Tytuł:
Spotkanie w Pensjonacie Leśna Ostoja
Wydawnictwo: Filia
Seria: Pensjonat Leśna Ostoja
Tom: 3
Liczba stron: 344
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8075-715-8
Półmetek
wakacji za nami, czas ponownie pojechać do Drzewia, tym razem z ostatnim tomem
trylogii Spotkanie w Pensjonacie Leśna
Ostoja Joanny Tekieli.
My będziemy
pilnować, żeby się żadne więcej nieszczęścia potomkom Drzewieckich nie
przytrafiły. (s. 158)
Pensjonat
Leśna Ostoja i Drzewie to dla Justyny i jej rodziny była oaza spokoju. Była, gdyż
z czasem nadciągnęły czarne chmury. Rok zaczął się stypą w pensjonacie. Po wsi
krąży złodziej i wykrada ludziom żywność z kopców i siano ze stodół. Nikt go
nie może przyłapać na gorącym uczynku. Ludzie patrzą na siebie wilkiem, ich
niepokój wzrasta. Justynę zdziwiły bohomazy na ogrodzeniu, a potem dwie
przebite opony, lecz to inne, bardziej niebezpieczne wydarzenie przestraszyło ją
nie na żarty. Bez szpitala się nie obeszło i bez wyrzutów sumienia. Ktoś
zburzył poczucie bezpieczeństwa i spokój Milskich. Ktoś zadbał o to, by się
„nie nudzili”. Ktoś chce zaszkodzić Justynie i jej rodzicom. Ktoś chce ich
wykurzyć z pensjonatu i Drzewia. Życie w napięciu i oczekiwaniu na kolejne
zdarzenie dodatkowo rozstraja nerwy. Zostać czy wyjechać?
Mieli wsparcie
całej wsi. (s. 152)
Mieszkańcy
Drzewia stają po stronie Milskich, wiele im i pensjonatowi zawdzięczają. Nie są
oni dla nich gośćmi, tylko swoimi, drzewiakami. Po poważnym incydencie naruszającym
mir pensjonatu gotowi są bronić ich i stary dwór drzewiecki, oferują im bezinteresowną
pomoc, dodają otuchy. Stara Kwietniowa z widłami poszłaby na wroga. Milscy
czują życzliwość i serdeczność, wiedzą, że zostali zaakceptowani i przyjęci jak
swoi. Jednak komuś ciągle jest to nie w smak.
No i chyba
zadziałała na ciebie magia Drzewia. (s. 143)
Magia
Drzewia bez wątpienia działa nie tylko na mieszkańców pensjonatu i ich gości,
ale też na czytelnika. Niezależnie od pory roku jest tu po prostu przepięknie!
Panuje tu cisza i spokój, ptasie trele pobudzają do życia, leśne powietrze koi
skołatane nerwy i wprowadza w dobry nastrój. Malownicza okolica gwarantuje ciekawe,
piesze wycieczki i dreszczyk adrenaliny. Tu przyroda jest na wyciągnięcie ręki
i nikt nie waha się z tego skorzystać, a wręcz czerpać garściami. Leśna głusza
i wieś na końcu świata stały się przystanią dla miastowych głuptoków, by
odpoczęli od zgiełku miasta.
Ja jestem
ogólnie spokojny i bardzo cierpliwy. Tylko moje komórki w mózgu w większości są
nerwowe… (s. 105)
Mimo
niebezpiecznych zdarzeń powieść nie jest pozbawiona humoru. Przekomarzania
trzech Muszkieterów gwarantują poprawę humoru, tak samo jak reakcje kobiet na
urodę Igora. Z kolei Justyna to mistrzyni w wywoływaniu głupawki, nawet gdy jest
śliczna jak z obrazka „bardziej jak z Boscha niż z Tycjana”. Ona wie, jakie
zjawisko naukowo udowodnione zachodzi w szafie. Na pierwszym miejscu pod
względem osobowości, charakteru, siły i humoru stawiam starą Marcelinę
Kwietniową! Twarda sztuka. W gębie mocna – jak puści wiązankę gwarą, to się ino
uszy czerwienią, ale i silna jak tur, bo współczesne chłopy to przy niej…
lebiody straszne i płochliwe jak zając spod miedzy. Nie raz i nie dwa stara
kwietniowa zadziwi i rozbawi czytelnika.
