Tytuł:
Chata nad jeziorem
Wydawnictwo: Edipresse Książki
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2019
ISBN: 978-83-8164-014-5
O
Romie J. Fiszer jako blogerka słyszałam, lecz nie miałam okazji czytać jej
powieści. Gdy trafiła się okazja, sięgnęłam po tę najnowszą, po Chatę nad jeziorem.
Zburzył swoim
wyglądem cały ład i piękno, jakie sobie wokół zbudowałam. (s. 12)
Vanessa
Redzikowska ma trzydzieści lat i na miesiąc przed ślubem odwołała uroczystość.
Jej miłość od czasu szkoły średniej raptownie diametralnie zmieniła swój image.
Na głowie Andrzeja zabrakło włosów, na szyi zawisł gruby, złoty łańcuch, a na
ramionach i karku pojawiły się tatuaże. Było „coś” jeszcze na facebooku. Jako
malarka, artystka Vanessa nie mogła się pogodzić z tymi zmianami narzeczonego.
A może nie chciała? Pokłóciła się z rodzicami. Załamała się i zamknęła się w
swoim małym mieszkaniu w Gdyni. Post od wszelkich kontaktów i wyjść z domu.
Samotny Gbur: Bo
jestem gburem o nie najgorszych manierach, no i łaknącym dobrego słowa. (s. 40)
Po
trzech miesiącach wraca do życia. Na portalu randkowym „Artystyczne dusze”
zakłada konto Zosia Trójmiejska. Poznaje malarkę Emilię z Krakowa i rzeźbiarza
z Kaszub, Samotnego Gbura. To Paweł Noszko to artysta rzeźbiarz, przedsiębiorca
z wielozadaniowym procesorem, a w życiu prywatnym samotnik. W ciekawych
okolicznościach przyrody dochodzi do spotkania portalowej Zosi z portalowym
Gburem. Zanim malarka zauroczy się Pawłem, najpierw pojawia się pomocna dłoń i
przyjaźń, pięknie rozwijająca się przyjaźń.
…a ze szczęścia
omal z butów nie wyskoczę! (s. 329)
Początek
powieści mnie nie porwał, dopiero pierwsze rozmowy kobiet na czacie. Emilia
tryskała humorem, była szczera do bólu, żartowała i szczypała ironią. Zarażała
pozytywną energią. Przy niej Vanessa zaczęła być na nowo dawną sobą. Ciekawiej
się robi, gdy do rozmowy dołącza Samotny Gbur, a jeszcze ciekawiej, gdy Vanessa
jedzie swoim uno na Kaszuby… Autorka buduje sielankę, okraszą ją też szczyptą
dziegciu. Rozmowy Pawła i Vanessy wciągały i mnie do konwersacji. Było zbyt
idealnie, zbyt sielankowo i czekałam na jakieś tąpnięcie. Tąpnęło, porządnie.
Autorka zaserwowała ciąg nieszczęśliwych zdarzeń, nieszczęście za
nieszczęściem, tragedia za tragedią. Tak trochę przeszła ze skrajności w
skrajność. Na szczęście był pozytywny wydźwięk kumulacji dramatycznych zdarzeń –
wiele dobra się z tego narodziło. Małe cuda.
To miejsce… –
Vanessa wysunęła ramię w kierunku drugiego brzegu – …i sama chata kolejny raz
dokonują cudu. (s. 382)
Pawłowe
Massachusetts to zwykła, stara chata nad jeziorem ukryta pomiędzy Wzgórzami Szymbarskimi
na Kaszubach. Bardzo urokliwe miejsce, malowniczo położone. Chata jeszcze nie
do końca jest wykończona, ale to, co zostało już zrobione przez właściciela,
zachwyca. W tym miejscu jakoś inaczej patrzy się na życie. W dodatku dzieją się
magiczne rzeczy, cuda. Jakie? Nie zdradzę, ale tego głównego można się łatwo
domyślić. Po pozostałe odsyłam do książki. Jedno Wam powiem – chciałabym się
tam zaszyć na jakiś czas i przygarnąć Pawłowego aniołka, móc popatrzyć na
powstawanie obrazów i rzeźb, skosztować wędzonej rybki.
Przypatruję się
wam i widzę, że potraficie ciekawie rozmawiać. (s. 311)
W
powieści autorka kilka razy podkreśla, jak ważna w życiu jest rozmowa, ile od
niej zależy, na co ma wpływ, czego pozwala uniknąć. Czytelnik znajdzie tu
rozmowy na poważne, życiowe tematy, inne będą pełne jak piórka aluzji, jeszcze
inne dostarczą ogromu wiedzy, a także ciekawostek historycznych o Muzeum Hymnu
Narodowego, Trójmieście i Krakowie. Za te informacje historyczne, prawdziwe
perełki, serdecznie autorce dziękuję. Zostałam nimi bardzo pozytywnie
zaskoczona. Poczułam tylko niedosyt informacji o Kaszubach i kaszubskich legend,
którymi raz uraczył mnie pan Bogdan Piepki. Z kolei smakowity opis konsumpcji
kanapki ze smalcem i ogórkiem to prawdziwy majstersztyk. I taki mój mały
zarzut. Zgrzytało mi onomastycznie w imionach i nazwiskach niektórych bohaterów:
Vanessa Redzikowska, Gizela Noszko, Korynna Stromy. Zbyt wydumane, zbyt
wymyślne.
Chata nad
jeziorem
to powieść obyczajowa malowniczo położona, w której rodzi się przyjaźń, rodzi
się miłość, rodzi się zgoda, zdrowie się polepsza, a splot zaskakujących
okoliczności sprawia, że zdarzenia i emocje tworzą życiową sinusoidę.
Za
egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:
Książka bierze
udział w wyzwaniu:
Myślę, że ta książka mogłaby mnie zainteresować. Mam już zapisany jej tytuł.
OdpowiedzUsuńCzyli pierwszy krok zrobiłaś. :)
UsuńNo zdecydowanie zgodzę się z tymi imionami i nazwiskami bohaterów... nawet trudno je przeczytać...
OdpowiedzUsuńNapisać też. :)
Usuń