Tytuł:
Gwiazdy Oriona
Wydawnictwo: Lira
Seria: Seria astronomiczna
Tom: 1
Liczba stron: 322
Typ książki: e-book
Typ książki: e-book
Format: mobi
Rozmiar: 5,9 MB
Data wydania:
2017
ISBN: 978-83-66229-25-9
Długo
się zbierałam, aby zdobyć na Czytam
Pierwszy kryminał Aleksandra Sowy Gwiazdy
Oriona, pierwszego tomu Serii astronomicznej. Dobrze, że się zebrałam.
Uznano, że
powinien zjawić się na miejscu tej zbrodni, bo ona może mieć związek z
niewyjaśnioną sprawą z Bytomia sprzed prawie roku.
Wszystko
zaczęło się 29 X 1989 roku w Bytomiu około godz. 22.00. Wtedy to została
zaatakowana Jadwiga Przyblok. Potem w Dąbrowie znaleziono ciało
brutalnie zamordowanej i ukrzyżowanej kobiety. Pewne cechy wskazują na tego
samego sprawcę. Kobiety giną w różnych miastach Śląska i Zagłębia. Ani dawna
milicja, ani nowa policja nie mają żadnego punktu zaczepienia. Komisarz Karol
Grzesik z Katowic zajmuje się śledztwem, które stoi w miejscu. Sprawa staje na
ostrzu noża, gdy następną ofiarą seryjnego mordercy staje się siedemnastoletnia
bratanica premiera Bieleckiego. Ludzi ogarnia psychoza, mnożą się plotki i
domysły, a media spekulują i podsycają strach. Jest źle. Zostaje stworzona
grupa operacyjna „Pająk”, którą w Katowicach prowadzi podinspektor Szafranek i
podlegający mu komisarz Grzesik. Grupa składa się z byłych milicjantów. Dołącza
do niej szeregowy Emil Stompor, delegowany z Warszawy, absolwent szkół
kształcących psychiatrów i psychologów. Przed nim trudne zadanie i niebezpieczna
rozgrywka z seriolem.
Tak się nie
zabija przez przypadek. […] tu wszystko jest przemyślane, przygotowane,
staranne.
Seryjny
morderca jest nieuchwytny, zabija dalej i rozsmakowuje się w tym. Nie ma
śladów, nie ma świadków, a ofiar przybywa. Czyżby zbrodnie doskonałe? Tu pole
do popisu ma szeregowy Stompor. Jego działania dziwią policjantów, ale nie
czytelnika. Tworzenie profilu psychologicznego sprawcy u schyłku PRL-u i na
początku III Rzeczpospolitej to była nowość, w którą nikt nie wierzył, tak samo
jak w wielką maszynę w Warszawie. Akcja biegnie dwutorowo. Z jednej strony
czytelnik uważnie śledzi wszystkie poczynania grupy operacyjnej i
poszczególnych jej członków. Z drugiej ma możliwość śledzenia mordercy, a nawet
towarzyszenia mu, poznanie jego przeszłości i chorej osobowości. Okazuje się, jak
duży wpływ ma wychowanie dziecka na ukształtowanie dorosłego. Sposób ukazania
seriola może zaskoczyć, a to, co robi ze swoimi ofiarami, zaszokować
brutalnością. Intryga kryminalna wciąga. Smaczka dodaje czas akcji oraz zmiany
ustrojowe kraju widoczne w charakterach bohaterów i sposobie ich działania.
Rozwiązanie sprawy mnie nie zaskoczyło, dużo wcześniej się go domyślałam, ponieważ
byłam świeżo po lekturze Biegacza
Piotra Bojarskiego (polecam!), za to zakończenie trochę tak.
To ofiary dają
odpowiedź, kim jest morderca.
Z
całą pewnością autor wie, o czym pisze. Jako policjant doskonale zna swoją
pracę i techniki śledcze, umie wykorzystać profilowanie psychologiczne. To
wszystko przemycił do swojej powieści kryminalnej, dzięki czemu nie można jej
odmówić autentyczności i wierności z rzeczywistością, zwłaszcza z tą trudną z
czasów początku demokracji w naszym kraju. Tworzenie spec grupy, narady i
odprawy, zbieranie śladów na miejscu zbrodni, przesłuchania, typowanie
przestępcy, nacisk mediów i góry, a nawet przypisywanie sobie czyichś zasług i
podkopywanie dołków to wszystko można znaleźć w tej powieści
milicyjno-policyjnej częściowo opartej na faktach. To też nauka pracy w policji
kryminalnej i profilowania.
Tak
mówi o sobie Emil Stomper, dla mnie najważniejszy bohater powieści. Był
felernym inteligentem w kompanii Oddziału Prewencji Policji w stolicy.
Sierściuch, czyli kot jest psychologiem klinicznym, lecz jego wiedza z wykładów
i książek na nikim ze starej wiary milicyjnej nie robi wrażenia, co boleśnie
odczuwa. Dla nich liczą się lata służby i doświadczenie oraz plecy. Emil tego
nie ma. Nikt go nie chce w zespole i nie potrzebuje. Nikt go nie traktuje
poważnie, choć ma dobre pomysły. Atmosfera w pracy jest czasem tak
nieprzyjemna, że Stompor chce odejść. Zwłaszcza doświadczony były milicjant,
mający szerokie plecy, komisarz Grzesik daje mu popalić. Do czego doprowadzi
ich antagonizm?
Rok temu
zapierdalaliśmy w milicji, a teraz mówicie, że ZOMO nie ma?
Zagłębie
kochane. […] Picie jest zdrowsze od oddychania.
I
to chyba faktycznie była prawda na przełomie lat 80. i 90. XX wieku. Autor
zadbał, by czytelnik całym sobą poczuł miejsca zbrodni – „brudny” Śląsk. Przed
oczami czytelnika rozpościera krajobraz przemysłowego miasta, w którym hałas
tętni w uszach, a dymy zasnuwają okolicę i nie pozwalają wziąć haust powietrza.
Do tego smród, skażona woda i ziemia, różne choroby. Ludzie od tego umierali.
Klimat buduje również gwara śląska, używana przez bohaterów. Czasami w jednej
wypowiedzi płynnie przechodzą oni z języka polskiego na gwarę. Bez problemu,
można wszystko zrozumieć. Kolorytu nadaje również slang policyjny.
Grzesik ci nie
pomoże. To co, bajtlik, jutro szichta razem?
Nie
spodziewałam się, że Gwiazdy Oriona
przeczytam tak szybko i będę wypatrywać kolejnego tomu cyklu. Czas akcji
kryminału znam z życia, lecz dzięki tej powieści mogłam poznać od podszewki
przemiany ustrojowe w milicji i milicjantach, cechy psychopaty i pracę
profilera.
Książka bierze
udział w wyzwaniu:
Nie znam tej serii, ale po Twojej zachęcającej recenzji postaram się mieć na uwadze Gwiazdy Oriona.
OdpowiedzUsuńMiej. Ja wypatruję drugiego tomu.
UsuńKsiążka już czeka na mojej półce :)
OdpowiedzUsuńSuper! :)
UsuńZaraz sie za nią zabieram. Jestem ciekawa, jakie wrażenie zrobi na mnie :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem ciekawa Twych wrażeń. Miłej lektury!
Usuń