- Znowu cisza. Pańcia się nie pokazuje...
- We wtorek jej nie było...
- Ale w środę do nas zajrzała!
- Może chciała się pożegnać, bo od czwartku znów jej nie ma.
- Może nas zostawiła...?
- Na okładki! Co wy znowu wymyślacie?!
- Pańci nie ma. Martwimy się!
- O nią... czy o siebie?
- O...
- Przestańcie jojczyć! Ile można tego słuchać okładki więdną!
- Martwimy się o Pańcię. Pojawia się i znika, a nowe książki przychodzą...
- Na stronice! Nie wasza w tym głowa! Książki przychodziły i będą przychodzić.
- A nasza Pańcia? Co z nią?
- Wróci. W końcu do nas wróci.
- I nie będzie już znikać?
- Tego najstarsze inkunabuły nie wiedzą...
Liter[at]ka
PS Tekst powstał dziś rano w szpitalnym łóżku.
Haha ale się uśmiałam czytając:) Rozśmieszyło mnie słowo ,,pańcia".
OdpowiedzUsuńSuper.
Bo taka ze mnie... pańcia. :)
UsuńDzięki!
Ty Pańcia, nie rozsmakuj się w tym szpitalu, bo mu na Ciebie czekamy. Nie tylko książki :)
OdpowiedzUsuńNiezmiernie miło mi to słyszeć, MOniko. :)
UsuńSuper. Ty to masz talent.
OdpowiedzUsuńTalent... duże słowo!
UsuńDzięki, Wiola! :)