Tytuł:
Noszę jego nazwisko.
Rozmowy z dziećmi przywódców III Rzeczy
Tłumaczenie:
Maria
Przybyłowska, Janina Szymańska-Kumaniecka
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 159
Oprawa: twarda
Data wydania: 2004
Oprawa: twarda
Data wydania: 2004
ISBN: 83-7311-989-2
W
1993 roku podczas porządkowania papierów po zmarłym ojcu, dziennikarz Stephan
Lebert, natknął się na przeprowadzone w 1959 r. przez Norberta Leberta wywiady.
Ich bohaterami były dzieci najbardziej prominentnych nazistów: Himmlera, Goringa,
Bormanna, Hess, Franka, von Schiracha. Stephan Lebert postanowił kontynuować
dzieło ojca i po latach także odwiedził potomków hitlerowskich zbrodniarzy. W
efekcie powstała praca niezwykła, o rzadko spotykanej sile oddziaływania.
Szczególne wrażenie robi konstrukcja książki, w której obok siebie zostały
zamieszczone przeprowadzone w odstępie niemal pół wieku wywiady. Pozwala to na
wnikliwą analizę drogi, jaką przeszły w wolnych Niemczech dzieci przywódców III
Rzeszy. Książka Lebertów powraca do – unikanego często w Niemczech – problemu
indywidualnego rozliczenia zbrodniarzy nazistowskich.
Dziś znamienna data – 70 rocznica zakończenia II wojny światowej. I to właśnie dziś postanowiłam opublikować recenzję książki, którą przeczytałam 2 tygodnie temu. Autorami są dwaj dziennikarze, ojciec i syn, Norbert Lebert i Stephan Lebert. A tytuł owej książki Noszę jego nazwisko. Rozmowy z dziećmi przywódców III Rzeszy. I już wiecie wszystko, prawie wszystko… Po tę pozycję sięgnęłam z czystej ciekawości, jak ukształtowała się psychika dzieci największych zbrodniarzy hitlerowskich i jak po wojnie potoczyły się ich dalsze losy.
Dzieci nazistów,
skazane na nazwisko ojców, musiały dokonać wyboru – jak się będą obchodzić z
przeszłością. Na zupełnie innych zasadach niż inni Niemcy.
Niektóre z nich
poszły w ślady swoich ojców. I to przeraża. (s. 17)
Wszystko
zaczęło się 15 lat po wojnie. W 1959 roku, kiedy to na łamach czasopisma "Weltbild"
pojawił się cykl reportaży z serii Nosisz
przecież moje nazwisko. Wywiady
przeprowadził Norbert Lebert z młodymi jeszcze dziećmi najbardziej
prominentnych, ale i najbardziej okrutnych nazistów, czyli z dziećmi: Rudolfa
Hessa, Heinricha Himmlera, Martina Bormanna, Hansa Franka (król Polaków jak
siebie nazywał), Hermana Göringa i Baldura von Schiracha. Nie ma wywiadu z
dziećmi Josefa Goebbelsa, ponieważ cała rodzina popełniła samobójstwo.
Nosisz moje
nazwisko
to książka napisana i zredagowana przez Stephana Leberta. Przedstawia skrócone
biografie kilku osób. Życiorysy tych bohaterów w wielu punktach są podobne do
naszych. Może to przerażać i budzić choćby oburzenie, ale trzeba pamiętać, że
dzieci nazistów w czasie wojny miały normalne dzieciństwo, one tak naprawdę nie
wiedziały co to wojna, nalot, głód, łapanka...
Jednak
aby w miarę dobrze zrozumieć ich losy, autor pokrótce przedstawia ich ojców i ich
‘zasługi’ dla nazistowskich Niemiec. Może zdziwić, jak ktoś o ksywie
‘jagniątko’ w czasach szkolnych już jako dorosły stworzył system obozów
koncentracyjnych. To zastanawiające, ale możliwe. Człowiek w sumie nie może
ufać samemu sobie, bo okazuje się, że jest zdolny do złych czynów, gdy wymagają
tego zewnętrzne okoliczności.
Zło drzemie
prawie w każdym człowieku. (s. 116)
Kompozycja
powieści jest spójna i przejrzysta. Po wstępie i krótkiej historii powstania
tej książki najpierw jest wywiad ojca sprzed lat (Maszynopis z 1960 r.), a
potem wywiad syna przeprowadzony w 2000 roku, w 40 lat po pierwszym, ale już ze
starymi ludźmi. Tylko tym razem nie wszystkie dzieci nazistów żyją, nie
wszystkie chcą rozmawiać. Dzięki takiemu zabiegowi czytelnik analizuje drogę,
jaką przeszli bohaterowie tej publikacji przez całe swoje życie.
