Książki mojemu (dorosłemu już) synowi towarzyszyły od urodzenia. Nawet do kąpieli miał nadmuchiwaną książeczkę. Tradycję stanowiło wieczorne czytanie. No i widział, że ja czytam, a to chyba najważniejsze. Potrzebny jest wzorzec. I udało się, syn czyta...
U mnie dzieci przede wszystkim widzą, że ja czytam. A poza tym ja juz od jakiegoś czasu właściwie nie kupuje książek dla siebie, a tylko dla nich. A czy będą czytelnikami w przyszłości? Zobaczymy. Na pewno warto im czytać i pokazywać jak fajne historie kryją książki :)
Książki mojemu (dorosłemu już) synowi towarzyszyły od urodzenia. Nawet do kąpieli miał nadmuchiwaną książeczkę. Tradycję stanowiło wieczorne czytanie. No i widział, że ja czytam, a to chyba najważniejsze. Potrzebny jest wzorzec. I udało się, syn czyta...
OdpowiedzUsuńBrawo Ty! Brawo syn!
UsuńDzieci z natury naśladują starszych, więc dajmy im możliwość naśladowania nas w czytaniu. 😊
OdpowiedzUsuńO właśnie. Trzeba samemu czytać.
UsuńTo prawda, dzieci uczą się przez naśladownictwo.
UsuńTyle osób nie wie, co to jest książka? Druzgocące.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy te statystyki są prawdziwe, ale na jakichś danych rysownik musiał się opierać... Znalezione w sieci.
UsuńZaskoczyły mnie statystyki, ale w sumie czego się spodziewać jak jadąc autobusem wszyscy nosy mają w telefonach!
OdpowiedzUsuńŻycie.
UsuńTeraz telefony i komputery zdominowały książki. Smutne, ale prawdziwe.
OdpowiedzUsuńOwszem, ale na szczęście są jeszcze tacy, którzy czytają książki na tym sprzęcie.
UsuńTo jeden z wielu z super wpisów, w końcu blog ma już kilka lat.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w blogerskim świecie. :)
U mnie dzieci przede wszystkim widzą, że ja czytam. A poza tym ja juz od jakiegoś czasu właściwie nie kupuje książek dla siebie, a tylko dla nich. A czy będą czytelnikami w przyszłości? Zobaczymy. Na pewno warto im czytać i pokazywać jak fajne historie kryją książki :)
OdpowiedzUsuńBędą, ja w to wierzę.
Usuń