Tytuł:
Magiczne lato
Wydawnictwo: Prozami
Liczba stron: 493
Oprawa: półtwarda
Data wydania: 2015
Oprawa: półtwarda
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-65223-16-6
Za
oknem deszczowa jesień, dlatego chętnie przeniosłam się za sprawą Aleksandry
Tyl do lata, a to dzięki jej książce Magiczne
lato. I wiecie co, nie chciałam wracać do szarej rzeczywistości. Wolałam
być na wsi, na długich wakacjach. Zapraszam tam i Was.
Warszawianka
Alicja Gawęda samotnie wychowuje 7-letnią córkę Matyldę. Dziewczynka ma niską
odporność i bardzo często choruje, a przez to opuszcza lekcje. W trakcie
kolejnej wizyty w przychodni trafiają do gabinetu starej i doświadczonej doktor
Miszczuk. Lekarka nie chce przepisać żadnych leków. Radzi wyjechać z córką na 3
miesiące na wieś, by tam dziewczynka nabyła odporności. Nierealny pomysł z
czasem staje się realny. Jest ktoś w rodzinie mieszczuchów Ali, kto żyje na
wsi. To siostra cioteczna zmarłej babci bohaterki – ciotka Józefa, która
mieszka we wsi Polanka hen za Wrocławiem.
Eskapada
po zdrowie zaczyna się z początkiem czerwca. Matysia jest niechętna, ale nie ma
nic do gadania. Na początku i Ala, i jej córka są zagubione. Wieś to dla nich
inny, egzotyczny świat, a i ciotka Józefa jest jakaś oschła i mało sympatyczna.
Kobieta odnosi wrażenie, że wprosiła się do niej na siłę. Jednak z czasem
wszystko powoli zaczyna się układać.
Matysia
zaczyna się bawić z dziećmi sąsiadów, co jej matkę doprowadza niemalże do
szału. No bo jak to wsiąść do brudnej taczki? Trzeba wpierw ją umyć! Bawić się
w kałuży nie wolno, bo zarazki. Matylda nie może zjeść kogla mogla, bo
salmonella, a chleb z cukrem to zabójstwo dla zębów i pożywka dla próchnicy.
Ciężko Alicji zrozumieć zwyczaje panujące na wsi, które to mają pomóc jej córce
w nabyciu odporności. Bohaterka jest przesadnie ostrożna i zapobiegliwa,
wyczulona na każde kichnięcie czy katar córki. Wszystko musi być czyste i
sterylne. Jej nadopiekuńczość doprowadziła do tego, że ona sama zamieniła się w
kwokę trzymającą swoje dziecko pod kloszem.
Sami nakładamy
na siebie różne ograniczenia. I sami musimy się ich pozbywać. (s. 103)
Na
szczęście jest obok ciotka Józefa. To ona rozmawia szczerze z Alą, to ona
stosuje naturalne metody na pierwsze objawy przeziębienia Matysi, choćby syrop
z cebuli czy kamforę. Z czasem okazuje się, że cioteczka to niezła…
czarodziejka, znana w okolicy zielarka. W piwnicy ma laboratorium i warzy różne
eliksiry, przede wszystkim miłosne, które cieszą się dużym powodzeniem wśród
kobiet. Nawet Dorota, siostra Ali, specjalnie przyjeżdża ze stolicy po miłosny
napar. Ale…
Nie warto
zmieniać rzeczywistości na siłę, czasem trzeba ją zaakceptować. (s. 199)
Bohaterowie
w tej powieści to cała gama różnych charakterów i osobowości. Na szczególną
uwagę zasługuje Czarna Maria, przemierzająca kilometry w nieznanym nikomu celu.
Ta dziwna dla większości mieszkańców wsi i okolic kobieta mieszka od dwóch lat
w "bibliotece". Ludzie pomagają jej, jak mogą. Pomagać ludziom
powinien policjant. Komendant lokalnego posterunku Grzelak namiętnie czytuje
kryminały i marzy o wielkiej sprawie i sławie. Dlatego gdy tylko pojawiła się
we wsi letniczka, to węszy morderstwo. Śledzi ją wraz z nowym stażystą. Wkrótce
śledzą inną letniczkę Kaję, którą ukochany zostawił u ołtarza i okradł na
milion złotych. Oj komendant to udany człek, autorka nieco przejaskrawiła jego
postać, by uwypuklić sielskość wsi.
W
Polance jest cukiernia, którą prowadzi Marianna, ale nikt u niej nie kupuje
wyśmienitych bułeczek i ciast, bo kobieta nie jest lubiana. Jest też luksusowy lokal we wsi – Angel’s Jazz Club,
do którego nikt nie przychodzi, a właściciel Konrad w ogóle się tym nie
interesuje. Zajmuje się swoją firmą we Wrocławiu. Pojawia się też Bartek,
ojciec Matysi. I kilku pomniejszych bohaterów.
