Drogi Stefanie,
należy Ci się lanie,
przez Ciebie zaspałam,
choć do pracy wstałam.
Włosów nie umyłam,
tabletki nie zażyłam,
okładu nie zrobiłam
i dziś się dorobiłam.
Kolano mi się zgięło,
mowę mi odjęło,
okropnie zabolało,
ciało uszło cało.
W pracy kuśtykałam,
Na lekarza czekałam,
ukłuł i pogadał.
Rezonans będzie,
teraz kule wszędzie
mi potowarzyszą
i mną pokołyszą.
Zwolnienia nie brałam,
bo wcale nie chciałam.
Jam przyzwyczajona,
lecz niezadowolona.
Ruchy me ograniczone,
plany bardzo już zmienione,
a łąkotka – nic nowego,
tylko kule… do niczego!
Zaczęło się późnym wieczorem 25 IV i zamieniło się w noc - pogaduchy na Skype. Rano zaspałam, ale na autobus zdążyłam. Tylko gdy z niego wysiadłam i przeszłam z 200 metrów, me prawe kolano wzięło się i samo kontuzjowało. Prawdopodobnie łąkotka chce zniknąć z mego życia...
Kochani, daję radę! W końcu do trzech razy sztuka!
Ojej! Współczuję ogromnie. Wracaj szybciutko do pełnej sprawności.
OdpowiedzUsuńZ naszym NFZ-etem... zobaczymy! :)
UsuńWspółczuję. Znam ten ból. Dwa lata temu miałam uszkodzoną łąkotkę. Kolano opuchnięte, czułam, że nie mogę go zginać, bolało... Trafiłam do cudownego fizjoterapeuty (dzięki Bogu). Nastawił mi kolano, poradził okłady - pomogło. Naprawił mi nogę. Powiedział, że gdybym pojechała z tym do szpitala, prawdopodobnie miałabym operację. A jednak dzięki niemu obyło się bez.
OdpowiedzUsuńDzięki! ja też znam ten ból, bo to trzeci raz, tylko drugie kolano. Obawiam się, że u mnie artroskopia raczej będzie potrzebna. Z powodu choroby zasadniczej w kolanie źle się ogólnie dzieje, na pewno mam zrosty. Okłady robię z ichtiolu. A o fizjoterapeucie pomyślę.
Usuń