Tytuł:
Aleja Siódmego Anioła
Wydawnictwo: Filia
Liczba stron: 384
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
Oprawa: miękka
Data wydania: 2017
ISBN: 978-83-8075-336-5
Renata
Kosin zabrała mnie do uroczego parku, a jedna z alej zaprowadziła mnie do Alei Siódmego
Anioła. Do sklepu „Meble stylowe” Eustachego Hebnera, do sekretarzyka, do
tajemniczego listu sprzed lat napisanego przez chłopca i… przyczyny zacinania się
jednej z szuflad. Stopniowo czytelnik pozna autora listu, odkryje przyczynę zepsucia
szuflady, a przy okazji odkryje tajemnicę, nad która czuwa siedem aniołów, a
właściwie to już sześć. Zapraszam do parku z aniołami. Poznajcie anioła zatroskanego,
uradowanego, zasępionego, rozmarzonego, zadumanego, zagniewanego. Rozejrzyjcie się
za tym siódmym, zaginionym, czyli za aniołem rozmiłowanym, zwanym też
natchnionym…
Każdy dzień jest
wystarczająco dobry – by się nim cieszyć. (s. 142)
Główna
bohaterka od czegoś uciekła do dużego miasta i tu zbudowała swój mały świat. Chroni
swoją prywatność wręcz do przesady, żyje w bezpiecznej i złudnej ochronnej bańce,
szklanej kuli stworzonej przez siebie, odcięta od rzeczywistości, żyjąca
przeszłością. Naiwnie sądzi, że nikt jej nie odnajdzie. Jeśli nawet komuś
zaufa, to i tak trzyma go na duży dystans. Z czasem jej zachowanie staje się nielogiczne,
bohaterka traci kontrolę nad rzeczywistością. Kolejne szare koperty ze
zdjęciami tylko pogłębiają jej depresję i wzmacniają wyrzuty sumienia. Cierpią przez
to także ekspozycje wystaw.
Bo niektóre
słowa są jak pchły. Łaskoczą złośliwie to tu, to tam, i za nic nie dają się
złapać. Albo uwieszają się jak małpki na końcu języka, by i stamtąd umknąć,
zanim ktoś zrobi z nich użytek. Czasem tylko zachowują się jak ptaki. […]
Ulatują, ale człowiek wie, że tak jest lepiej, bo to daje im wolność. I przestaje
za nimi gonić. (s. 291)
Wypowiedź
pana Antoniego o słowach oddaje ich urok, figlarność, nieuchwytność. Słowa Julii
to muszelki i kamyki z plaży. Bohaterka pisze, ale ma problemy. Wcześniej ich
nie miała, bo zawodowo się zajmowała pisaniem książek ze szczęśliwym zakończeniem, teraz woli projektować
wystawy sklepowe. Jej ostatnia książka powstaje powoli i w bólach. W tej
historii bez końca Julia chowa swoją duszę, nękające ją koszmary i niechciane
wspomnienia. Powstaje powieść bezimienna, której autorka nie może dokończyć,
nie ma weny. Ale czy na pewno to jest przyczyną niemocy twórczej?
Bo złe rzeczy
zapomina się najtrudniej. (s. 224)
Nie
można zapomnieć tego, czego się doświadczyło, co się przeżyło. Pamięta się
chwile i dobre, i złe, lecz to te złe ciężko zapomnieć. Tkwią w pamięci niczym
zadra i trudno się z nimi pogodzić, ale wystarczy oswoić to, co się wydarzyło,
wystarczy przestać rozpamiętywać. Przeszłość minęła, jednak żeby nie ciążyła, powinno
się ją uporządkować i w pewien sposób pożegnać, rozstać się z nią. Rady pana
Antoniego są cenne. To doświadczony i mądry życiowo staruszek, dziadek
Eustachego, spędzający ostatnie swe miesiące życia w Domu pod Dobrym Aniołem. A
gdy mimo to trudno coś zakończyć w swoim życiu, należy poradzić się aniołów w
parku…
Nie da się
przecież odejść do końca, zawsze zostawia się żyjącym jakąś cząstkę siebie. (s.
