Tytuł:
Byle do przodu
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Seria: Matylda Dominiczak
Tom: 1
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Data wydania: 2018
Oprawa: miękka
Data wydania: 2018
ISBN: 978-83-8123-352-1
Trup był, ale już sobie
poszedł. Maria marzy o własnej restauracji. O jej prowadzeniu, tak jak o
gotowaniu, nie ma pojęcia, ale od czego jest kucharz i menedżer? Piotr, jej
brat, zarządza centrum urody, choć nie odróżnia jogi od fenshui. Pomocy,
zwłaszcza finansowej, w spełnieniu tych marzeń rodzeństwu udziela ojciec,
bogaty przedsiębiorca. Maria i Piotr nie mają złudzeń. Za darmo umarło. Ta
propozycja musi mieć drugie dno. Co tak naprawdę planuje ich ojciec? Za wszelką
cenę postanawiają się tego dowiedzieć. Szpiegostwo, szantaż, przekupstwo, nie
cofną się przed niczym, by dociec prawdy i ubiec knowania ojca. Wszystkie
chwyty są dozwolone!
Najnowsza powieść Olgi Rudnickiej Byle do przodu rozpoczyna nowy cykl o detektyw Matyldzie Dominiczak
Stary Kopicki
coś kombinuje, a młodzi Kopiccy chcą wiedzieć co, zanim padną ofiarą jego
kombinacji. (s. 51)
Poznajcie
rodzinkę Kopickich: Stanisław 57 lat to bogaty biznesmen, jego eks od 18 lat,
czyli Hanka i jej sklep oraz alimenty, Maria lat 30 prowadzi własną restaurację
Beatrice oraz jej starszy o dwa lata brat Paweł i jego SPA. Ale czy to wszyscy?
O tym przekonacie się sami. Na razie jego od dawna dorosłe dzieci mają
zagwozdkę, o co tak naprawdę chodziło ojcu, który na swoich warunkach pomógł im
założyć własny biznes. On nigdy nie działał bezinteresownie. W każdej chwili
może zabrać im marchewki i przywalić kijem, a Maria z Pawłem muszą się
przygotować na potencjalny cios i zapobiec krzywdzie. Sytuacja jest nieciekawa.
Aby poznać prawdę, rodzeństwo wynajmuje detektyw Matyldę Dominiczak. Ta od razu
zaczyna śledztwo.
Przyszłam, żeby
się dowiedzieć, co jest grane. (s. 24)
Akcja
powieści zmierza do poznania prawdy, jednak jej drogi są kręte, wyboiste i
śliskie. Co tam się wyprawia! Detektyw Matylda robi swoje i sięga po różne
metody śledcze, ale z pomocą swoim dzieciom spieszy ich mama. Gdy wpada do
biura swego męża, jest jak nieobliczalne i niebezpieczne tornado i mu
„stasiuje”. Bawiły mnie jej teksty i zwracanie się w ten sposób do dorosłego
mężczyzny. Z pomocą spieszy również jej przyjaciółka Dorota. Żeby tego było
mało, to w powieści pojawiają się i znikają trupy. Do akcji wkracza jeszcze
komisarz Marecki. Sytuacja zamiast zmierzać do rozwiązania zagadki, to się
jeszcze bardziej komplikuje.
Mam swoje
zasady, ale czasami w życiu pojawiają się okoliczności, które zmuszają nas do
ich nagięcia. Nie żyjemy w świecie idealnym. (s. 279)
Ano
nie. Dwuznaczne sytuacje, plotki, dorabianie ideologii, omamy wzrokowe,
znikające trupy to ostatnio codzienność Kopickich, zwłaszcza tych młodszych. Od
początku miałam złe zdanie o Piotrze, lecz pod wpływem erotycznych okoliczności
zaczyna powoli się zmieniać. Stanisław na starość pozwolił zamienić się w
Stasia. Daniel, partner Marii, też jakiś mało zorientowany i niemota. Ponownie
w powieści Rudnickiej mężczyznom daleko do ideału, to raczej podłe kreatury. Co
innego kobiety! Tornado Hanka sieje zniszczenie i zamęt, głównie w życiu
Stasia, a Dorota nie pozostaje w tyle. Praworządna Maria w końcu rusza do boju.
Wszystkie chwyty są dozwolone… ale prawnie! Radzi sobie jak może, potrafi wziąć
się w garść, potrafi też spanikować. Byle do przodu. Twardą zawodniczką jest
detektyw Matylda, ona się nie patyczkuje, kalkuluje i kombinuje, w końcu ZUS
sam się nie zapłaci. Jej córka to niezłe ziółko. Cicha Paula umie pokazać pazur
w stanie wyższej konieczności, a Arleta ma nerwy ze stali. I jest jeszcze
niesamowita Jadźka… Ją polubiłam najbardziej.
Po prostu ruszę
z miejsca. (s. 186)
Ruszyć
z miejsca i przeć do przodu. Nowa firma, walka o utrzymanie się na rynku,
rozwiązywanie zagadki rodzinnej, znalezienie zaginiętego trupa to różne
elementy życia bohaterów, które mają wspólny mianownik – byle do przodu. Małymi
krokami, różnymi metodami, ale do przodu. I to dobra rada dla każdego
czytelnika. Trzeba mieć motywację i działać. Samo się nie zrobi, a w przypadku
powieści Rudnickiej wiele się robi. Momentami to komedia omyłek, jednak moim
zdaniem główną siłą tej powieści są dialogi. Czasami nie ma w nich logicznego
ciągu wydarzeń – oczywiście to zdaniem panów, bo kobiety sobie poradzą ze
zrozumieniem skrótów myślowych. Niektóre rozmowy bohaterów są tak absurdalne,
że osiągają poziom absurdu jak u Gombrowicza, dostarczają rozrywki. W czasie
czytania parskałam śmiechem i uśmiechałam się pod nosem, czym zwracałam uwagę
pasażerów. Najbardziej komiczną osobą była dla mnie Hanka, jej tok myślowy i
sposób działania to prawdziwe tornado. Bawiły mnie też niektóre opisy sytuacji,
choćby w szpitalu, w gabinetach Kopickich. Do tego lekkie pióro autorki i jej
ciekawe metafory oraz porównania, obrazowe teksty. Akcja ma szybkie tempo, bo i
dużo się dzieje, bohaterowie się przemieszczają w różne miejsca, a czytelnik
wraz z nimi.
Rozsądny
człowiek nie wystawia głowy tam, gdzie latają kule, tylko siedzi z dupą w
okopie i mocno trzyma beret. (s. 146)
Tylko
kto w rodzince Kopickich jest rozsądny? Tu trzeba działać jak najszybciej, bo
ojciec coś uknuł przeciw dzieciom. W tym całym ambarasie erotyka miesza się z
trupami i prowadzeniem własnego biznesu. Kim jest Jadźka, o co chodzi z
fengszują, na czym polegają grzebactwo internetowe i eksperymenty
psychologiczne, gdzie znikają trupy, jak wygląda „stasiowanie” i przejście
tornada Hanka, gdzie babcia koszyczek nosiła – o tym w powieści Byle do przodu. Dobra lektura na
odcięcie się od rzeczywistości i zrelaksowanie się okraszona czarnym humorem.
Książka
przeczytana w ramach wyzwań:
Nie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale chcę to zmienić. 😊
OdpowiedzUsuńSłuszna decyzja. :)
UsuńNie miałam jeszcze okazji poznać twórczości autorki, ale przypuszczam, że przypadłaby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz się śmiać... :)
Usuń