sobota, 9 maja 2020

Diabeł, nie hrabia


Autor: Melisa Bel
Tytuł: Diabelski hrabia
Wydawnictwo: wydanie własne
Cykl: Niepokorni
Tom: 1
Liczba stron: 352
Oprawa: miękka
Data wydania: 2020
ISBN: 978-83-7554-310-0 



RECENZJA PRZEDPREMIEROWA
Od Melisy Bel dostałam egzemplarz jej debiutanckiej powieści Diabelski hrabia z autografem i życzeniami przyjemnej lektury. Tak się stało.
Czas na szkołę życia, moja pani. (s. 22)
Lady Jocelyn Ashton po śmierci męża udaje się po pomoc do jego kuzyna hrabiego Charlesa Winstona. Nikt nie otwiera drzwi rezydencji, ale kobieta znajduje sposób, by dostać się do środka. Jocelyn ledwo poznaje towarzysza dziecięcych zabaw. Hrabia wygląda jak diabeł – zimny, przeszywający wzrok, czarne włosy, barczyste ramiona, wysoki wzrost. Zdana na jego łaskę zostaje ochmistrzynią Greenhill, choć hrabia widzi ją w innej roli. Chętnie gościłby w swoim łóżku ponętną wdówkę, w której kiedyś był zakochany. Między nimi rośnie napięcie, którego Jocelyn nie rozumie. Wkrótce w rozgrywkach (nie)miłosnych pojawia się przystojny baron Nicolas Devon, anioł z wyglądu i usposobienia. Anioł czy diabeł wcielony diabelnie przystojny spełni skryte marzenia lady Ashton?
Ale jak na razie pracujesz dla mnie i mogę z tobą zrobić, co zechcę. (s. 168)
Cóż, schematyzmów nie da się uniknąć. On bogaty, ona biedna. On przystojny, ona piękna. On wysoki, ona drobna. Dzielą, różnią ich słowa, lecz łączy skrywana namiętność. Okładka wyraźnie daje do zrozumienia, że mężczyzna zaznaczył swój teren i mówi wszystkim: Jest moja! Dostałam rasowy romans historyczny, w którym na wojnie o miłość wszystkie chwyty są dozwolone, te niecne też. Główni bohaterowie pełni sprzecznych uczuć przykuwali moją uwagę, lecz ci drugo- i trzecioplanowi również. Niezastąpiony lokaj Peters podbił me serducho, najbliżsi hrabiego i jego przyjaciel także. Byli i tacy, których za nic nie mogłam polubić. Zła teściowa objawiła się w pełnej krasie. Ambiwalentny stosunek miałam do wiejskiego doktora.
…w sytuacjach, w których robi się coś wbrew prawu, czuję się taka ożywiona. (s. 186)

Za sprawą lekkiego pióra autorki przeniosłam się do XIX-wiecznej Anglii, pełnej eleganckich dam, wytwornych dżentelmenów, wykwintnych balów i codzienności wyższej sfery. Poznałam historię młodej wdowy, dwóch dżentelmenów, kota i… psa! Zanurzyłam się w świecie zmysłów! Momentami było bardzo pikantnie! Czułam pożądanie hrabiego, targające bohaterami emocje od gniewu i tłumionego żaru, przez skrywaną namiętność i obojętność, po tęsknotę i miłość. Przeżyłam wiele przygód, wpadłam w niejedne tarapaty, rumieniłam się aż nadto, a przy tym uśmiech nie znikał mi z twarzy, gdyż autorka umiejętnie okrasiła całą historię humorem i perypetiami Jocelyn i jej podopiecznych.
Lady Ashton ciągle się coś przytrafia i sama czasami łamie konwenanse. Ubawiła mnie scena w psiarni czy w łódce, ale i wyzwoliła ciepło w sercu. Mała rozrabiaka z tej Jocelyn! A jaka pani, tacy jej podopieczni! Uśmiech na twarzy wywoływały pułapki zastawiane na Jocelyn przez hrabiego i knowania trzech dam. Dopingowałam lady Williams w jej podchodach. Ale największe wybuchy śmiechu wywoływały u mnie celne uwagi czteroletniej siostrzenicy hrabiego, uważnej obserwatorki życia wyższych sfer i relacji damsko-męskich, stosującej z powodzeniem damskie gierki. Tylko scena obiadu wydała mi się mało prawdopodobna.

Mamo, ja już wiem, kogo chcę… (s. 100)
Autorka wiernie oddaje realia epoki wiktoriańskiej, szczególnie podkreślając rolę kobiet i mężczyzn w tamtych czasach. Umysły mężczyzn nie zawsze działały, jak należy, a kobiece gierki miały określony cel. Zależność kobiet od ojca, męża czy brata ograniczała je z każdej strony. W zupełnie innej sytuacji były wdowy, zwłaszcza te bogate. Różnorodność postaw kobiecych widać w pełnej krasie na przykładzie kilku bohaterek. Ciągłe musiały one sprostać zasadom etykiety, choćby miały połknąć kij od szczotki. Autorka dobrze odrobiła lekcję z historii i etykiety. Ukazała konwenanse obowiązujące w tamtych czasach oraz ich… łamanie.
Och! Jaki śliczny kocurek! (s. 21)
Wiedziałam, że jednym z ważniejszych bohaterów będzie kot Roger, lecz nie spodziewałam się psa. Cóż, jego imię nie przypadło mi do gustu, lecz bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie autorka, wprowadzając do romansu historycznego traktowanie kotów i psów. Współcześnie nic się nie zmieniło. Tak samo nie zmienił się wpływ kotów i psów na nas samych, na nasze życie, choćby w chorobie. Duży plus za ten zwierzęcy wątek.
Gdy się prosi o szczęście, trzeba być przygotowanym na jego nadejście i umieć je docenić nawet w najmniejszych rzeczach. (s. 135)
Jestem mile zaskoczona książką i debiutantką, wprawdzie nie na salonach socjety, tylko literackich. Diabelnie przystojny hrabia, grzesznie pociągający, mroczny i niebezpieczny okazał się wart grzechu i czasu mu poświęconego. Diabelski hrabia to historyczna odskocznia od codzienności z nutą humoru i pikanterii, choć nie pozbawiona uniwersalnych wartości i wciąż aktualnego przekazu dotyczącego naszych pupili.

Za egzemplarz książki dziękuję autorce.

10 komentarzy:

  1. Mam tę książkę już na swojej półce. Dawno nie czytałam romansu historycznego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dawno nie czytałam. I bardzo się cieszę, że to właśnie ta powieść zabrała mnie do świata arystokracji XIX wieku.

      Usuń
  2. Jestem już po lekturze tej książki i zdecydowanie uważam, że wyróżnia się spośród innych reprezentujących ten gatunek. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Postanowiłam sprezentować tę książkę mamie. Jest wielbicielką romansów historycznych. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hrabia prezentuje się świetnie :) Bardzo mi się podobała ta książka a ubranka wymiatają!

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.