piątek, 18 września 2015

Przełomowe wydarzenie



Autor: Julie Anne Long
Tytuł: Wydarzenie pewnej nocy

Tłumaczenie: Aleksandra Januszewska
Wydawnictwo: Amber
Tom: 1, 2
Liczba stron: 256+192
Oprawa: miękka
Data wydania: 2015
ISBN tom 1: 978-83-241-5418-0,
ISBN tom 2:978-83-241-5422-7 


Dziś nietypowa jak na mnie recenzja – dwie książki w jednym. A to dlatego, że według mnie niepotrzebnie jedną powieść rozbito na dwa tomy. Mam tu na myśli romans historyczny Wydarzenie pewnej nocy Julie Anne Long.
Thomasina de Ballensteros, zwana Tommy, jest tajemniczą protegowaną ekscentrycznej hrabiny, czarującą kobietą i obiektem uwielbienia londyńskich kawalerów. Pojawia się na cotygodniowym przyjęciu lub gdy towarzyszy hrabinie w różnych towarzyskich wystąpieniach. Jednakże Tommy mieszka w Rezydencji Ludzi o Wątpliwych Profesjach. Dziwne to miejsce i nie przystoi kobiecie tej rangi, ale w trakcie czytania okazuje się, że kobieta skrywa wiele tajemnic, a arystokratów darzy głęboką niechęcią.
Do jednego ze swoich przedsięwzięć "zaprasza" przystojnego arystokratę ze znakomitego rodu, Jonathana Redmonda. Jako najmłodszy syn korzysta z bogactwa ojca, ale mężczyzna ma ambicję i smykałkę do interesów oraz głowę pełną pomysłów.
Pomysły są kapitałem. (s. 11)
Pewnego razu Thomasina zaprosiła Jonathana na spotkanie o północy. Śmiałe zaproszenie, nietypowe miejsce i pora oraz osoba zapraszająca na tyle zaintrygowały mężczyznę, że przybył na miejsce. Wkrótce kobieta odkrywa przed nim swój odważny plan. Oboje zawierają umowę po zaakceptowaniu swoich warunków. I jeszcze tej samej nocy ruszają do akcji. Okazuje się, że Jonathan ma pomóc Tommy w… wykradzeniu dziewczynki ze służby, która jest bita i źle traktowana przez swego pana!

Tego arystokrata się nie spodziewał, ale że ma wrażliwe serce na ludzką krzywdę, nieważne czy arystokraty czy służby, pomaga kobiecie i wpada jak śliwka w kompot. Jego ciekawość została rozpalona, zaś serce zaczęło szybciej bić, a skrzętnie chowane tajemnice kobiety jeszcze bardziej do niej przyciągają. W dodatku ich myśli i słowa zdają się uzupełniać – ich wypowiedzi są inteligentne, z ripostami, żonglerką słowną, zdają się wyprzedzać myśli drugiej osoby. Oboje są sobą zafascynowani, ale nie chcą się do tego przyznać. Napięcie między nimi coraz szybciej rośnie.
Miałam w ogóle nie czytać tego romansu w dwóch tomach, ale coś mnie do niego wołało. Pierwsze rozdziały jakoś do mnie nie trafiały. Nie do końca wiedziałam i nadal nie wiem, co mi nie pasowało. Autorka przeskakiwała między krótkimi rozdziałami, bohaterami i miejscami zdarzeń, ale jakoś nie do końca wiedziałam po co, gdzie spójność. Wszystko zaczęło się układać od momentu zaproszenia na randkę o północy. Akcja była uporządkowana, spójna i biegła w różnym tempie w zależności od wydarzeń.
Owszem, jest to typowy romans historyczny, choć jak na mój gust to tej historii było mało. Opisy fragmentów balów, stroje ekscentrycznej hrabiny, konwenanse panujące w społeczeństwie, rozmowy między bohaterami z różnych sfer czy w gronie rodzinnym odzwierciedlały historyczne czasy. Autorka skupiła się na głównej parze bohaterów i rodzącemu się uczuciu między nimi.
Jedyna rzeczą, która się liczy w życiu, jest to, żeby mieć kogo kochać. (s. 166)
Kibicowałam im, bo oboje wyjątkowo zasłużyli w życiu na miłość i szczęście. Pomogła im w tym talia kolorowych kart i zakład.
Jednak pod przykrywką miłości ukazany jest duży problem tamtych czasów. Autorka odsłoniła przed czytelnikiem świat służących, małych służących. Dzieci. Praktyka wykorzystywania dzieci do ciężkich prac była w tamtych czasach powszechna.  Wyzysk małych dzieci był wtedy na porządku dziennym, czy to w wielkim domostwie, czy w fabryce bawełny. Wyzysk jedno, ale ich bicie, poniewieranie, głodzenie to druga strona okrutnego medalu. To o nie tak zaciekle walczy Tommy wraz z pomocą Jonathana. I to prawdziwy medal pomaga kobiecie, nie tylko w tych przedsięwzięciach, ale przez całe jej życie…
Czytelnik ma też okazję poznać kulisy prowadzenia interesu. Najmłodszy Redmond chce się sam wzbogacić. Inwestuje w kolorową maszynę do drukowania i zakłada spółkę z niemieckim drukarzem – Klaus Lieberman & Co. Jego rola polega na dostarczaniu pomysłów oraz wsparciu w postaci… plotek, pieniędzy i koneksji. Pewne triki marketingowe można podpatrzeć i przetransportować do naszych czasów.
Oprócz niejasnego dla mnie początku i męsko brzmiącego zdrobnienia imienia głównej bohaterki całość przedstawia się dobrze. Niepotrzebne było rozbijanie powieści na dwa tomy. Ciekawa akcja z błyskotliwą intrygą ratowania dzieci, odważni i namiętni bohaterowie sprawiają, że powieść czyta się dobrze i szybko. Uwagę przykuwa wątek pracujących dzieci oraz żywe, skrzące inteligencją i przewrotnością dialogi między bohaterami. Tylko czułam niedosyt historii…

Książka przeczytana w ramach wyzwań:

6 komentarzy:

  1. Szkoda, że czujesz niedosyt, ale mimo to fabularnie powyższa seria mnie bardzo ciekawi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście, lepiej byłoby połączyć obydwa tomy jedno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czemu wydawca wydał powieść w 2 tomach.

      Usuń
  3. Książka mnie zainteresowała, bo wręcz uwielbiam romanse historyczne. Muszę przeczytać! :)

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.