Tytuł:
Hodowca świń
Wydawnictwo: Burda Książki
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-8053-275-5
Są granice. (s.
268)
Ano
są. Jedne wyraźnie nakreślone, inne mniej, a jeszcze inne wręcz niewidoczne.
Jednak gdy się przekroczy którąkolwiek z nich, to robi się nieciekawie,
delikatnie mówiąc. O przekraczaniu ludzkich granic i nie tylko jest książka
Anny Zacharzewskiej Hodowca świń. I
od razu ostrzegam, że to lektura dla ludzi o mocnych nerwach.
On, Rafał Tusza. Prosty żołnierz
biznesu i równocześnie niezmożony przywódca. Cezar w wieńcu laurowym na skroni.
(s. 293)
Głównym
aktorem na scenie korporacyjnej jest właściciel firmy Tusza – Rafał Tusza. W
młodości był hodowcą świń, a dzięki inteligencji, sprytowi i przede wszystkim
żyłce do biznesu doszedł tak wysoko i dorobił się fortuny. Szef despota
uzależniony jest od władzy, dobrobytu oraz chirurgii estetycznej. To silny
psychicznie mężczyzna, który potrafi manipulować słowami i ludźmi. Czuje się
lepszy i ważniejszy, bo ma eksponowane stanowisko, bo ma pieczątkę. W ten
sposób zaspokaja swoją potrzebę istotności. Ten prosty facet bez wykształcenia
jest dyrektorem korporacji oraz wytrawnym aktorem biznesowym ze swoimi
autorskimi patentami biznesowymi. To drapieżny biznes, a on umie grać,
rozstawiać pionki – swoich pracowników. Posuwa się do tego, że podkłada im
świnię i doprowadza do rozgrywek międzypersonalnych. Firmie zewnętrznej każe preparować
fałszywe dane, żeby odkryć rzekome niedociągnięcia i obnażyć intelektualną
impotencję swoich pracowników na wyższych szczeblach drabiny korporacyjnej.
Kariera to władza, a władza to
elitarność. (s. 357)
Pionkami
w grze korporacyjnej Rafała Tuszy są jego najważniejsi pracownicy: Baśka, Pola,
Lena, Marcin, Daniel, Piotr, Paweł. A że są cały czas rozstawiani i przesuwani
po planszy niezależnie od pory dnia i nocy, a i sami dla firmy poświęcają swoje
zdrowie i rodziny, gotowi są oddać wszystko, to nic dziwnego, że dzieje się z
nimi po prostu źle. Ich oczy są puste, przemęczenie widoczne na twarzy
maskowane jest makijażem, ale nie mogą pokazywać swoich słabości, gdyż
nieustająco walczą o prymat. Niektórzy z nich to wraki – mają już problemy
zdrowotne i psychiczne, cierpią w ciszy, by następnego dnia przyjść do pracy i
stanąć do walki z korporacyjnym światem i wymaganiami szefa, coraz mniej
realnymi wymaganiami. Nie mają złudzeń i nadziei na szczęście. Cierpią też na
tym ich związki i bliscy.
…że potraktują to jak zabawę.
Niekonwencjonalną, mroczną, brutalną. Może okrutną albo wręcz psychopatycznie
bestialską, ale jednak, mimo wszystko, zabawę. (s. 282)
Tak,
Rafał wymyślił zabawę pod wpływem kolejnej narady i… impulsu. W tempie
ekspresowym pozałatwiał sprawy i zabrał swoich pracowników na wyjazd integracyjny
na wieś do zaniedbanego gospodarstwa, położonego daleko od innych siedzib
ludzkich. Nikt nie miał ochoty jechać, lecz każdy udawał radość z tego powodu.
Ot, kolejne zaprzedanie siebie samego firmie i Rafałowi. Tusza dokładnie sobie
wszystko zaplanował, a za główny cel wyjazdu przyjął przejście metamorfozy
przez jego pracowników. Pozabierał im telefony, przeszukał bagaże, rozdzielił
między dwa pokoje i z premedytacją w pokoju kobiet umieścił homoseksualistę
Daniela. Potem wytłumaczył zasady, poinformował o braku pożywienia i zabrał
wszystkich do chlewu.
