Tytuł:
Południca ze Świątyni Słońca
Seria:
Dziedzictwo
Południcy
Tom: 1
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 196
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2015
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Data wydania: 2015
ISBN: 978-83-7942-715-4
W tym roku mieli
w planach odnalezienie ukrytej w lesie w Nowinach Horynieckich pradawnej
Świątyni Słońca. (s. 16)
Dzięki
uprzejmości autorki, Pati Maczyńskiej, otrzymałam pierwszy tom serii Dziedzictwo Południcy, czyli Południca ze Świątyni Słońca. Okładka od
razu przykuła moją uwagę swoją kolorystyką i symboliką, a tytuł zajaśniał
słonecznym blaskiem.
Jestem świadkiem
historii, a nie wytworem współczesności. Jestem pradawną strażniczką Świątyni
Słońca. (s. 31)
Oriana
Sowińska wraz z synem Kacprem i Gruszyńskmi wyrusza na majówkę na Roztocze, aby
odnaleźć Świątynię Słońca – Polskie Stonehenge. Ciągnie ją do zamierzchłej
historii miejsc kultu, lubi odkrywać i dotykać śladów przeszłości., dlatego
wiele spodziewa się po od dawna planowanej podróży. Na miejscu w lesie grupa
się rozdziela. Oriana z synem dzięki sowie szybko odnajduje kamienny krąg. Akurat
wybija południe. Sowa zamienia się w młodą dziewczynę, która wyglądała jak
Oriana. Okazało się, że to jej praprapra…babka szukająca od wieków utraconej
miłości. Oriana jest jej ostatnią szansą na odnalezienie zaginionej mogiły ukochanego
Światosława i zdjęcie rodzinnej klątwy…
No to chodźmy,
przygoda czeka. (s. 41)
Przygody
czekają, robi się coraz ciekawiej, niż ktokolwiek by się spodziewał. Bohaterka
musi być otwarta na znaki, a z drugiej strony uważać na grożące jej
niebezpieczeństwo. Bliźniacza siostra Oriany – Damroka będzie na nią czyhać i
zsyłać nieszczęścia. Mimo wielu niewiadomych Oriana chce pomóc swej przodkini
zdjąć klątwę nieszczęśliwej miłości, bo i sama tego uczucia nie zaznała – klątwa
wisiała nad każdym jej wybrankiem, dlatego kobieta samotnie wychowuje Kacpra. Razem
bawią się w czytanie run i fascynują przeszłością. Trop wiedzie ich na Pomorze.
Już wiedzą, gdzie spędzą wakacje z ciocią Brygidą, przyjaciółką Oriany.
No dobra, jestem
wiedźmą. (s. 78)
Od
początku powieści główna bohaterka ciekawi czytelnika. To intrygująca osóbka z
trudnym charakterem. Wyróżnia się spośród innych, ma szalone pomysły i nie
sposób się przy niej nudzić. Czarować może i nie umie, ale może jakoś podświadomie
rzuca uroki i przyciąga uwagę innych. Odkąd spotkała Południcę w Świątyni
Słońca przytrafiają się jej dziwne rzeczy. Nawet zaczyna się nią interesować
pewien archeolog pracujący na cmentarzysku słowiańskim.
Jest południe,
pora Południcy, jej magia ochronna jest najsilniejsza. (s. 123)
Czuć
w powieści obecność duchów przeszłości. Przywoływane duchy i bóstwa słowiańskie
oraz wierzenia i legendy przenoszą czytelnika w starożytną, na wpół baśniową
przeszłość. Dziwne sny Oriany pełne symboli oraz sowa towarzysząca bohaterom
niemalże od początku budują atmosferę niesamowitości. Aurę tajemniczości
roztaczają także niezwykłe krajobrazy polskiej przyrody, dzieła Matki Natury,
pięknie opisane przez autorkę. Aż prosiłoby się o zdjęcia tych autentycznych
miejsc, choćby prawdziwej Świątyni Słońca i skamieniałych sekwoi.
Wszystko to było
takie nierealne, jakby było snem. (s. 167)
W
tej raczej niepozornej książce współczesność przeplata się z legendami, magią i
wierzeniami dawnych Słowian, o których niewiele wiemy. Mokosz, Dobrochoczy,
Południca, Damroka, Światosław to imiona postaci sprzed wielu, wielu wieków,
które ponownie zostały wypowiedziane i ożywione. Wystarczyło je tylko
umiejętnie wpleść we współczesną fabułę, aby całość mogła oczarować czytelnika.
W końcu wywodzimy się od Słowian, to nasi przodkowie i wypadałoby choć trochę
poznać swoją odległą przeszłość. To naprawdę fascynujący temat. Polskie
strzygi, wyszymory, bubacze, szyszaki i inne upiory intrygują już samymi
nazwami. I na pewno są ciekawsze od tych zagranicznych. Ale to moje zdanie.
To zaczyna być
skomplikowane. (s. 80)
Autorka
stworzyła interesującą powieść dla młodzieży, w której postawiła na polskość i
słowiańskość. Fabuła nie powiela znanych mi schematów, dlatego zaciekawia od
początku różnymi rozwiązaniami i zwrotami akcji. Jest i groźnie, i śmiesznie, i
miłośnie. Dobrze się czyta, styl jest przystępny i komunikatywny, choć może
czytelnika zaskoczyć nieco młodzieżowy sposób wypowiadania się dorosłych
bohaterów. W pewnym momencie zaczęło mnie nieco drażnić nadużywanie przez nich
„no” i „ok”, jakby nie istniały inne słowa. Autorka dotknęła również tematu
przemocy w szkole, napomknęła o nim, jakby zrobiła to przypadkowo. Można by
było ten wątek zupełnie pominąć albo bardziej rozwinąć. Na uwagę zasługują
dobre relacje matki z synem, dojrzałość chłopca, fascynacja przeszłością ziem
Polski i kulturą dawnych Słowian, ochrona zabytków, piękno rodzimej przyrody.
Tylko że te
bzdury chyba wcale nie są bzdurami. (s. 28)
Południca ze
Świątyni Słońca
to lektura w sam raz na letni czas. Poznajcie historię południcy, która straszy
w Nowinach Horynieckich i poszukajcie wokół siebie magicznych miejsc. Może i
Wasze życie zmieni się diametralnie, może i Wy będziecie mieli do wypełnienia
misję. A może dzięki tej powieści ruszycie w Polskę, by odkrywać przeszłość
ukrytą przed ludzkim okiem.
Autorce
Pati Maczyńskiej serdecznie dziękuję za egzemplarz powieści.
Wiem komu polecić tę książkę.
OdpowiedzUsuńFajnie!
UsuńMożna po nią sięgnąć 😉
OdpowiedzUsuńMożna. :)
UsuńChyba dałam się wciągnąć :)
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwę, bo ja się dałam.
Usuń