wtorek, 12 czerwca 2018

Turnus w Stegnie


Autor: Jan Melerski
Tytuł: Fatalny turnus
Wydawnictwo: Psychoskok
Liczba stron: 239
Oprawa: miękka
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-8119-198-2




Z dzieciństwa pamiętam wczasy pracownicze mojej mamy w Przerwankach. Typowe domki nad jeziorem, choć najlepsze były takie trójkątne z dachem do ziemi, miejsce na ognisko, wielka stołówka i… mrożone truskawki w kubeczku, po które trzeba było dość daleko chodzić. Dziś proponuję Wam książkę, opowiadającą właśnie o takich wczasach za czasów komuny – Fatalny turnus Jana Melerskiego.
Zawiłość wypowiedzi to twoja specjalność. Wykazujesz niezwykłą przewrotność i złośliwość. (s. 18)
Pracownicy zakładów pracy wyjeżdżają z Łodzi na dwutygodniowe wczasy do zakładowego ośrodka wypoczynkowego, do małej miejscowości Stegna nad Bałtykiem. Wśród nich jest solenizant Włodzimierz. Życzenia spływają, alkohol leje się strumieniami, a żona Katarzyna coraz bardziej jest wściekła na męża. Ich poglądy na różne kwestie jak zwykle były rozbieżne, choć to właśnie inteligentne sprzeczki i przekomarzania zbliżały do siebie małżonków. Lecz tym razem sprawy zaszły za daleko. Małżonkowie pokłócili się i to na poważnie, gdyż nawet po przybyciu na miejsce relacje między nimi nie poprawiły się, a wręcz pogorszyły. Pani prokurator znalazła sobie towarzystwo, a pan architekt swoje. W nocy z soboty na niedzielę sytuacja drastycznie się zmieniła.
Nie wierzę, by zaginęła. (s. 44)
Katarzyna nie wróciła ze spaceru. Włodzimierz zaczął poszukiwania. A tymczasem o świcie pies Cukierek odnalazł pod łódką na plaży ciało kobiety. Rybacy wezwali karetkę i milicję. Gdy pogotowie zabierało nieprzytomną kobietę, to jeszcze ona żyła, choć była w ciężkim stanie i miała dziwnie wykręconą głowę. Milicja zaczęła śledztwo…
To głównie sprawa wyobraźni i przeczytanych podręczników żony z zakresu kryminalistyki i kryminologii, a może też dyskusji o nadzorowanych przez nią śledztwach. No, może jeszcze kryminałów, które czasem zdarza mi się czytać. (s. 81)