Ostatecznie ma
to być zabawa ucząca, więc warto, byście mogli poobserwować zachowania
społeczne świniaków. Świnie to inteligentne zwierzęta. Czasami myślę, że
znacznie mądrzejsze od ludzi. (s. 240)
Konwencja
zabawy wcale takowej nie przypominała. Zaczęła się walka o przetrwanie, tak
samo jak w korporacji. Chory folwarczny układ, w którym jeden wieprz rządzi
kilkoma słabszymi wieprzami. To na wsi okaże się, kto jest silny, kto przetrwa,
kto zje… A nad wszystkim czuwa hodowca świń, bujający się na
maniakalno-depresyjnej huśtawce nastrojów, zwracający się chamsko do swoich
pracowników, traktując ich jak zwierzęta.
Wszyscy tu jesteśmy bestiami. Ja po
prostu jestem nieco bardziej tchórzliwy. (s. 8)
Tytuł
powieści Hodowca świń należy
interpretować na kilku poziomach, jak i całą powieść. Z jednej strony wydaje
się, że wszystko jest czarno-białe, a po chwili wręcz odwrotnie. Zasady gry są
znane, lecz życie niesie ze sobą różne niespodzianki. Czytelnik zastanawia się,
gdzie są granice człowieczeństwa? W którym momencie zostały one przekroczone? A
może… ile razy je przekroczono? Autorka obnaża ludzi, ukazuje ich słabości, a
także siłę i odwagę. Wnika w ich warstwę psychologiczną i rozkłada na mniejsze elementy,
by ukazać czytelnikowi to, co siedzi w głowie każdego bohatera. Jest to możliwe
między innymi dzięki temu, że narracja prowadzona jest naprzemiennie przez
poszczególnych pracowników korporacji.
Nie jesteś w
swej rzeźniczej żądzy osamotniona. (s. 277)
Język
jest bardzo brutalny, wulgarny, dosadny, a z drugiej strony komunikatywny i prosty
w odbiorze. Niektóre metafory zaskakują swoją wieloznaczną wymową i taką
„dosadnością korporacyjno-życiową”. Opisy sytuacji grają na emocjach bohaterów
i czytelnika. Jest kilka drastycznych, mocnych scen. Część z nich nie zrobiła
na mnie wrażenia, ponieważ wychowałam się na wsi ze zwierzętami i… niejedno
widziałam, w niejednym uczestniczyłam. Dla niektórych może to zabrzmiało
okrutnie, lecz to było samo życie.
Nic nie możesz.
Swym oporem nie możesz nic zmienić. (s. 214)
Świat
biznesu czy folwark zwierzęcy? Gra pozorów czy gra o życie? Niewolnicy
korporacji czy niewolnicy swoich ambicji? Stanowisko i władza czy godność i
człowieczeństwo? Wielki świat biznesu czy spokój domowego ogniska? Praca czy
rodzina? Nadgodziny czy relaks? Na te pytania i wiele innych być może
znajdziecie odpowiedź w Hodowcy świń.
Na pewno nie przejdziecie koło tej powieści obojętnie, a zakończenie pokaże
inne korporacyjne perspektywy, inne granice człowieczeństwa…
Jestem realistą.
Podobnie jak ty, moja droga. Każde z nas próbuje ukatrupić świniaka. (s. 264)
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Zakończenie tej książki miało być o wiele bardziej makabryczne. Nie da się o tej powieści zapomnieć.
OdpowiedzUsuńMasz rację - nie da.
UsuńBrzmi dość intrygująco.
OdpowiedzUsuńBo rzeczywiście intryguje.
UsuńHmm zaintrygowałaś mnie :) Mam ochotę na tą książkę :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze. :)
Usuń