Muszę
przyznać, że autorka wiernie oddała klimat wsi, stosunki sąsiedzkie, siłę
plotek, codzienne życie: wiejską zabawę
czy zwyczaj puszczania wianków na wodę w czasie kupalnocki, a nawet zakupy na
zeszyt. Dzięki powieści wróciłam do czasów dzieciństwa i jadłam kogel mogel,
chleb z cukrem, kanapki z twarogiem i dżemem. Jeździłam taczką, biegałam po
polach, łąkach, taplałam się w kałuży, budowałam szałas… Ech, wspomnień czar. Rozmarzyłam
się…
Ale
wakacje na wsi to nie tylko sielanka i szczęście. To także małe rozterki i
problemy, ludzkie dramaty. Jest na nie sposób:
Trzeba słodzić
sobie życie, świat przyprawiać lukrem. Tak przynajmniej powtarzała moja mama
[Marianny]. Uważała, że na świecie jest tyle goryczy i brzydoty, iż dla
zachowania równowagi należy szeroko się uśmiechać i w sercu pielęgnować piękno.
I ładnie się ubierać, bo według niej ubranie nie tylko zdobi człowieka, ale
także wpływa na jego nastrój. (s. 146-7)
Ciotka
Józefa z biegiem czasu bardzo zyskuje w oczach Ali i czytelnika. Jej mądrość
życiowa bije z każdego słowa. Kobieta
jest praktycznie sama na świecie, bo jej jedyny syn mieszka z rodziną w
Australii. To dzięki Ali cywilizacja i postęp techniczny wkroczyły do domu
ciotki, by ta mogła się cieszyć swoimi bliskimi. Jednak ciotka ma swoje lata.
Stwierdza, że starość to
przedziwny stan.
Stan, w którym jesteś, a jakbyś znikała. Bo niby żyjesz, a inni odchodzą. A
starość w samotności jest niczym przedsionek śmierci. Smutna poczekalnia, w
której czekasz w milczeniu na swoją kolej. (s. 134)
Starość
często w naszym kraju bywa też samotna. Owszem, ludzie starsi, sąsiadki mogą
się odwiedzać, spotykać przy okazji różnych okoliczności, jednak czują się
samotni, są samotni, co podkreśla autorka słowami Józefy:
Im ludzie
starsi, tym bardziej pragną być potrzebni. Samotność jest wrogiem życia. (s. 135)
Autorka
w swej powieści porusza wiele ważnych tematów, a wszystkie splotła w cudowną
całość. Wątki się przenikają i zazębiają. Rodzą się przyjaźnie i miłości,
czasem z pomocą ziołowych eliksirów cioteczki Józefy, na wierzch wychodzą
tajemnice, a społeczność wiejska spieszy
z pomocą, gdy ktoś jej potrzebuje. Wszyscy tu wszystkich znają i o wszystkich
wszystko wiedzą. W trakcie lektury czytelnik doświadcza różnych emocji, bo tu ciągle coś się dzieje. Czasami
miałam ochotę potrząsnąć Alą lub roześmiać jej się w twarz na głupoty, jakie
wygadywała, a innym razem pękałam ze śmiechu lub jej kibicowałam w podrywaniu.
Mam
tylko jedną uwagę – zakończenie. Moim zdaniem zaskakujące, ale nie pasujące do
całości, przynajmniej zakończenie zakończenia (wiem, dziwnie to brzmi, ale kto
czytał książkę, ten mnie zrozumie). Nie jest ono głupie, ale dziwne, dziwaczne
moim skromnym zdaniem. Kilka wątków nie zostało zakończonych, czytelnik jest
ciekawy, co się dalej będzie działo w Polance, jak potoczyły się losy
niektórych mieszkańców wsi i letniaczek Alicji oraz Kai. Na szczęście wiem od
autorki, że będzie ciąg dalszy.
Gorąco
polecam Magiczne lato – obyczajówkę, która sprawi, że zatęsknicie za latem i
wakacjami na wsi.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Nie koniecznie Lubie czytać książki osadzone na wsi. Jednak do tej coś mnie ciągnie, będę miała tytuł na uwadze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ta wieś jest magiczna :)
UsuńKsiążka na pewno spodobała by się mojej dziewczynie:)
OdpowiedzUsuńRecenzjonistycznie
No Longer Nightmare
Powiedz jej o niej ;)
UsuńChętnie poznam tę książkę, bo akurat mam ochotę na taką ciepłą obyczajówkę.
OdpowiedzUsuńCiepłą, wakacyjną i pełną cudowności.
UsuńLubię, gdy wątki się tak ze sobą wiążą. Śliczna okładka!
OdpowiedzUsuńRozejrzyj się za tą powieścią.
UsuńCzytałam dwie inne książki autorki i byłam z nich zadowolona, tą na pewno tez będę chciała przeczytać.
OdpowiedzUsuńTo ja poszukam dwóch poprzednich książek autorki.
UsuńTa książka przykuła moją uwagę dzięki pięknej okładce - będę jej szukać, bo czuję że może mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńUważam, że... dobrze czujesz książkę nosem :)
Usuń