329)
Może
się wydawać, że jest to książka typowo zimowo-świąteczna, jednak nie do końca
to prawda. Autorka wplotła do niej wiele trudnych, ludzkich tematów. Najważniejszy
z nich to rozłamy, rozstania w rodzinach i brak kontaktu między najbliższymi, często
bez poważnego powodu. Pojawia się również motyw śmierci i tęsknota za tymi,
którzy odeszli. Ludzie umierają, ale nie znikają z pamięci bliskich, dzięki niej
są wciąż żywi. I czuwają nad nami jako anioły.
Każdy powinien
mieć własnego anioła, takiego, wie pani, co by nad człowiekiem czuwał i w porę
chwycił za chabety, jakby coś. Anioła Stróża. (s. 129)
Bowiem
aniołów wokół nas jest całkiem sporo. Wystarczy się rozejrzeć, poczuć je, pozwolić
im działać, poprosić o pomoc w potrzebie albo tylko z nimi porozmawiać. A najlepiej
byłoby mieć pióro ze skrzydła anioła i jego magiczną moc… Niemniej jednak czasem
wystarczy być człowiekiem wrażliwym na ludzką krzywdę i po prostu pomóc komuś w
miarę swoich możliwości.
Jednak
skrzydła i pióra mają nie tylko anioły. W tej powieści ważną rolę odgrywają
anielscy bracia mniejsi. Nie bez powodu w powieści pojawiają się symbole
miłości i pokoju. Ale są też obecne inne ptaki. One też potrzebują uwagi ze
strony ludzi, zwłaszcza zimą. Karmnik na parapecie czy na drzewie to nie tylko
stołówka dla ptactwa, to też interesujący film przyrodniczy emitowany zawsze na
żywo.
Los ma na nas
swoje plany i czasem nie ma innego wyjścia, jak się im poddać i cieszyć się z tego,
co nam dał. Bo przecież nigdy nie bywa tak, że nie daje niczego. (s. 76)
Zaskoczyła
mnie ta powieść Renaty Kosin. Najpierw niezwykłe ekspozycje wystaw sklepowych
aranżowanych przez główną bohaterkę. Aż miałam ochotę je zobaczyć na żywo! Stary
sekretarzyk z wieloma szufladami ukradł moje serce (marzy mi się taki), a ukryty
w nim stary list zaciekawił swoją tajemnicą. Stopniowo intrygowała mnie sama
bohaterka i to, co wydarzyło się w jej przeszłości, oraz jej sąsiedzi. W dodatku okrasiła dwoma cytatami wiersza Czesława Miłosza Baśń wigilijna. Jednak najbardziej
urzekli mnie starsi ludzie – pani z parku karmiąca gołębie oraz pan Antoni. Mądrość
życiową widać w każdym wypowiadanym przez nich słowie. Warto ich posłuchać, a
rady wziąć sobie do serca. Powinno się korzystać z doświadczeń życiowych osób
starszych.
Za prezenty
zawsze należy uprzejmie podziękować, nawet jeśli się nam nie podobają. (s. 76)
Aleja Siódmego
Anioła
zabierze czytelnika w roczną podróż przez życie Julii. Pokaże oblicza miłości i
siłę tego uczucia, poruszy i wzruszy, umocni wiarę w ludzi i w anioły, pokaże
prawdziwą zimę, w której śnieg i mróz nadają świąteczny klimat, a prezenty
czekają na swoich adresatów. Ja tylko chciałabym wiedzieć, czy taki park z
aniołami istnieje naprawdę…
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Nie czytałam jeszcze żadnej powieści tej autorki, więc chciałabym to zmienić. Aktualny klimat nastraja mnie do sięgania po zimowe lektury, zatem może uda mi się poznać tę historię w najbliższych miesiącach.
OdpowiedzUsuńNa początku roku wychodzi kolejna powieść autorki, więc masz co nadrabiać. Ale może zacznij od książki "Mimo wszystko Wiktoria". Polecam! :)
UsuńFajnie, gdy książka, którą czytamy, nas zaskakuje. Jestem na tak.
OdpowiedzUsuńTeż to najbardziej lubię w powieściach.
Usuńjuż ze względu na okładkę bym sięgnęła po tą książkę ;)
OdpowiedzUsuńCzasami okładka dobrze pokieruje naszym instynktem czytelniczym.
UsuńIntrygująca bohaterka, oblicza miłości... Brzmi bardzo ciekawie. To coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńOj intryguje i to jak, również tajemnica ukryta w sekretarzyku...
Usuń