Witajcie majowo!
Poznaliście już pierwszy rozdział Zielarki.
Poznaliście już siódmy rozdział Zielarki.
Przeczytaliście moją recenzję.
Jak Was jeszcze mogę zachęcić?
Może cytatami? Oto one:
Już nie była zielarką, której nie czekało nic oprócz życia
na wygnaniu tam w górze. Teraz miała przed sobą przyszłość i miała zamiar
dobrze ją zaplanować. A jednym z kroków, który do tego prowadził, było poznanie
przeszłości.
Zawsze była tylko ona, a uczucie samotności wyryło piętno w
jej duszy.
Nie pamiętała, jak wyglądało morze, które widziała podczas
jednej z wędrówek z matką. W tej jednak chwili była pewna, że miało barwę jego
spojrzenia.
Zaczęła się zastanawiać, czy może w jakieś innej osadzie,
gdzieś daleko stąd, mogłaby normalnie żyć? Sama o sobie decydować i ignorować
żar oraz przeznaczenie, które wybrały dla niej Zorze?
Odkąd pamiętała,
miała koszmary. Na początku śniła jej się matka, która ją porzuciła. Potem, w
zależności od nocy, pojawiały się wilki, różnego rodzaju stwory i kruk. Zawsze
do jej snu wkradał się olbrzymi czarny ptak, który natarczywie machał
skrzydłami.
Mieszkańcy strażnicy
obrzucali ją pogardliwymi spojrzeniami i już wiedziała, jakie mieli o niej
zdanie. Sława wiedźmy ciągnęła się za nią, gdziekolwiek się pojawiła.
Nieraz wyobrażała
sobie, jak inne dzieci, gdzieś daleko, mogą bawić się do woli. Jak się śmieją,
gonią i pomagają matkom w domowych obowiązkach. Jak zimą chodzą z ojcami na
sanki. Jak szukają w noc świętego Jana magicznego kwiatu paproci, a w Szczodre
Gody próbują rozmawiać ze zwierzętami. To wszystko zostało jej odebrane.
Jego usta muskały ją delikatnie. Smakował kwaśnymi jabłkami z dodatkiem cukru.
Nie wiedziała, czy
trzęsie się z powodu niskiej temperatury, czy pod wpływem jego bliskości. Żar
pulsował pod jej skórą. Mocniej wbiła się w jego wargi. Oddychała nierówno,
zachłannie go smakując.
Wczepiła się w niego
i starała przywołać resztki zdrowego rozsądku. Niestety, dla niej próżno było
go tym razem szukać.
Ile czasu mogła tkwić
zadra w sercu? Teraz już wi
edziała, że pielęgnowana i dokarmiana złością
kilkanaście długich lat.
Wczoraj było
jednocześnie niedawno i w poprzednim życiu. Życiu, do którego już nie miała
wstępu.
Mimo że nie więziły
jej żadne kraty, to na kostce czuła niewidzialny sznur. Jego drugi koniec
spoczywał w rękach trzech przebiegłych Zorz.
Był wszystkim i
niczym jednocześnie. Ogniem i lodem. Nieznajomym i kimś, kogo znała całe życie.
Los chciał, że gdzieś
tam przecięły się ścieżki naznaczonych przez matkę naturę i przeklętych przez
miłość.
Wszystkie cytaty zdecydowanie zachęcają do sięgnięcia po książkę. 😊
OdpowiedzUsuńCóż zatem pozostaje?!
UsuńCytaty bardzo różnorodne. :) Myślę, że jeśli miałaś zachęcić, to już zachęciłaś. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńBardzo przyciągające uwagę cytaty. Zachęciłaś mnie jeszcze bardziej do lektury tej książki.
OdpowiedzUsuńCieszę się!
UsuńSuper cytaty :D Najbardziej spodobał mi się trzeci :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cieszę się, że Ci się spodobały.
UsuńSerdeczności literkowe.
Najbardziej przykuł moją uwagę cytat ze snem. Ciekawe dlaczego zawsze do snu bohaterki wkradał się olbrzymi czarny ptak?
OdpowiedzUsuńOdpowiedź na swoje pytanie znajdziesz w książce.
Usuń