Tytuł:
Wojciech Chmielarz
Wydawnictwo: Marginesy
Liczba stron: 380
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: egzemplarz recenzencki
RECENZJA
PRZEDPREMIEROWA
Na
portalu Czytam pierwszy zdobyłam
egzemplarz recenzencki najnowszej powieści Wojciecha Chmielarza Rana. W trakcie lektury na CI Polsat
trafiłam na drugą połowę programu Dokument
specjalny: Wojciech Chmielarz: Rozmowa o zbrodni. Ot, gratka!
Będzie z tego nieszczęście.
(s. 60)
W
prywatnej szkole na lekcji języka polskiego córka dyrektorki Karolina otrzymuje
lepszą ocenę z wypracowania, choć je ściągnęła, niż zdolna uczennica Marysia,
która miała gorszy dzień. Gniewomir po raz kolejny oddał pracę w wersji rysunkowej,
w dodatku z przedmiotu wychowanie seksualne. Wkrótce Maria ginie pod kołami
pociągu. Jest to o tyle dziwne, że uczennica miała stypendium i zależało jej na
nauce. Polonistka Ela zaczyna śledztwo na własną rękę. Wnet i ona ginie. Ginie
jej ciało, choć na pewno widział je Gniewko i nowa matematyczka Klementyna.
Pani mi pomoże.
Ja i pani. Dowiemy się, kto to zrobił. (s. 234)
Gniewomir
doskonale wie, że nie może wrócić do domu, bo inaczej zostanie ukarany za
zabicie nauczycielki, choć tego nie zrobił. Oskarżenia padają na niego, gdyż
jego fascynacja seryjnymi mordercami i zbrodniami nie jest czymś normalnym.
Rodzina zadowolona, że chłopak oddaje się swojej „pasji”, bo wtedy mają dziecko
z głowy. Nastolatek jest nieprzystosowany społecznie, brak mu empatii, ledwo
czyta, trudno mu skupić uwagę – idealna ofiara. Z pomocą zwraca się do nowej
nauczycielki, starszej pani Klementyny Jastrzębskiej, kobiety na życiowym
zakręcie, której los zesłał pracę w prywatnej szkole. Nastolatek zmusza ją szantażem
do współpracy. Ma na nią poważnego haka! Oboje nie chcą angażować się w
prywatne śledztwo wyjaśnienia dwóch śmierci, lecz z drugiej strony nie mają
wyjścia. Dokąd ich to zaprowadzi?
Ta szkoła jest
jak gówno zapakowane w ładne sreberko. (s. 80)
Ekskluzywna
prywatna szkoła w Warszawie prowadzona przez małżeństwo skrywa wiele tajemnic,
choćby fakt pozyskania budynku dla celów oświatowych. Nauczyciele też mają
swoje sekrety. Prywatna szkoła to biznes, w który właściciele włożyli wiele
pieniędzy i wysiłku. Klient płaci i wymaga, dlatego żadne skandale nie są
potrzebne. Uczniowie mają zapewnioną „ochronę”. Dyrektorka trzyma wszystko
twardą ręką. Jej decyzje personalne nikomu nie służą, zwłaszcza uczniom. Jest
niestabilna emocjonalnie. Manipuluje ludźmi, mobbinguje, zmusza do wykonywania zbędnych,
dodatkowych obowiązków. Pokazuje, kto tu rządzi i kto zawsze ma rację. Także
mężowi. Ich kłótnie słychać w sekretariacie. Ciekawe, dlaczego starsza pani,
mieszkająca niedaleko szkoły, twierdzi, że pracują w niej źli ludzie…
To się nie
skończy dobrze, Karolina, po prostu nie. (s. 359)
Dwie
śmierci to tylko początek. Gniewko z Klementyną prowadzą swoje śledztwo. Drugie
prowadzi ojciec nastolatka, który zniknął mu z oczu, a boi się, by nie narobił
innych „głupstw”. Na własną rękę także Sławek szuka swego młodszego brata, a
przy okazji zauważą Karolinę. Widzi w niej ofiarę przemocy domowej, bo on sam
to przechodził. Zna ten mechanizm ryjący mózg. Udziela nastolatce rad i oferuje
pomoc. Dyrekcja szkoły również jest zaangażowana, choć nieco inaczej.
Skomplikowane powiązania personalne i śledcze prowadzą do finału. Autor
zafundował czytelnikowi scenę rodem z horroru. Czytelnik pozostaje z dylematem:
czy skończyło się to dobrze, czy nie… Odwieczny problem winy i kary.
Nie chodziło o
to, że Sławek bał się ojca. To było coś głębszego, bardziej pierwotnego. (s.
380)
Kryminał
momentami jest dość brutalny. Najgorzej boli postępowanie rodziców wobec
dzieci. Ich rygorystyczne wychowanie, a czasem jego brak. Traktowanie dziecka
jak przedmiot; jak swego adwokata w sprawie przeciwko drugiemu rodzicowi; jak
zwierzątko, które od małego się tresuje, by chodziło pod dyktando pana i władcy.
Czym to się może skończyć? Czym zaowocować w przyszłości? Autor ukazał mroczne
i bolesne tajemnice skrywane w domach, zło, jakie jest wyrządzane dzieciom na
różne sposoby i jego skutki. Przypominają mi się w tym momencie słowa pani
Dulskiej: „Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy
swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział”. Tylko że brudy w tym
przypadku to znęcanie się nad dzieckiem ukryte przed światem. Zadane rany
cielesne zabliźnią się, a psychiczne…? Relacje rodziców z dziećmi opierające
się na przemocy fizycznej i słownej to samo zło, a autor ukazał je w powieści w
kilku odsłonach. Pamięć ludzka, podświadomość, instynkt samozachowawczy,
zadawnione urazy razem stanowią bombę z opóźnionym zapłonem. Rana to przykład literackiego wybuchu
takiej bomby, uśpionego zła, otwarcia zadawnionej rany.
Na
uwagę zasługuje kompozycja powieści. Nie ma tu podziału na typowe rozdziały. Ta
powieść to dzień z życia szkoły każdego ucznia i nauczyciela: przed szkołą,
lekcje naprzemiennie z przerwami, po lekcjach.
Policja nie jest tutaj potrzebna. (s. 296)
Odniosłam
wrażenie, że Wojciech Chmielarz napisał tę powieść ku przestrodze dla rodziców,
by zajmowali się dziećmi w natłoku swoich dorosłych zajęć i wychowywali je,
wychowali zgodnie z ogólnymi normami społecznymi, poświęcali im czas. Ta
książka siedzi w głowie. Pozwól się zranić i poczuj ból.
Książka bierze
udział w wyzwaniu:
Właśnie będę zaczynała czytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńCzekam na Twoje wrażenia.
UsuńBardzo zaintrygował mnie ten tytuł. Od dawna chciałam poznać twórczość Chmielarza - to chyba najlepszy moment.
OdpowiedzUsuńMoment tak, jak najbardziej.
UsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię.
UsuńMam w planach ten tytuł.
OdpowiedzUsuńŚwietnie!
Usuń