Autor: Wioleta Strzelczyk
Tytuł:
Charlotte
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 139
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-7942-574-7
Niepozorna
książeczka Wiolety Strzelczyk Charlotte
to jej debiut. Okładka kusi piękną kobietą z tajemniczą maską w ręku i
francuskim kobiecym imieniem. Ale środek jest zupełnie inny.
Charlotte
to 25-letnie główna bohaterka, już 3 lata po studiach osiągnęła wielki sukces –
jest szefową dużej londyńskiej firmy na rynku nieruchomości. Ma wszystko – urodę,
bogactwo, pozycję zawodową, uznanie i miłość Ryana. Lecz pewnego dnia okazuje
się, że narzeczony ją zdradza. Młoda kobieta załamuje się, traci grunt pod
nogami dosłownie i w przenośni. Alkohol, nocne spacery po niebezpiecznych
dzielnicach Londynu, a nawet cięła nadgarstki. Niebezpieczne wydarzenie
sprawia, że dziewczyna momentalnie trzeźwieje. Zwraca się z niemą prośbą do
Boga. Wkrótce na jej drodze pojawiają się dobrzy mężczyźni. Tajemniczy
wybawiciel, Nick, roznosiciel pizzy, elektryk, prosty chłopak pracujący na
kilku etatach oraz ksiądz Daniel, który uświadamia bohaterce:
Nie pozwól, żeby
ludzie mówili ci, kim jesteś. Sama o tym decyduj. W każdej chwili możesz zacząć
żyć inaczej. (s. 85)
Życie
Charlotte stopniowo zmienia się… I ona sama tez ulega wewnętrznej przemianie.
Zaczyna pomagać innym ludziom, ale aby móc to robić właściwie, wpierw sama musi
sobie pomóc. Bohaterka stopniowo odkrywa Boga, siebie, prawdziwą miłość i „dobry”
system wartości.
Narracja
prowadzona jest w 1 osobie w czasie teraźniejszym, ale jakoś tak nienaturalnie
dla mnie, sztywno. Nie potrafiłam się zidentyfikować z bohaterką, nie czułam
jej, nie ufałam jej. Coś mi zgrzytało. Tak jak i w całej książce. Jest i
wszystko, i nic. Wiele wątków było szybko zakończonych, bez przedstawienia
danej sytuacji w szerszym wymiarze, np. ledwo bohaterka weszła na urodziny
siostry Nicka, przywitała się, poznała, wręczyła prezent i już po chwili jest
po imprezie. Sama Charlotte wydaje się być nieco sztuczna. Jej wiek i
osiągnięcia wydają się być na siłę naciągane, tym bardziej, że sama na studiach
musiała się utrzymywać, bo rodzice się jej praktycznie wyrzekli. (Czy w
Londynie studia kończy się w wieku 22 lat?).
Jakąś
naiwność wyczuwam w tej książeczce. Niby kobieta cięła nadgarstki, była mowa o
bliznach, a jakoś nikt ich nie zauważył w pracy czy poza nią. Londynu w ogóle
nie czuć w opisach. Miejscem akcji mogłoby spokojnie być każde większe miasto
na świecie. Przygarnia szczeniaka, a psina cały dzień jest sam w wielkim
apartamencie, nikt jej nie wyprowadza, za to pani wieczorami bywa poza domem.
Zakończenie też jakieś nijakie, zawieszone w próżni. W dodatku drażniło mnie
kilka różnego typu literówek i błędów (po kropce mała litera).
Nie
od dziś wiadomo, że pieniądze szczęścia nie dają, ale wiele mogą. Widać to na
przykładzie działania Charlotte w trakcie jej przemiany. Można by rzec, że
szasta pieniędzmi i jest wielką filantropką. Do tego wątek raptownego zapałania
miłością do zwierząt, do bliźnich pokrzywdzonych przez los, nawrócenie się,
wewnętrzna przemiana, miłość bogatej dziewczyny do biednego chłopaka, zazdrość
byłego. Dużo tego, jak na tak niepozorną książkę. Za dużo. A i wykonanie
amatorskie, według mnie wszystko po łebkach, język bardzo prosty, opisy ubogie.
Ale
fakt niezaprzeczalny – koniec czegoś złego, może być początkiem czegoś dobrego.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Szkoda, że język jest taki ubogi. Jakiś poziom musi być jednak zachowany.
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńNie lubię, jak w książce jest zbyt wiele tematów, a niewielki format nie pozwala ich wszystkich rozsądnie zmieścić. :/
OdpowiedzUsuńA okładka faktycznie intrygująca.
Jakby autorka bała się rozpisać... A okładka piękna, choć sobie a muzom...
UsuńSzkoda, że książka taka niedopracowana. Może następnym razem będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńŻeby tak każdy Przechodził przez taką głęboką przemianę... :) Historia może i naiwna, ale pokazuje, że każdy nadmiar, jaki gromadzimy, trafia w końcu w cudze ręce, bo to życia potrzeba nam znacznie mniej, niż myślimy.
OdpowiedzUsuń