... Warto przeczytać ale także warto mieć garść chusteczek
OdpowiedzUsuńNawet więcej niż garść. Bardzo emocjonalna powieść, ja też płakałam.
Usuń