Tytuł:
Miłość po włosku
Tłumaczenie:
Agnieszka
Wąsowska
Wydawnictwo: Harper Collins
Seria: Światowe życie
Liczba stron: 151
Typ książki: e-book
Typ książki: e-book
Format: e-pub
Data wydania: 2016
(06.24)
ISBN: 978-83-276-2080-4
Nie pamiętam skąd ściągnęłam darmowy e-book Miłość po włosku Janette Kenny. Okazał się lekką i krótką lekturą na drogę.
Kilka
godzin po pogrzebie swojego ojca Delanie Tate dokonuje finalizacji sprzedaży
rodzinnej firmy oraz swojej własnej. Jest zmuszona do tego w wyniku splotu
różnych, niefortunnych okoliczności. Za zdumieniem odkrywa, że kupcem jest jej…
dawna miłość sprzed lat, jej były narzeczony – Marco Vincienta.
Marco był
wszystkim, czegokolwiek pragnęła, i wszystkim, czego powinna unikać.
Mimo
złości i skrywanego żalu do losu, siebie i ukochanego w głębi duszy sama przed
sobą musi przyznać, że wciąż go kocha, że to był ten jedyny. W podobnej
sytuacji jest Marco. Wciąż kocha Delaine, lecz nie potrafi wybaczyć jej
doznanych krzywd z przeszłości. Sami pogubili się, co jest prawdą, a co
kłamstwem. Między nimi jest dużo nieufności, żalu, zadawnionych ran, pretensji.
Jedno zwala winę na drugie. Delaine dochodzi do wniosku, że…
Najwyraźniej
oboje potrafimy się tylko ranić.
Ale
Marco przyszedł do niej z propozycją – zwróci jej firmę pod warunkiem, że
praktycznie od razu, z miejsca wyjedzie z nim do Włoch. Delaine miała urządzić
w bardzo krótkim czasie kapryśnej przyrodniej siostrze swego byłego
narzeczonego ślub marzeń. Ma zadowolić jego siostrę Bellę. Bohaterka nie ma
wyjścia. Niby jedzie do pracy, ale od razu zaznacza granice współpracy. Ale…
zasady sobie a życie sobie. Krew buzuje, hormony nie śpią, a pogoda i włoski
klimat sprzyjają romansowi, nie wspominając ani o urodzie przystojnego Włocha,
ani o miłości do niego schowanej w głębi serca.
Jej i Marcowi
nie mogło się udać…
Czy
na pewno? Ponoć czas leczy rany, a i serce nie sługa. Kibicowałam im obojgu,
choć miałam ochotę potrząsnąć Włochem. Jego ośli upór czasami podnosił mi
ciśnienie tak samo, jak niemożliwość wyjaśnienia spraw z przeszłości przez
Delaine, bo on akurat nie chciał tego słuchać i za rozpad ich narzeczeństwa
winił ją. I do tego włoski temperament!
Ta
powieść to typowy lekki, płomienny romans okraszony nutą erotyzmu, w sam raz
dla relaksu. Akcja toczy się dość szybko, bo ok. 2 tygodni. Nie ma dłużyzn, ale
ja chciałabym się dowiedzieć więcej o organizacji ślubu, bo w pewnym momencie
był zbyt duży przeskok w tym temacie od początkowej organizacji już do samego
ślubu. Zakończenie oczywiście łatwo przewidzieć.
Mimo
ze to romans, to jednak warto po niego sięgnąć ze względu na rodziców głównych
bohaterów. Szczególnie mam na myśli ojca Delaine (choć i ojciec Marca też ma
swoje za uszami). Jego śmierć przyniosła jej wyzwolenie. Dlaczego? W końcu
uwolniła się od ojca-tyrana, który od lat stosował przemoc domową wobec niej i
jej matki. Tate przejął kontrolę nad życiem i przyszłością swej córki dzięki
jej bezgranicznemu zaufaniu do matki. Z biegiem czasu odkrywanie prawd,
rodzinnych tajemnic okazało się bardzo bolesne w skutkach.
W
dość ogólnym zarysie autorka ukazuje, jak dominujący wpływ na życie i
funkcjonowanie drugiego człowieka może mieć jedna osoba, bardzo bliska sercu
osoba. Matka bohaterki:
Nie była w
stanie odejść od męża, który ją bił i którego wybryki nieustannie przed
wszystkimi usprawiedliwiała.
Miłość po włosku to typowy
czasoumilacz z łyżeczką dziegciu. Czyta się sam, ale obraz bogatej rodziny, w
której rządzi despota, daje do myślenia i skłania do refleksji na temat
przemocy domowej i kobiety w roli ofiary.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Fajnie, że jednak wywołuje jakieś przemyślenia w temacie przemocy domowej.
OdpowiedzUsuńŻe nie jest to tylko zwykły romans...
UsuńZdecydowanie powieść dla mnie :)
OdpowiedzUsuńSzukaj e-booka w sieci. :)
Usuń