Pełna gotowość
- Całość… powstań!
- Cała baczność!
- Zewrzyj kartki!
- Wyprostuj grzbiet!
- Na lewo patrz!
- O, jest! Jest!!!
- Nasza pańcia wróciła!
- Huurrraaa!
- Nic się nie zmieniła.
- Jak to nie? Przypatrz się
uważnie.
- Nie widzę dobrze z
drugiego rzędu.
- Ja z trzeciego to już w
ogóle nic nie widzę.
- Trochę blada, ta nasza
pańcia…
- I niewyspana też.
- Ciekawe, czy coś
czytała, gdy jej nie było przez kilka dni.
- Na pewno!
- W końcu to nasza pańcia
od książek!
- Nasza i tylko nasza.
Kurtyna.
PS
Dla ciekawskich: olśnienie przyszło nagle w czwartek po południu, gdy bardzo
zmęczona wracałam z pracy i nawet nie miałam ochoty czytać „słodkiego ciężaru”
z torebki. Jakieś 8 km przed domem wpadł mi pomysł do głowy na pogaduchy
książek i… zaatakowałam torebkę w poszukiwaniu notesu z długopisem. Szybko na kolanie
spisałam początek (4 wersy), a potem już poszło samo ruchem jednostajnie
przyspieszonym (bus). Wersja robocza została w domu dopracowana i dziś się ukazała
Waszym oczom. Tak właśnie wygląda mój literkowy proces twórczy… A poniżej dowód
zbrodni:
Liter[at]ka
Czyli spłynęła na Ciebie osławiona wena :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie się stało.
UsuńMiejmy nadzieję, że już Cię wena nie opuści :)
OdpowiedzUsuńMiejmy! :)
UsuńNasza Pańcia wróciła :) Nie tylko książki się cieszą :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że nie tylko one. :)
Usuń