niedziela, 8 października 2017

Pisarz to jest taka gąbka... - spotkanie autorskie z Agnieszką Lingas-Łoniewską




Agnieszka Lingas-Łoniewska we własnej osobie
W poniedziałek 2 października o 6.00 rano wyruszyła i przejechała 605 km z Wrocławia, aby na 15.00 dotrzeć na spotkanie autorskie w mej wsi. Ba! Tak wcześnie autorka dotarła, że mnie i jeszcze 2 osoby (pół godziny przed planowanym czasem rozpoczęcia) kompletnie zaskoczyła! Rozmawiałyśmy sobie o… wiadomo o kim i o czym, a tu wychodzi pani Agnieszka we własnej osobie zza przepierzenia i się przedstawia! Szok! Chwilę porozmawiałyśmy (wymiana e-maili na temat powieści "Szósty", jaka miała miejsce ponad 5 lat temu, zawczasu poprosiłam o zdjęcie i autograf do mego kalendarza blogowego

Agnieszka i Marta

Mój blogowy kalendarzyk zapełnia się autografami
Rozpoczęło się spotkanie... 

Spotkanie... wśród lawendy

Agnieszka Lingas-Łoniewska to polonistka z wykształcenia, która połączyła zawód z pasją. W pewnym momencie uświadomiła sobie: Bez państwa nie byłoby mnie i moich książek. Jej cel to przynosić czytelnikom, radość, emocje, czasami nerwy i wzruszenia. Potwierdzam!
 
Autorka w swoim żywiole
Dzieciństwo. Autorka mówi o sobie tak: wychowywałam się w latach 70., w domu pełnym książek. To były dobre lata, bo nie było wszystkich tych urządzeń elektronicznych. Jako dziecko miałam bardzo wybujałą wyobraźnię. W wieku czterech lat nauczyłam się czytać. Bardzo się wciągnęłam w czytelnictwo, chodziłam z mamą do biblioteki. Jako dziecko różnym ludziom opowiadałam swoje historie, a potem moja mama dowiadywała się dziwnych rzeczy. Pewnego dnia dała mi zeszyt do zapisywania swoich historyjek, żebym ich ludziom nie opowiadała. Moja pierwsza książka powstała w czwartej klasie.

Nowa powieść już jest!
Początki. Co pisarz musi mieć? Pisarz powinien posiadać wyobraźnię. W 2007 roku powstały moje pierwsze teksty do szuflady. Dwie wścibskie przyjaciółki po naciskach na mnie dostały do przeczytania jedną książkę. Przeczytały ją w jedną noc i kazały mi iść do wydawnictwa i ją wydać. Debiut „Bez przebaczenia”9.01.2010 r. w trzy tygodnie stał się bestsellerem, a w szufladzie miałam jeszcze 8 powieści. Przez 3 lata żyłam w dwóch światach – korporacja i pisanie w domu (mama i żona na pełen etat). Trzy lata po debiucie odeszłam z korporacji i zajęłam się pisaniem na pełny etat. 2010 rok to była dynamiczna jazda, rok pełen zmian. 

Obłożona książkami
Pisanie. Do tej pory ukazało się 25 moich powieści. Bardzo lubię pisać serie, ale ich planowanie jest najtrudniejsze. Lepiej pisać historie, które potem zamieniają się w serie. Nie piszę na zamówienie, muszę mieć pomysł. Jak ja piszę książkę, to jestem nie do życia – jestem w tej historii, żyję nią, żyję życiem bohaterów. Bardzo lubię mieszankę gatunkową, uprawiam płodozmian w swej twórczości, bo szybko się nudzę. Zbieram materiały bezpośrednio u źródła (policja, prawnicy, chłopcy z miasta), żeby było w powieści jak najbardziej realnie. Jak to zwykle w moich powieściach – jest wątek miłosny. 

Zasłuchani
Podróżowanie. Dużo podróżuję. Wszędzie mam blisko, przejechałam Polskę wzdłuż i wszerz. W tym roku miałam już 60 spotkań autorskich, a jeszcze 36 przede mną (na dzień 2X). Są miejsca, które mnie fascynują. Wysyłam tam moich bohaterów, bo łatwiej mi pisać o miejscach, w których byłam. To teraz czekam na książkę, w której autorzy przyjadą w moje okolice. ;)

Zawsze z uśmiechem
Pisarz to jest taka gąbka – ona nasiąka wszystkim, co widzi, emocjami ludzi.