Weź przestań się
tak puszyć, bo podłoga się pod tobą zawali. (s. 167)
Ten
tom mknie przez rok kalendarzowy niczym strzała, od stypy do wesela. Dobrze to
i źle. Autorka porusza wiele spraw codziennych, w których przewijają się smutki
i radości, w których nie brak momentów dramatycznych i niebezpiecznych.
Pokazuje siłę rodziny i przyjaźni, wzajemne wspieranie się i dbanie o
bezpieczeństwo. Pokazuje, jak łatwo zburzyć spokój domowników pensjonatu, czego
nawet obecność czujników i kamer nie naprawi, ale warto mieć psa. Autorka buduje
wspólnotę mieszkańców wsi opartą na życzliwości i niesieniu pomocy, dbaniu o
bezpieczeństwo sąsiada. Zajmuje się poszerzaniem oferty pensjonatu,
nawiązywaniem współpracy, zdobywaniem klientów. Mimowolnie podkreśla, jak
istotna jest umiejętność samoobrony czy zatrzymania złodzieja na gorącym
uczynku. Drobna Michasia wiedzie w tym prym.
Przy
natłoku wątków czasem traktuje je autorka po macoszemu. Ewidentnie zabrakło mi
sceny „wyjaśnienia” kradzieży, o której jest mowa na początku i na końcu
powieści, choć można się domyślić co i jak. Podobnie ze sprawą Japończyków. Ani
słowa o spotkaniu ich z Justyną w żółto-niebieskiej karnacji i podmalowanym
okiem, ani o prezentacji, która z pewnością zaciekawiłaby czytelnika, skoro
była zaskakująca i lepsza. Czasem zabrakło mi zdania czy dwóch do połączenia
wydarzeń rozdzielonych upływem czasu, np. powiadomienia prezesa o nieobecności
Justyny. Aż się prosi, by dodać kilka scen, rozbudować nieco te istniejące,
dopisać zdanie tu i tam.
Kocham to
miejsce… (s. 231)
Spotkanie w
Pensjonacie Leśna Ostoja to spotkanie ze znanymi bohaterami i tymi zupełnie
nowymi. Poznacie Władka i Włodka, rudą i Lunę, wójtową z sąsiedniej wsi i rzeźbiarkę.
Powieść daje odpocząć ciału i duszy, wzmacnia rodzinę i przyjaźń, znajduje
miłość, buduje stosunki dobrosąsiedzkie, koi zielonością, zachwyca przyrodą,
zachęca do czytania i miłowania książek, daje siły do zmagania się z
codziennością na przekór doznanym problemom i troskom. Zielono mi!
Książka bierze
udział w wyzwaniu:
Nie znam tej serii i jak na razie nie mam jej w planach.
OdpowiedzUsuńTak bywa, jest tyle książek...
UsuńCiekawa książeczka. Lubię motywy polskiej wsi.
OdpowiedzUsuńWieś ma dużo "do powiedzenia".
UsuńChciałabym znaleźć się w takim pensjonacie. Tę serię mam na uwadze.
OdpowiedzUsuńJa również z chęcią wybrałabym się do takiego pensjonatu.
UsuńChyba trochę nieuważnie czytałaś, bo jest wyraźnie powiedziane kto i dlaczego kradnie. O spotkaniu z japońską delegacją też jest parę zdań - moim zdaniem dobrze, że nie więcej, bo nie o tym jest ta książka. Mnie całość podobała się bardzo i nie mam zastrzeżeń ale wiadomo - każdy ma swój gust. Pozdrowienia - Monika
OdpowiedzUsuńMoniko, przeczytaj uważnie przedostatni akapit mojej recenzji.
UsuńNo właśnie przeczytałam. Scena wyjaśnienia kradzieży jest bardzo wyraźna i moim zdaniem wcale nie potraktowana po macoszemu,tylko jak sądzę, autorka zostawia oczywiste rzeczy domysłom czytelników. Zresztą wiesz, ja nie jestem pisarką, więc w życiu bym nie "podpowiadała" autorce, co i jak powinna napisać, bo to jej książkę wydali...
UsuńOczywiście każdy ma swoje zdanie i to, co jednym wydaje się wadą dla innych jest zaletą. Pozdrawiam! Monika