Oba
wywiady poruszają, lecz bardziej te przeprowadzone przez Stephana. Jego
rozmówcy to dojrzali, ukształtowani ludzie, którzy mają więcej przemyśleń na
temat swoich ojców i ich wpływu na swoje życie. Także wpływu Adolfa Hitlera,
który był ojcem chrzestnym niektórych z nich, dawał im prezenty na gwiazdkę,
brał na kolana. Do tych opowieści dochodzą także emocje dziennikarza, jego
przemyślenia, wnioski. Do tego dochodzą
refleksje czytelnika nad ludzką psychiką i własnym nazwiskiem.
Dzieci
nazistowskich dygnitarzy musiały sobie poradzić z piętnem nazwiska. Robiły to
na różne sposoby. Martin Bortmann stworzył pewną konstrukcję ojca – kochał go
jako dawcę życia, lecz krytycznie patrzył na niego jako na przestępcę
wojennego. Niektórzy bohaterowie kochają, inni nienawidzą lub szukają
pocieszenia i zrozumienia w wierze chrześcijańskiej. Postawy są różne.
Każdy
z bohaterów inaczej patrzy na przeszłość ojca, inaczej traktuje jego i jego
nazwisko. Edda Göring już jako dziecko była gwiazdą, widniała na pocztówkach.
Po wojnie cały czas czerpała korzyści z nazwiska swego ojca, opłacało się na
niego powoływać. Z kolei Gurdun Himmler wprost przeciwnie. Była dumna z ojca i
swego nazwiska, jednak to przynosiło jej tylko problemy – tułaczka po wielu
obozach, niemożność podjęcia pracy. Ona jako jedyna odstawała od innych dzieci
nazistów, uwielbiała ojca i była lojalna wobec niego i nazwiska, ale i bardzo złośliwa,
władcza, niesympatyczna, zgorzkniała jako kobieta.
Wniosek
nasuwa się jeden: to nie wina dzieci, że noszą nazwiska ojców. Władze
niemieckie w 1951 roku nawet wydawały świadectwa denazyfikacyjne – nie można
było pokutować za zbrodnie ojca, bowiem w nowym państwie niemieckim nie było
odpowiedzialności rodzinnej. Jednakże tuż po zakończeniu wojny żony nazistów
wraz z dziećmi były aresztowane i przez jakiś czas przetrzymywane w różnych
obozach, wielokrotnie przesłuchiwane, przenoszone z miejsca na miejsce.
Nie można uciec
przed rodzicami, kimkolwiek by byli. (s. 74)
Wywiady
dziennikarzy obiektywnie przedstawiają dzieci hitlerowców, które jakby nie było
są w jakiejś mierze ofiarami nazwisk ojców. Z wywiadów dowiadujemy się o kolejach
losu wszystkich dzieci oraz ich ojców, o ich psychice i sumieniu. Stephan
Lebert przytacza również różne publikacje na temat wojny, nazistów, narodowego socjalizmu.
Zamieszcza krótkie, ale jakże okrutne w swej wymowie wpisy z 38-tomowego
dziennika wojennego kata Polaków Hansa Franka. Autor zamieszcza informacje o
zajęciach grupy spotkaniowej w Izraelu dzieci nazistowskich przestępców z
dziećmi tych, którzy przeżyli Holocaust, a które prowadzi psycholog Dan Bar-On.
Wspomina o stowarzyszeniu "Cicha Pomoc", które troszczy się o
nazistów, służy im pomocą w wydostaniu się z Niemiec lub rozpocząć życie na
nowo w Niemczech. Całość kończy posłowie, bibliografia i indeks nazwisk.
Ta
książka to poruszająca publikacja o niezwykłych historiach grupy dzieci,
uświadamiająca, jak więzy rodzinne decydują o losach ludzi. Przeraża i
zadziwia. Wciąga bez reszty. Daje popalić.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
To musiała być naprawdę ciekawa książka. Żyć z takim piętnem musi być naprawdę trudno. Muszę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńCiekawa i owszem, a każde dziecko inaczej odbierało brzemię swego nazwiska, nazistowskiego nazwiska... jakby nie było.
UsuńTwoja recenzja zachęca do lektury, tym bardziej że dotyka tematów, które najbardziej mnie interesują.
OdpowiedzUsuńTo rozejrzyj się koniecznie za tą książką.
UsuńŹle się czuję w takiej tematyce, więc ja jednak spasuję, ale książkę polecę mojemu tacie. On z pewnością będzie zadowolony.
OdpowiedzUsuńNic na siłę. Każdy ma swoje gusta czytelnicze.
Usuń