Piękna dedykacja... dla wszystkich nas, fanów pióra pisarki!
I przyszedł czas na pytania. Zadałam ich kilka. 
„Nie ma czegoś takiego jak brak weny. Jest po prostu śmierdzące lenistwo, którego się nie leczy”. Czy na pewno nie ma weny?
Jest pomysł, koncepcja, plan, konspekt na 2-3 strony. Ważne, by żyć swoją historią. Jest przygotowanie, pomysł, zaplanowanie i pracowitość. Weny nie ma. Są dni, kiedy nie piszę, i to jest lenistwo!
To w takim razie, czym dla Pani jest słowo?
Notująca
Słowo to narzędzie, by czytelnicy zobaczyli, co jest w mojej głowie, by czytelnicy mogli współodczuwać.
Jaką rolę odgrywa muzyka w Pani życiu?
Kolosalną! Muzyka jest mi niezmiennie bliska, towarzyszy mi cały czas. Jest źródłem nieustającej inspiracji. Słucham muzyki, która mnie nastroi. Czasem usłyszę w radiu jakąś piosenkę i mam już pomysł na dalszy ciąg fabuły (był zastój).
Kiedy powstaje tytuł? (koleżanka)
Na początku. Ale to zależy jeszcze od wydawcy, bo on ma prawo go zmienić. 90% tytułów to moje tytuły. Nowa seria: Kiedy zniknę i Kiedy wrócę ukaże się w przyszłym roku, a wymyśliłam ją pod prysznicem. W zeszycie zapisuję swoje pomysły.
Bardzo bym chciała podziękować za to, że pani bohaterowie są wysocy… (śmiech)
W moich powieściach dokonują się metamorfozy mężczyzn pod wpływem, wskutek miłości do kobiety. A z zewnątrz niech oni będą fajni. ;)

Na koniec zakupy, autografy, dedykacje, zdjęcia… 

Marcie i Ewie... dedykuje się!
Teraz tylko czytać i bać się!
Pół roku czekania i szybko minęło, bo pani Agnieszka jechała na kolejne spotkanie. W domu doszłam do wniosku, że wybrałam złą sukienkę. Założyłam szarą, a czerwono-czarna została w domu. A przecież Agnieszka Lingas-Łoniewska lubi czerwony kolor!

Dwie polonistki z pasją!

Zdjęcia dzięki uprzejmości GOK.

14 komentarzy:

  1. Zazdroszczę spotkania. :)
    Nie czytałam jeszcze żadnej książki pani Agnieszki, chociaż wydaje mi się, że jakaś jej powieść mam. Warto było nadrobić. :)
    W szarej sukience też prezentujesz się świetnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadrób, koniecznie. Zacznij od serii "Zakręty losu", to według mnie najlepsze powieści autorki.
      Dzięki, Kornelia. :)

      Usuń
  2. Takie spotkania są zawsze inspirujące. Świetne zdjęcia. Widać, że było bardzo sympatycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inspirujące i zachęcające. Oby jak najwięcej takich spotkań autorskich.

      Usuń
  3. Spotkanie na pewno udane u nas w Węgorzewie było 4 października było super.Pozdrawiam Alicja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie pani Agnieszka rozpoczynała trasę mazurską, a u Ciebie prawie kończyła.
      Serdeczności wysyłam. Marta

      Usuń
  4. Super, że miałaś okazję uczestniczyć w spotkaniu z Autorką - bardzo lubię jej książki z emocjami :)

    P.S.Jakaś Ty wysoka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaproszenie na spotkanie autorskie w ramach klubu DKK.

      PS No wiem, wiem ;)

      Usuń
  5. Takie spotkanie to świetna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę spotkania! Pani Łoniewska była niedaleko mojej miejscowości, a ja to przegapiłam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię książki autorki.Bardzo czekam na " W szponach szaleństwa". Zazdroszczę spotkania.:)
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziś się wykaraskałam z szaleństwa. Masz na co czekać! :)

      Usuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.