Autor: Lubawski Wojciech, Natkaniec
Tomasz
Tytuł:
Małgorzata idzie na wojnę
Wydawnictwo: Znak
Liczba stron: 348
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
Oprawa: miękka
Data wydania: 2014
ISBN: 978-83-240-2988-4
Jeśli
nie zabije go wojna, zrobi to ona. Ma ją poślubić, lecz nie pojawia się w
kościele. Rusza z Józefem Piłsudskim, by bić się o wolną Polskę. W oczach
Małgorzaty nie znajduje to usprawiedliwienia. Urażona duma i złamane serce
pięknej mistrzyni sztuk walki domagają się zemsty. Żadna wojna jej nie
powstrzyma. Awanturnicza i barwna opowieść o losach młodej Małgorzaty
Szczerbińskiej, która chcąc ukarać wiarołomnego kochanka, wplątuje się w sam
środek walki o wolność Polski. „Małgorzata idzie na wojnę” to powieść napisana
przez dwóch przyjaciół, którzy swoją pasję i zamiłowanie do poszukiwań starych
dokumentów spletli z pełną humoru i szaleństwa historią pięknej Małgorzaty.
Dziewczyna nie cofnie się przed niczym, aby wymierzyć sprawiedliwość pewnemu
kawalerzyście.
Wojaczka nie
jest dla bab, nawet dla najtwardszych. Same niewygody. Jeść nie ma co, ubrać
też, no i kulkę można oberwać. (s. 320)
Tymi
słowami w pewnym momencie zwraca się Józef Piłsudski do Małgorzaty
Szczerbińskiej, głównej bohaterki powieści Małgorzata
idzie na wojnę. Autorami tejże powieści są dwaj przyjaciele z Kielc,
miłośnicy swego rodzinnego miasta oraz pasjonaci starych dokumentów – Wojciech
Lubawski, prezydent tegoż miasta, Tomasz Natkaniec, redaktor i dziennikarz. Ich
wspólna fascynacja oraz zakup pewnego listu na eBayu z adresem na Jamę
Michalikową zapoczątkowały niezwykłą historię o nietuzinkowej kobiecie, zaś
obowiązkiem autorów było przedstawienie jej osobom zainteresowanym. Cieszę się,
że i ja znalazłam się w tym gronie.
Historię
Małgorzaty poznajemy 23 VII 1910 r., kiedy to bohaterka zaczęła pisać swój
dziennik. Tego dnia z wojny rosyjsko-japońskiej wrócił do Krakowa stryj Paweł i
rozwścieczony na stryjenkę Zofię za złe traktowanie jego bratanicy trzema
uderzeniami zrobił w fornirowanej trzy szafie dziury. I na odchodnym rzekł, by
szafy nie naprawiać. W ten sposób zrobił porządek ze swoją żoną, Wiedźmą.
14-letnia Małgoś była zachwycona japońską sztuką walki! W ciągu 4 następnych
lat zgłębiała tajniki tej sztuki.
Akcja
przenosi się w czasie. Jest wieczór 5 VIII 1914 r. Małgoś wraca od stryja i
zostaje napadnięta przez dwóch pijanych. Szybko się z nimi rozprawiła. Potem
odprawiła Bolesława Długoszowskiego Herbu Wieniawa z listem od jej
narzeczonego, Januarego Piątka. List wetknięty pod drzwi odnajduje rano Wiedźma
i otwiera. Gdy Małgoś czyta, iż dla narzeczonego ważniejsza od małżeństwa jest
Ojczyzna, że musi iść walczyć, że prosi o przełożenie ślubu, w dziewczynę jakby
piorun strzelił. Obiecuje sobie, że dopadnie Januarego i go zabije. Ale by go
zabić, wpierw musi go odnaleźć. I tym to sposobem 6 VIII nieco spóźniona rusza
Małgoś z Oleandrów w pościg za narzeczonym, czyli za żołnierzami zmierzającymi
do Kielc.
Od
tej pory złamane serce i urażona duma dziewczyny kierują nią z Krakowa w
kierunku Kielc. Pogoń za narzeczonym i chęć ukatrupienia go na miejscu to
jedyny jej cel. Jednak w jej trakcie przeżywa wiele przygód, i tych bardzo
przerażających, i tych mniej. To one mogą wpłynąć na jej zdanie o wojnie i
pewnym żołnierzu.
