Tytuł:
Kocha, lubi, szpieguje
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Seria: Kalina w malinach
Tom: 2
Liczba stron: 329
Oprawa: miękka
Data wydania: 2016
Oprawa: miękka
Data wydania: 2016
ISBN: 978-83-7976-498-3
Doprawdy, mogę
powiedzieć, że wielu rzeczy nie potrafię, ale jedną rzecz opanowałam do
perfekcji: pakowanie się w tarapaty. (s. 108)
Nie
ja! Tylko bohaterka trylogii Kalina w
malinach Joanny Szarańskiej. Tym razem Kalina… Kocha, lubi, szpieguje!
Minął
rok od ostatnich wydarzeń. Kalina Radecka związała się z Markiem, ale po swoich
poprzednich „ślubnych” przygodach nie spieszy się do zamążpójścia, zresztą
nawet nie dostała pierścionka zaręczynowego. Jej Marek zrezygnował z pracy w
policji i otworzył biuro detektywistyczne. Z powodu pracy często nie ma go w
domu. Przed Kaliną kolejny wolny i spokojny weekend.
W erze pieluch
jednorazowych i słoiczków z Rossmanna opieka nad dzieckiem to pikuś. (s. 41)
Niestety
nie. Przyczyna jej wszelkich nieszczęść, przyjaciółka Jola, podrzuca jej pod
drzwi mieszkania chrześnicę Natalkę, a sama znika z wyłączonym telefonem i w męskim
towarzystwie. I tak po raz kolejny została uruchomiona kolejna lawina zdarzeń… Kalina
nie zna się na dzieciach, dwoi się i troi, lecz marna z niej opiekunka. W końcu
postanawia jechać do Kamionek, bo tam w dworku Jola miała spędzić weekend. Joli
nie ma, lecz są goście. I pies, który kreci młynki, a który na gapę przyjechał
z Kaliną ze wsi.
To zaskakujące,
że nasze Kamionki są takie spokojne i ciche, a ledwie przyjedzie pani Kalinka,
od razu napady, włamania, morderstwa! (s. 110)
To
zdanie lokalnego policjanta, marzącego zostać sławnym detektywem – Karola
Broszko. I dużo w tym racji. Ledwo kobieta przyjechała do dworku, a jeszcze
tego samego dnia została oskarżona o popełnienie morderstwa. Uwzględniono ją w
castingu do roli niebezpiecznego zabójcy. Kalina Radecka jest główną podejrzaną.
Ofiarą został bogaty biznesmen Waldemar Malina.
Tego się nie
praktykuje! (s. 117)
Pan
Malina zszedł z tego świata w sposób, który wprawił komisarza Broszko w
osłupienie, a nawet szok. Szok przeżywa również główna bohaterka, ale szybko
się z niego otrząsa. Kalina dba o swoje sprawy i dobre imię, dlatego nie
zamierza śledztwa tylko w rękach policji. Wkrótce na miejscu zbrodni zjawia się
Marek. W wyniku splotu okoliczności dwoje zakochanych w sobie ludzi szpieguje,
lecz po różnych stronach. A pod nogami mieszkańców dworku kręci się pewien
rudy, wiecznie ubłocony czworonóg.
Czy tak trudno
pojąć, że kiedy los ponownie skierował mnie do Kamionek i rzucił w sam środek
afery kryminalnej, nie miałam nic do gadania? Że nie mogę wyjechać, kiedy tutaj
toczy się tak interesujące przedstawienie, szczególnie, że obsadzono mnie w
jednej z najważniejszych ról? Przecież to nie moja wina, że kłopoty mnie
kochają! (178-179)
Faktycznie,
główna bohaterka wpada z jednych kłopotów w drugie i stanowi zagrożenie dla
sienie oraz całego otoczenia. Ściąga na siebie wszystkie nieszczęścia, a
policja dzięki temu ma ułatwioną pracę. Dzieję się dużo i w bardzo szybkim
tempie. Nieliczne chwile grozy zdominowane są przez sceny humorystyczne. Komizm
sytuacyjny miesza się z komizmem słownym i postaci. Może nie wybuchałam salwami
śmiechu, lecz śmiałam się pod nosem. Jednak w kulminacyjnym, ekscytującym
wszystkich momencie akcja została gwałtownie przerwana, a potem podana na zimno
jako statyczny opis w rozbudowanych akapitach, w których gorących emocji i
charakterystycznego napięcia zdecydowanie brak. Szkoda.
Ona niech weźmie
kanapki z pasztetem. Drobiowym. (s. 201)
Gonił jak kura z
jojkiem w du… to znaczy pod logonem i szukoł sieci. powiedziałah mu, że tu z
sieci nic, bo w rzyce już dwajścia lat ryb ni ma. (s. 159)
Największej
rozrywki dostarczała mi gwara w wykonaniu rodowitych mieszkańców Kamionek –
Szparka, Nadzieja, Stary Jan. Ich sposób wysławiania się, wypowiadania,
posługiwanie się gwarą i specyficzny sposób bycia bawił mnie na całego. Autorka
umie posługiwać się językiem, zwłaszcza gwarą, i operować słowami tak, by
uzyskać grę słowną. Utworzone przez nią porównania nieco mnie zaskakiwały, np.:
„Jolka mieszała w moim życiu, jak mikser w ucieranym cieście”. A przy tym
zagrała owocowymi nazwami własnymi – Kalina, Jagoda, Malina.
Czekom, jak se
kuń odpocznie, bo się troszki zmordowoł. (s. 275)
Intryga
została dobrze skonstruowała i zaplątała, zaś postacie ciekawie nakreślone i
przedstawione oczami narratorki Kaliny. Nowi bohaterowie wzbudzają mieszane
uczucia. Jest Doktor Gogiel, Młynarczykowa, pani Krycha, małżeństwo Krauze, rodzinka
Malin – Waldemar i jego druga żona sztucznie stworzona, jego syn z pierwszego
małżeństwa mocno przypieczony i smakowita żona oraz sekretarka bez szparki, bo
ta już jest we własnej Szparkowej osobie, zaś komisarzowi Broszko przybyło
kolegów po fachu. A na szczególną uwagę zasługują zwierzęcy bohaterowie
czworonożni – Romeo i Młynek. Pierwszy to romantyk uwielbiający kwiatki, drugi
zaś to brudas i łazęga, pozostawiający po sobie… wiadomo co. Ale obu da się
lubić, a nawet pokochać.
Kalina, z tobą
to jest prawdziwa przygoda.(s. 283)
Lekkość
pióra Joanny Szarańskiej, sprawia, że książkę czyta się z przyjemnością –
lekko, swobodnie. Relaks gwarantowany, poprawa humoru również. A przy tym każdy
czytelnik zaduma się na chwilę nad losem zwierząt, bo nie każdy człowiek
zasługuje na siłę ich uczuć.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Na taką lekką książkę mam od czasu do czasu ochotę.
OdpowiedzUsuńJa też, by odpocząć od problemów i tych poważniejszych lektur.
UsuńOstatnio zaczytuję się w nieco trudniejszych lekturach, zatem przydałaby mi się taka przyjemna odskocznia.
OdpowiedzUsuńTylko zacznij od pierwszego tomu, jeśli sięgniesz po trylogię "Kalna w malinach".
Usuń