poniedziałek, 11 maja 2020

Zielarka - fragment


Dziś pierwszy rozdział powieści Zielarka Katarzyny Muszyńskiej, którą objęłam patronatem medialnym.


Rozdział 1
Bydgostia, październik 1098 roku
Sambora mocniej przytuliła siedzącą przed nią w siodle córkę i popędziła karego rumaka. Trakt oświetlał słaby blask księży­ca. Ciemności jej nie przeszkadzały, doskonale pamiętała drogę. Minęły strażnicę, którą otaczało szerokie na pięć długości ra­mion koryto rzeki i zanurzyły się w sosnowym borze. Ziemie zarządcy sąsiadowały z kasztelanią inowrocławską i Wyszo­grodem. Na południu zaś rozciągały się bagna.
Koń z trudem wspinał się po wyboistej ścieżce. Z jego pyska toczyła się piana. Mijała czwarta godzina, odkąd wyruszyły w drogę. Dziewczynka zaczynała się już niecierpliwić. W od­dali zamajaczyło światło rzucane przez ognisko, a to znaczy­ło, że ich wędrówka dobiega końca. Na szczycie, w otoczeniu drzew, stało kilka skleconych z gliny i gałęzi chat. Sambo­ra zatrzymała ogiera, zeskoczyła na ziemię i pomogła zsiąść córce.
– Spóźniłaś się – odezwała się przygarbiona staruszka, sto­jąca przy ogniu w towarzystwie pięciu kobiet.
– Ma na imię Marena i skończyła cztery lata – odpowie­działa nowo przybyła. Była zaskoczona, jak bardzo drżał jej głos. – Nie bój się – spróbowała dodać otuchy chowającej się za nią dziewczynce. Na niewiele się to zdało. Marena mocniej zacisnęła piąst­ki na sukni matki. Minęła północ, w powietrzu unosił się za­pach deszczu.

– Wypełniłaś przyrzeczenie, jesteś wolna. – Starucha rozcię­ła wewnętrzną stronę dłoni, a z rany skapnęło kilka kropel krwi.
– Posłuchaj mnie uważnie. – Sambora uklękła przed jasno­włosym dzieckiem. – Teraz zostaniesz tutaj, u tych miłych zie­larek. One się tobą zaopiekują. Ze mną nie jesteś bezpieczna, Marciu.
Mała cicho zachlipała. Niepewnie spojrzała w stronę pło­mieni. Nie podobało jej się tu. Bała się zarówno tego miejsca, jak i tych dziwnych kobiet. Miały na sobie jednakowe suknie, a ich długie włosy związane były w warkocze.
Sambora nie chciała przedłużać tej chwili i wyszarpnęła się z uścisku. Zrobiła to tak stanowczo, że dziewczynka się prze­wróciła.
– Żegnaj – rzuciła, siadając w siodle i ostatni raz spojrzała na córkę. – Niech wiatr będzie z tobą. – Zawróciła konia i z całych sił dźgnęła go w bok.
– Mamo! Mamusiu! – Kilkulatka podniosła się i ruszyła za rodzicielką. Przez łzy nie widziała, dokąd biegnie.
– Nawoju, przyprowadź to dziecię – poprosiła starucha.
Wywołana wstała i ruszyła za zrozpaczoną czterolatką. Ma­rena wciąż szeptała jedno słowo, ale z dużo mniejszą siłą. Dra­pało ją gardło, była też obolała po długiej i niewygodnej jeź­dzie.
– Czekaj! Chyba nie chcesz, aby zjadły cię wilki? – wy­krzyknęła Nawoja w stronę płaczącej.
– Wilki?
To skutecznie ją zatrzymało. Dopiero teraz zdała sobie spra­wę z ciemności, które ją otaczały.
– Rzadko zapuszczają się tak wysoko, ale wiemy, że są w okolicy. Chodźże, Mareno.
– Nie! – odparła hardo. – Mama wróci.
– Nie wróci, teraz Kujawy staną się twoim domem. Tak samo było z Najstarszą, tak samo ze mną. Czeka cię nauka. Dużo nauki, a pewnego dnia to ty będziesz leczyć.
– Leczyć? – Dziewczynka nic nie rozumiała.
– Zostaniesz zielarką. Tak zostało przepowiedziane w dniu twych narodzin. A teraz chodźże, nim zbiegną się wilki.

Czy jesteście zainteresowani?



9 komentarzy:

  1. Nie moje to klimaty literacki, ale fragment całkiem zgrabny i ciekawy. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fragment jak najbardziej zachęca do przeczytania książki. Zapisuję sobie tytuł.
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I słusznie. A na kocich salonach bywam, tylko nie komentuję z racji problemów.

      Usuń
  3. Fragment zapowiada ciekawą książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takie książki💗Gratuluję patronatu.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.