Milicjanci mając niewielkie doświadczenie w tego typu przestępstwach, działają trochę po omacku i popełniają błędy. Włodzimierz za wszelką cenę chce odnaleźć żonę i oferuje swą pomoc milicji… To on podpowiada śledczym, co mają robić, jakie są inne możliwości rozwiązania niewyjaśnionych zdarzeń. Takie zachowanie brzmi dla mnie trochę niedorzecznie, lecz może to ze względu na zawód zaginionej milicjanci słuchali poleceń i wskazówek męża ofiary.
Kto by chciał być wplątany w jakąś sprawę z milicją? (s. 144)
Tymczasem sprawy się komplikują, gdyż w krótkim czasie dochodzi do kolejnych przestępstw. Napięcie narasta. Milicjanci ze Stegny mają pełne ręce roboty, otrzymują posiłki z województwa. Z czasem milicja prosi obywateli o pomoc w znalezieniu sprawców. Anonimowe telefony to jedyne, na co stać odważnych wczasowiczów i lokalnych mieszkańców, bo nikt nie chce mieć osobiście do czynienia z milicją. Działania śledczych niezbyt dobrze o nich świadczą. A czas nagli, bo wkrótce turnus się kończy i wczasowicze się rozjadą.
Zadziwiające jest to, że to wszystko tak się splotło. Dzieje się coś niepokojącego. Seria tych wypadków zaczęła się od naszego niefortunnego zdarzenia. (s. 153)
Czytelnik od początku wie, kto napadł na Katarzynę, gdyż był niemym świadkiem tego tragicznego w skutkach zdarzenia. Z uwagą śledzi poczynania Włodzimierza, policji i sprawców zbrodni oraz osób w pewien sposób w to wszystko zamieszanych. Zamierzone działania bohaterów i planowanie kolejnych przykuwa zainteresowanie czytelnika, a przypadkowe zwroty akcji mogą go zaskoczyć. Całość wydarzeń może się wydać osobliwa na swój sposób ze względu na czasy, w których rozgrywa się akcja i możliwości przedstawicieli władzy, także intelektualne. Coś jakby w stylu jak (nie) rozwiązywać spraw kryminalnych…
Nie baw się w śledczego, zostaw to im. (s. 224)
Interesujące jest zachowanie bohaterów, ich motywy postępowania, postępki, przemyślenia i podjęte decyzje. Czy w ogóle zgłosić się na milicję? Jeśli tak, to co powiedzieć i ile? W tej powieści ważną rolę odgrywają drugoplanowi bohaterowie – kelnerki z „Oazy” spokojna Monika i swawolna Dorota, ich rozważna i wyrozumiała szefowa, dwaj konkurenci do ręki Doroty: zazdrosny narzeczony Zdzisław i poważny, dojrzały do związku Krzysztof oraz dwaj wczasowicze – koledzy Mariusz i Adam. Ich wszystkich łączą skomplikowane relacje i informacje, impulsywność działania na zmianę ze szczegółowym planowaniem, często wbrew sobie, lecz pod wpływem okoliczności i innych osób. Od czasu do czasu pojawia się narrator-komentator i pokrótce omawia daną sytuację. Zakończenie mnie zdziwiło, lecz po części było do przewidzenia ze względu na tamte czasy.
Trzeba umieć w codzienności dostrzegać niezwykłe zdarzenia, bo niezauważone mogą się nigdy nie powtórzyć. (s. 31)
Nie wiem, co takiego jest w tej powieści, że niełatwo było mi się od niej oderwać. Akcja trzymająca w napięciu, ukazująca działania wszystkich bohaterów? Działania milicji? Kombinowanie sprawców? Język odzwierciedlający specyfikę relacji między ludźmi ze względu na zajmowane stanowisko? Niepowtarzalny styl autora? A może czasy komunistyczne i pewne przepisy w nich obowiązujące? Choćby obowiązkowa zakąska do wódki w postaci śledzika w oleju z cebulką. Być może na mnie dodatkowo działały wspomnienia z dzieciństwa… Nie wiem. Może po prostu wszystko razem.
Fatalny turnus to powieść kryminalna z akcją osadzoną w czasach komuny na turnusie wczasowym nad morzem, w której w krótkim czasie dochodzi do kilku tragicznych wydarzeń, a czytelnik z uwagą śledzi nietypowe poczynania bohaterów w rozwiązaniu zagadek lub ukrywaniu śladów.  

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu:


Książka przeczytana w ramach wyzwań:

15 komentarzy:

  1. Czasy komuny to dobre tło do powieści kryminalnej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie dziękujemy za recenzję, serdecznie pozdrawiamy...
    A zainteresowanym życzymy przyjemnej lektury.

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro akcja osadzona jest w czasach komuny, to polecę tę książkę moim rodzicom. Myślę, że przypadnie im do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój Boże! BYłam na turnusie w sanatorium w Stegnie ;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. To musi być naprawdę klimatyczna opowieść...

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak turnus zdrowotny to tylko i wyłącznie pobyt leczniczy w Ciechocinku. Jak dla mnie świetne miejsce, zawsze wracam zadowolona z pobytu i co najważniejsze zdrowsza :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pobyty lecznicze w Ciechocinku uwielbia mój dziadek z babcią. Są już w tym wieku, że wymagają rehabilitacji, a takie pobyty to przyjemne z pożytecznym.

    OdpowiedzUsuń

Gościu, atramentowy ślad zostaw po sobie,
A na każdy komentarz odpowiem wnet Tobie.