Początek
jest trochę niemrawy i zagmatwany. Trudno się też wgryźć w sposób prowadzenia
narracji, bowiem narratorzy w osobie autorów dość często się ujawniają, skaczą
po wydarzeniach – raz się cofają, raz je znacznie wyprzedzają, a wszystko po
to, by dodatkowo wyjaśnić sytuację lub sposób dotarcia do dokumentów,
materiałów. Początkowo nie mogłam się połapać, o co chodzi, ale potem, gdy już
się wciągnęłam w wydarzenia, gdy narratorzy nieco się uspokoili i zmniejszyli
ilość dygresji, książka stała się dobrą powieścią historyczną. Choć te dygresje
też miały znaczenie i były ciekawe, np. opowieści spotkanych przez Małgorzatę
ludzi.
Wielu
ciekawych rzeczy dowiedziałam się o słynnych Polakach, ich życiu i poglądach (o
Patku i Narutowiczu tydzień wcześniej czytałam w Tajemnicach Luizy Bein), powstawaniu
Legionów Piłsudskiego, o genezie piosenki znanej dziś pod tytułem My, Pierwsza Brygada, o zapatrywaniu się
ludzi na sprzymierzeńców i wrogów w 1914 roku, z kim i przeciwko komu iść się
bić (obozy Dmowskiego i Piłsudskiego), o Powstaniu Styczniowym.
Powieść
naszpikowana jest historią, ale podaną w przyjemny i intrygujący sposób, a co
najważniejsze – nie nachalnie! Jednak
warstwa historyczna to nie wszystko. Mam wrażenie, że autorzy świetnie bawili
się przy pisaniu tej książki. Ich wspólne dzieło dostarcza nie tylko wiedzy,
ale i rozrywki, gdyż ta powieść mimo kilku opisów mrożących krew w żyłach jest bardzo
zabawna. Wpływ ma na to charakterek głównej bohaterki.
Małgorzata
mimo młodego wieku jest bardzo energiczna, wręcz krewka. Ma silną osobowość,
potrafi uparcie dążyć do celu i każdego mężczyznę omotać w taki czy inny
sposób. Postawi na swoim za wszelką cenę, byle tylko dopiąć celu. A przy tym
nie zważa na fakt, w jakim wieku jest mężczyzna, jakiego stanu, jakiej
profesji. Ona tak go zawojuje, że on nawet się nie zorientuje, kiedy będzie
wykonywał wszelkie jej polecenia, rozkazy, zachcianki… Siła jej kobiecości i
urody również, choć sama bohaterka twierdziła, że jest zwyczajna i pospolita,
siła argumentacji i determinacji stawiała wszystkich mężczyzn do pionu. Ta
kobieta dominowała nad mężczyznami w sposób naturalny. Jest rezolutna,
pewna siebie i czasami nie przebiera w słowach. Piękne ladaco o
łobuzerskim licu.
Całość
jest na wysokim poziomie, i literackim, i historycznym. Widać i czuć pasję
autorów, którzy umiejętnie spletli kilka różnych wątków. Nuda? Nie ma czegoś
takiego przy czytaniu tej powieści, tylko niewielkie zapętlenie na jej
początku. Mnie osobiście uraczył język, jako całość oraz poszczególnych
bohaterów (Szwajcar Pierre) i kindersztuba. Sposób zwracania się mężczyzn do
kobiet, obyczajowość tamtych czasów jest po prostu pięknie i wiarygodnie
przedstawiona.
Porywająca
fabuła i wartka akcja z ciągle zaskakującymi zwrotami przedstawiana w czasie
teraźniejszym stawia na baczność. Spocznij mamy w momentach dygresji, wpisów z
dziennika Małgorzaty i jej listów, choć i tam w opisach są przedstawione
dynamiczne wydarzenia, trudy pościgu. Tu lekkość miesza się z powagą, historia
z wydarzeniami prawdopodobnymi, wiedza z rozrywką. Zakończenie mnie zaskoczyło
i rozłożyło na łopatki… ze śmiechu! Okładka mogłaby być ładniejsza, ale liczy
się treść, a tę polecam!
A szafy nie
naprawiać! ;)
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Brzmi bardzo ciekawie, acz na razie mam inna plany czytelnicze. Ale kto wie, może kiedyś?
OdpowiedzUsuńDla Małgoś warto!
UsuńZnam książkę ze słyszenia, nie miałam ochoty jej czytać. Ale teraz... Zmieniam zdanie :)
OdpowiedzUsuńTo się cieszę, że to dzięki mnie :)
UsuńMnie bardzo zaciekawił ten piękny język, o którym piszesz. I ogólnie książka wydaje się mocno interesująca!
OdpowiedzUsuńPiękno tego języka to odbicie rzeczywistości tamtych czasów, zwracania się ludzi do siebie, kindersztuby, ale też ciętego języka panny Małgorzaty.
UsuńMam ochotę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńPięknie zachęciłaś Marto,
Myślę, że Tobie ta książka powinna się bardzo spodobać.
UsuńDziękuję, Aniu!